
Wspomniany wcześniej kongres został zorganizowany przez Ruch Europa Christi, czyli polską prawicową partię polityczną, której charakter można określić jako narodowo-katolicki. Od 31 marca tego roku wchodzi ona w skład federacyjnej partii Konfederacja Wolność i Niepodległość. Urząd prezesa ugrupowania piastuje Mirosław Piotrowski. Główne założenie ideowe Ruchu PE opieraa się w głównej mierze na obronie wartości chrześcijańskich, cokolwiek to oczywiście w interpretacji członków oznacza, bo – jak wiemy – tu panuje pełna dowolność. Zależy, co bardziej się opłaca. Sam Mirosław Piotrowski osiągnął „wielki” sukces w wyborach prezydenckich w 2020 roku, uzyskując 0,11% głosów i zajmując tym samym ostatnie miejsce.
Mikołaj Pawlak po drugiej stronie lustra
Skoro już zdajemy sobie sprawę, z kim mamy do czynienia, warto powrócić do deklaracji RPD. Zapewnił on ministra edukacji Przemysława Czarnka, że jeszcze w maju dojdzie do pierwszych kontroli. Następnie „Gazecie Polskiej Codziennie” Mikołaj Pawlak ujawnił, że działania te mają posiadać charakter rutynowy, a jego biuro sprawdzać będzie także inne szkoły, niezależnie od wieku dzieci, jakie do nich uczęszczają, a także bez względu na ich profil.
Co więcej, w świecie Mikołaja Pawlaka gej stanowi synonim pedofila. Świadczą choćby o tym jego słowa o następującej treści:
Niestety w wielu przypadkach okazuje się, że dyrektorzy czy też inne instytucje nie weryfikują swoich pracowników w rejestrze pedofilów. Musimy chronić dzieci przed przestępcami i taka weryfikacja jest jednym z ważnych narzędzi, z których należy korzystać.
Warto odnieść się także do września 2020 roku, kiedy to odbyło się 15. posiedzenie Senatu. RPO także w nim uczestniczył i postanowił wyjaśnić swoją wcześniejszą śmiałą tezę, wedle której „Edukatorzy seksualni wychwytują dziecko gdzieś rozchwiane, zaniedbane i podają mu jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć. Bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy”. Zapytany o tę kwestię przez senatorkę Jolantę Hibner, Pawlak oznajmił:
Chodzi o środek farmakologiczny, estrogen. Moje zgłoszenie miało miejsce na podstawie zgłoszenia rodzica. To, czy dotyczy to transaktywistów, czy edukatorów, bada prokuratura. Podobnie jak to, z jakich serwerów korzystali i w jaki sposób dzieciom te środki [na zmianę płci] pakowali. Widziałem takie plecaki z tymi środkami. Oczywiście tranzycja nadal stanowi kwestię kontrowersyjną i wypowiadały się o niej takie osoby jak Łukasz Sakowski czy Zbigniew Lew-Starowicz. Nie neguję konieczności większej kontroli tego procederu, lecz słowa RPO brzmią jak jakaś baśń Christiana Andersena. Coś na zasadzie „Widziałem, wiem, ale nie pokażę”.
Temat zastępczy i hipokryzja
Nie ulega również wątpliwości, że PiS znów sięgnął po temat zastępczy mający odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów. LGBT jest trochę jak Tusk – stanowi przystępny i łatwy do wdrożenia instrument. Polacy muszą posiadać jakiegoś wroga, przed którym partia rządząca ich ochroni. Szkoda tylko, że ten wróg został zmyślony.
Mikołaj Pawlak z racji swojego urzędu wcześniej skomentował sprawę śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy. Powiedział wtedy:
To nie była sytuacja, w której instytucji nie było. Byli wszyscy, ale okazało się, że byli ślepi (…). Pytanie, czy można wpisać w przepis wrażliwość człowieka, który był trzy metry od małego Kamila po poparzeniu i nie zauważył, jak on wygląda.
Jednocześnie jednak Pawlak określił aktualne przepisy antyprzemocowe jako precyzyjne. Dodał też, że sprawa Kamila całkowicie wykracza poza wyobrażenie o tym, jak można się znęcać nad dzieckiem. Cóż, być może rzeczywiście RPD i reszta ziobrystów nie posiada takich wyobrażeń, ale – jak widać – fantazja o dominującym ruchu LGBT, który czai się w krzakach, aby niepostrzeżenie naszprycować dziecko tabletkami zmieniającymi płeć, jak najbardziej już siedzi w głowach tychże osób.
Zastanawia mnie tylko, jak taka kontrola mniejszości seksualnych ma wyglądać. Czy kontrolerzy przeprowadzą jakąś sondę, a może wprost będą pytać uczniów i nauczycieli o ich orientację? To jednak nieistotne, najważniejsze to sprawiać wrażenie, że robi się cokolwiek dla dobra dzieci. A za rok czy dwa będzie można ogłosić zwycięstwo ze złą indoktrynującą tęczą. Okaże się, że już jej nie ma, lecz nikt nie wspomni, że podobnie jak centaury czy trolle nigdy taki stwór nie występował w naszym kraju.
Czytaj także: