piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaKulturaSąd kapturowy nad Majorsem. Problem Hollywood

Sąd kapturowy nad Majorsem. Problem Hollywood

Jonathan Majors, znany z takich filmów jak „Creed III” oraz „Ant-Man i Osa: Kwantomania”, został 25 marca aresztowany za napaść na kobietę. Choć do rozprawy dojdzie dopiero 8 maja, branża Hollywood już wydała wobec Majorsa werdykt, którego skutki zaczyna on odczuwać. Czy opinia publiczna po raz kolejny ocenia aferę z udziałem celebryty zbyt pochopnie?

Ludzie już zaczynają się śmiać, że tylko jeden wariant Majorsa został aresztowany, więc Marvel może po prostu zaangażować do przyszłych produkcji pozostałe / fot. kadr z filmu

Tło sprawy. Co tak naprawdę wiemy?

Skupmy się na suchych faktach, które w sytuacjach tego typu powinny wysuwać się na pierwszy plan. Jak wspomniałem, do aresztowania doszło 25 marca. Majors został oskarżony o to, że napadł na kobietę, która – jak się okazało – była jego partnerką. Miał pokłócić się z 30-latką, następnie użyć przemocy, na skutek której ofiara trafiła do szpitala z drobnymi obrażeniami głowy i szyi. Sam aktor oświadczył, że jest niewinny, jego prawniczka natomiast przekazała dowody w sprawie, które miałyby tę niewinność potwierdzić. Rozprawę wyznaczono na termin 8 maja.

I to właściwie tyle. Wszystko to stanowi podstawowe informacje o analizowanej sprawie. Nie istnieje póki co możliwość odpowiedzi na pytanie, czy Jonathan Majors jest winny czy też nie. Wiemy ewidentnie za mało, zaś każda ze stron posiada swoje własne zdanie na ten temat. Niestety dla branży Hollywood sprawa jawi się już jako oczywista, a funkcjonujące na wzór tych za czasów bezkrólewia sądy kapturowe zdały się jednomyślnie ogłosić wyrok. Pokazuje to, że mimo iż mieliśmy do czynienia z wieloma podobnymi epizodami, gdzie prawda w toku postępowania obracała się o sto osiemdziesiąt stopni, nikt absolutnie niczego się nie nauczył.

Osąd bez dowodów. Popularna praktyka w Hollywood

Minęło trochę czasu od głośnego procesu Deppa i Heard. Dzisiaj prawie nikt nie ma wątpliwości, że to aktorka w tym związku uchodziła za tę bardziej opresyjną osobę, która stosowała zarówno przemoc fizyczną jak i psychiczną. Ale każdy, kto choć minimalnie interesował się tą sprawą, wie, iż na samym początku to właśnie Johnny Depp („Edward Nożycoręki, „Piraci z Karaibów”) znalazł się pod ostrzałem krytycznych opinii. Ludzie wiedzieli lepiej o jego winie, nie znając absolutnie kontekstu całej sytuacji. Aktor przez to padł ofiarą kultury unieważnienia, tracąc wiele lukratywnych kontraktów. Obecnie udaje mu się wyjść na prostą, lecz stanowiło to (i właściwie nadal stanowi) proces długotrwały.

Z kolei Kevin Spacey („K-PAX”, „American Beauty”) został pod koniec roku poprzedniego oczyszczony z zarzutu napaści seksualnej na nastolatka, do której miało dojść w 1986 roku. Oskarżenie o dokonanie tego przestępstwa padło już w roku 2017, a Anthony Rapp, który je wniósł, żądał od aktora 40 milionów dolarów odszkodowania. I choć teraz oficjalnie już zostało ogłoszone, że zarzucanego mu czynu nie popełnił, to trudno jest cofnąć konsekwencje. Nagonka na Spaceya była tak duża, że nie zaangażowano go do ostatniego sezonu „House of Cards”, co swoją drogą odbiło się na oglądalności tego serialu. Telewizja TVN, puszczając zapowiedź filmu z aktorem, posunęła się nawet do ocenzurowania mu oczu.

Zawsze kiedy mówi się o TVN-ie jako o „wolnych mediach”, przypominam sobie między innymi tę scenę. Bardziej szybkie niż wolne.

I podobny los spotkał Majorsa. Z powodu ostatnich wydarzeń stracił on nie tylko kontrakt ze swoją agencją PR-ową, ale i także agenta. Wykluczono go z udziału w filmie „The Man In My Basement”, kampanii reklamowej dla drużyny MLB Texas Rangers oraz planowanej biografii piosenkarza Otisa Reddinga. A to zaledwie kilka przykładów. W tej paranoi żadna ze stron zrywających jakiekolwiek powiązana z aktorem nie rozumie kwestii kluczowej – dopóki nie zapadł w jego sprawie wyrok i żadne mocne dowody nie zostały w tej sprawie ujawnione, należy domniemywać jego niewinność.

Fakty a przypuszczenia. Jest różnica

Nie usprawiedliwiam w tym momencie przemocy. Gardzę nią, zresztą niedawno pisałem o przypadku Jacka Kaczmarskiego. Polski poeta nie został co prawda skazany w żaden sposób za fakt, iż po wpływem alkoholu znęcał się nad żoną i córką, jednak ogrom dowodów, jakie udało się zebrać przez lata, jednoznacznie wskazuje, że był on sprawcą tej przemocy. Tymczasem w sprawie Majorsa mamy kilka informacji na krzyż.

Nie dziwi mnie, że jakiś agent postanawia podjąć decyzję o zakończeniu współpracy z kimś, kto popełnił czyn moralnie wątpliwy. Ale w tej sytuacji wszystko stoi pod wielkim znakiem zapytania. Jeżeli nie mamy pewności co do czegoś, powinniśmy posiadać wątpliwość i poczekać, aż sprawa się rozwiąże.

W tym momencie cały czas poruszamy się po świecie celebrytów, więc może trudno niektórym osobom utożsamić się z przytoczonymi przykładami. Takie niesłuszne oskarżenia mogą jednak zniszczyć życie nawet osobom, które nie brylują w mediach. Wystarczy przyczepić do kogoś łatkę pedofila, mordercy czy gwałciciela, a bez względu na uniewinniający wyrok, który zapadnie, to piętno będzie ciągnęło się za taką osobą całe życie.

Z tego powodu nie popieram ruchów w stylu #MeToo. Moim zdaniem banalizują one i jednocześnie ośmieszają problemy rzeczywistych ofiar przestępstw seksualnych. Choćby dlatego że stawiają na równi fakt zgwałcenia z sytuacją, kiedy przaśni budowlańcy zagwizdali na kobietę, która przechodziła akurat obok. Doskonale rozumiem, że ta druga sytuacja nie jest komfortowa, lecz nie stoi ona na tym samym poziomie co gwałt. Użycie hasztagu wykorzystywanego do oznaczania zdjęć na Instagramie rodzi ryzyko, że będzie on używany nagminnie. I spośród tych tysięcy kobiet, które opatrzą nim post, nie będzie można wyodrębnić tych, które doznały rzeczywistej krzywdy. Na pewno dla wielu z nich samo użycie tego hasła będzie wiązać się z dużą odwagą, lecz w dalszym ciągu – przynajmniej moim zdaniem – akt ten rozpłynie się w wielkiej kałuży bylejakości.

Portale rozpisują się już o tym, w jaki sposób Marvel rozwiąże problem Kanga w swoich kolejnych filmach. Jakim aktorem go zastąpi? A może… żadnym? Bo przypomnę raz jeszcze – wyrok nie zapadł.

Czytaj także:

Sebastian Jadowski-Szreder
Sebastian Jadowski-Szrederhttps://www.jadowskiszreder.pl/
Youtuber i pisarz, twórca zbioru opowiadań "Incydenty Antoniego Zapałki", hobbystycznie zbieracz filmów i pasjonat horrorów, a także starych gier. Główną sferą jego zainteresowań jest popkultura z wyraźnym zaakcentowaniem elementów retro.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze