Piosenkarka powody, dla których nie pojawi się w stolicy Tatr wyłożyła dość jasno. Nie zabrakło jednak głosów mówiących, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Za sprowadzenie Mel C do Polski podobno odpowiedzialny był były mąż Joanny Kurskiej. Między wierszami pisano więc, że być może storpedowanie sylwestrowego koncertu to efekt spisku i walki o władzę w telewizji.
Szczerze mówiąc, to wszystko mi jedno jak było naprawdę. Do zeszłego tygodnia nie wiedziałem kim jest Mel C. Rok temu dowiedziałem się o istnieniu Jasona Derulo, który także wystąpił w Zakopanem. Podobno to gwiazda światowego formatu. Nie wiem i nie jestem w stanie tego osądzić, bo kompletnie się na tym nie znam i chyba w życiu nie byłem na żadnej miejskiej imprezie.
A jednak jestem podatnikiem i przynajmniej powinienem mieć prawo wiedzieć na co idą moje pieniądze. Wiem też, że 31 grudnia nie ma święta państwowego, a koncert sylwestrowy nie posiada walorów edukacyjnych. Ani nie opowiada nam niczego ciekawego o Polsce, ani nie promuje ciekawych, a przy tym nieznanych artystów. Przeciwnie, zabawa polega raczej na tym aby jedna z wiodących stacji telewizyjnych ściągnęła największą gwiazdę i zapłaciła jej jak najwięcej (jak donosi portal Wirtualne Media TVP nie ma w tym sobie równych).
Nie mam problemu z tym, żeby w grze o najhuczniejszego sylwestra rywalizowały stacje komercyjne. Nie rozumiem jednak dlaczego w tym wyścigu ma brać udział państwowa telewizja. Szacuje się, że TVP wyda na imprezę od 5 do 10 milionów złotych. Zakopane przez lata dokładało do sylwestra ze względów promocyjnych, ale teraz portfel na Woronicza 17 otwarty jest tak szeroko, że miasto nie musi tego robić. Jednocześnie mowa wyłącznie o kwotach szacunkowych bo telewizja szczegółów nie ujawnia. Zapytaliśmy biuro prasowe TVP ile kosztuje organizacja sylwestra, ale też jakie pieniądze telewizja zarobi podczas pasma reklamowego imitowanego tego wieczoru. Czekamy na odpowiedź. Warto przy tym dodać, że dla uczestników zabawy, którzy pojadą do Zakopanego będzie ona darmowa (wcześniej trzeba pobrać bezpłatny bilet wstępu).
Być może machnąłbym na ten temat ręką, gdyby nie to jak trudny rok mamy za sobą. Problemy z jakimi musiała zmierzyć się Polska można mnożyć: wojna na Ukrainie, wysoka inflacja, szalejące ceny. Prezes Kurski słysząc takie słowa pewnie odpowiedziałby, że Polacy zasługują na chwilę wytchnienia. Zgoda, ale dlaczego w 2022 roku musi zapewniać je państwo? Czy to usługa, której naprawdę nie można otrzymać na wolnym rynku, choćby przełączając telewizor na inny kanał? Bo o tym, że prawie cały kraj mamy podłączony do internetu i każdy w sylwestra może sobie włączyć taką muzykę jaką chce nie będę wspominać.
Wydaje mi się, że dyskusja o „państwowym sylwestrze” mogłaby być przedłużeniem dyskusji o nagrodach dla piłkarzy. Dysponującymi dość swobodnie naszymi pieniędzmi rządzącym wydawało się oczywiste, że 30 czy 50 milionów złotych za wyjście z grupy to oczywistość, choć przecież ta kasa trafiłaby do milionerów. Podobnie jest z piosenkarzami. Rutynowy gość Sylwestra z Dwójką, czyli Zenek Martyniuk za swój występ bierze od 50 do 100 tys. złotych, ale gwiazda wieczoru potrafi sobie zawołąć okrągły milion (i to nawet jeśli nad Wisłą jest niemalże nierozpoznawalna). W tym samym czasie rząd prosi resorty o oszczędność i oglądanie każdej złotówki z obu stron.
Podejrzewam więc, że logika Sylwestra z Dwójką jest prosta. Trzeba wykręcić lepszy wynik oglądalności niż Polsat i TVN, bo to pokaże, że serca Polaków są dalej jakby bardziej po stronie PiS. Wydatki nie mają znaczenia.
Zobacz też: