Kiedy w poprzednim roku zapowiedziano zakończenie „Świata według Kiepskich”, zdania na ten temat były podzielone. Pisałem wtedy o śmierci tego serialu, który nastąpił tak naprawdę o wiele, wiele szybciej. Jedni cieszyli się, że wreszcie wycofano Kiepskich z emisji, inni z kolei chcieli, aby przygody we wrocławskiej kamienicy trwały jak najdłużej. Obie grupy zgadzały się jednak co do tego, że jak kończyć, to, kurde, porządnie. A tamten ostatni odcinek był po prostu jednym z wielu. Absolutnie niczym się nie wyróżniał, nie stanowił też podsumowania.
Polsat postanowił zatem wyemitować specjalny epizod. Zadebiutował on 20 marca tego roku, jednak wyłącznie w streamingu. Istnym olejem napędowym mającym spowodować, że widzowie zainteresują się tym wydarzeniem, była deklaracja powrotu postaci Boczka i Paździocha dzięki nowoczesnej technologii.
Technologie, o którym się fizjologom nie śniło
Na początku może skupię się na tych pojedynczych fragmentach mających upamiętnić Ryszarda Kotysa i Dariusza Gnatowskiego. Już w pierwszych minutach powracają oni w formie wspomnień Ferdka. I to akurat jest moim zdaniem udane, ponieważ prezentuje takie mocno polskie podejście. Nieważne, że Boczek za życia uchodził za „grubasa pornograficznego”, a Paździoch za „łysą mendę” – teraz, kiedy nie żyją, należy mówić o nich dobrze i doceniać wszystko, co oferowali swoimi osobami. Ferdynandowi brakuje nawet dawnej walki o papier toaletowy. Główny bohater z sentymentem wspomina:
A bo o Boczku myślę, o Paździochu sobie myślę, jacy to złoci ludzie byli. Jaki człowiek musiał być czujny, żeby mu jakiegoś świństwa nie zrobili. A dzisiaj? Kibel wolny cały czas, papieru nikt nie kradnie, żarówków nikt nie wykręca… Czas umierać.
Kolejne, tym razem już fizyczne spotkanie z omawianymi bohaterami następuje pod koniec odcinka. Najpierw Ferdek rozmawia z Boczkiem, a potem z Paździochem, którzy zstąpili z Nieba. Aby uzyskać zamierzony efekt, wykorzystano tak zwaną technologię deepfake. W ich rolę wcielili się dublerzy, którym za pośrednictwem techniki komputerowej nałożono twarze znanych aktorów. Na pojedynczych kadrach wygląda to całkiem nieźle, jednak o wiele gorzej wypada jako całość. Ruchy ust często nie pokrywają się z wypowiadanymi słowami, z głosami także coś bardzo, ale to bardzo nie gra. Da się w nich co prawda usłyszeć pewną nutkę oryginalnej barwy głosowej, ale do ideału brakuje tu naprawdę wiele. Oczywiście duchy Boczka i Paździocha nie poruszają się też jakoś wyjątkowo dynamicznie, a jedynie podrygują, aby jeszcze bardziej nie ujawniać zastosowanej sztuczki.
I wiecie co? Sam efekt może i nie wzbudzałby takich kontrowersji, choć chwyty tego rodzaju są kompletnie niepotrzebne. Dla mnie najlepsze odcinki Kiepskich to te z groteskowymi rekwizytami i charakteryzacją. Żadni kosmici wygenerowani komputerowo nie byli w stanie zastąpić pomalowanego na srebrno faceta ubranego w karton. Albo gumowatej chodzącej pizzy. Wielu internautów uznało jednak, że nie do końca wydaje się im etyczne wykorzystanie wizerunków zmarłych aktorów w celach komercyjnych.
Oczywiście wiemy, że na całym świecie takie zabiegi są powszechnie praktykowane. Stąd też 2Pac czy Michael Jackson nadal mogą koncertować jako hologramy. Twórcy serialu zapewnili jednakże, że uzyskali zgodę od rodzin zmarłych aktorów, więc w tym wypadku akurat nie mam większych zastrzeżeń. Problem leży w czymś zupełnie innym.
Po co w ogóle takie coś Pan Bóg stworzył?
Ten ostatni odcinek tak długo ciągniętego już sticomu wydaje mi się dość obraźliwy dla wizerunków Kotysa i Gnatowskiego. Głównie dlatego, że pod płaszczykiem oddania im hołdu za tyle lat pracy na planie Kiepskich tak naprawdę postanowiono użyć ich wizerunku do popularyzacji szczepień na COVID-19.
Pandemia podzieliła ludzi. Jedni się zaszczepili, inni nie. Wśród tych, którzy to zrobili, także pojawiają się pomniejsze strony, bo ktoś przyjął dwie dawki, a ktoś o wiele więcej. Ale jednego jestem pewien – Polaków temat koronawirusa po prostu aktualnie męczy. Podczas pandemii doszło do licznych naruszeń prawa, na skutek czego wielu przedsiębiorców nadal procesuje się z sanepidem, policją i tym podobnymi instytucji, w większości wygrywając sprawy. Pandemia pokazała, że nasz rząd nie radzi sobie z zarządzaniem kryzysowym, nie umie wprowadzać logicznych praw (bo zamykanie lasów logiczne nie jest), a wcześniejszą skuteczność pewnych obostrzeń kilka miesięcy później po prostu neguje. Do tego dochodzi dużo kontrowersji jak choćby wpisywanie pacjentom zgonu z powodu koronawirusa, mimo że przyczynę stanowiło coś innego (i znam to z autopsji, ponieważ i u mnie w rodzinie do czegoś takiego doszło). Albo możliwość wystąpienia zespołu przesiąkania włośniczek u niektórych pacjentów z powodu przyjęcia szczepionki.
Zmierzam do dwóch rzeczy. Po pierwsze, koronawirus jest wśród nas, przywykliśmy do niego i nie chcemy więcej wracać do tamtego okresu obostrzeń. Po drugie, mówienie, że niezaszczepione osoby są grosze od tych, które przyjęły szczepionkę, to świństwo oraz dyskryminacja ze względu na brak zerojedynkowości całej sytuacji pandemicznej.
Tymczasem w ostatnim odcinku „Kiepskich” główny temat dotyczy właśnie szczepionek. Ferdek nie chce się szczepić, więc musi zostać w kamienicy na kwarantannie. Wszyscy wokoło mówią mu, że źle postępuje, że jest „ruskim trollem” oraz że bez szczepienia nie będzie on mógł uczestniczyć w życiu publicznym. Za główny cel szczepień uznano tu możliwość imprezowania czy chodzenia do kina.
Sam Ferdek ukazany został jako stereotypowy foliarz. Wiadomo, jeśli przeciwstawiasz się szczepionkom, to na pewno wierzysz w globalny spisek albo w zawarte w jej strukturze chipy. Zdziwiło mnie, że Kiepski nie nosi jeszcze charakterystycznej czapeczki ze sreberka. Ogólnie najprościej było osadzić w tej roli właśnie jego, bo przecież jeżeli chcemy demonizować jakiś punkt widzenia, najlepiej zaaplikować go w osobie alkoholika i bumelanta.
Druga połowa odcinka odchodzi już nieco od argumentum ad imprezum, obierając taktykę memento mori. Boczek, Paździoch, a następnie sam archanioł Gabriel ukazują się Ferdynandowi, gdyż z powodu niezaszczepienia grozi mu zgon. A w Niebie nie jest wcale tak dobrze, jak mogłoby się wydawać (serwują tam wyłącznie piwo bezalkoholowe). Argumenty wszystkich tych trzech zjaw powodują, że Kiepski podejmuje decyzję o wizycie w centrum szczepień.
Panie, nie obrażaj pan
Sitcom „Świat według Kiepskich” zawsze śmiał się z naszych polskich przywar. Na tapet brano niezdrowe nawyki, zazdrość sąsiedzką, religijność i oczywiście politykę. Zawsze jednak przedstawiano te zagadnienia w krzywym zwierciadle, mocno teatralnie i groteskowo, a jednocześnie przaśnie. Mam wrażenie, że tutaj postawiono na dosłowny przekaz – idź się zaszczep, bo jak nie, to będziesz głupi i umrzesz. Dodajmy do tego, że odcinek ten miał docenić pracę dwóch nieżyjących już aktorów, a w perfidny sposób ich wykorzystał.
Jeżeli chodzi o inne elementy, do których mogę się przyczepić, to na pewno wspomniałbym o bohaterach analizowanego epizodu. Tak naprawdę dominują tu postaci wprowadzone dużo później, które w ogóle mnie nie interesują. Paździochowa pojawia się dosłownie na kilkanaście sekund, Halinki i Mariolki nie ma za to wcale. Wypada pamiętać, że przecież duszę dawnej obsady stanowiły także takie persony jak Bohdan Smoleń czy Krystyna Feldman. O nich też wypadałoby wspomnieć, skoro ma być to podsumowanie.
Ludzie czekali na finał i chcieli, aby pewne wątki zostały dopięte. Otrzymali natomiast coś, po czym nawet do pośredniaka nie chce się iść. A przecież można było wykorzystać postacie odgrywane przez zmarłych już aktorów w zupełnie inny sposób. Za dobry przykład podałbym choćby animowaną wersję „Chłopaków z baraków”. Odtwarzający rolę Laheya John Dunsworth mimo swojej śmierci nadal jest obecny w tym uniwersum jako duch, którego kwestie stanowią zlepek słów z innych odcinków. I z jednej strony stanowi to dobre uhonorowanie jego wkładu aktorskiego w projekt, a z drugiej ma szansę widza rozśmieszyć.
Czytaj także:
Antyszczepy nie są ruskimi trollami tylko OFIARAMI ruskich profesjonalnych troli z Petersburga. Tamtejsze trolle zajmują się dezinformacją i szerzeniem podziałów w zachodnim świecie, przez co skłócony zachód staje się słabszy.
Zgadzam się z autorem artykułu. Ten odcinek był potworny! Nie tego oczekiwałam. To jakaś paranoja i bezczelne wykorzystanie wizerunków naszych ukochanych postaci.😡