Członkowie komisji kultury i środków przekazu o 12:45 dowiedzieli się, że za kwadrans odbędzie się posiedzenie, którego tematem będzie senacka uchwała o odrzuceniu tzw. lex TVN. Senatorowie storpedowali projekt firmowany przez Marka Suskiego na początku września.
Lex TVN. Niesławna ustawa czeka już tylko na podpis
W piątek sejmowa komisja, gdzie większość stanowią posłowie PiS, zarekomendowała Sejmowi odrzucenie uchwały Senatu. Jak podkreśla opozycja, projekt jest procedowany niezgodnie z prawem. Podobnie było z poddaniem wniosku komisji pod głosowanie na sali plenarnej, co stało się po tym, jak marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie zezwoliła opozycji na zabranie głosu. 229 osób zagłosowało za nowelizacją ustawy. Gdyby politykom opozycji udało się przekonać wszystkich, którzy głosowali przeciw (lub wstrzymali się od głosu) do opuszczenia sali, PiS poniosłoby porażkę.
Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta. Andrzej Duda ma dwa tygodnie, by podjąć decyzję co do podpisu, weta, bądź odesłania dokumentu do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Bix Aliu, charge d’Afaires USA w Polsce, zaapelował do prezydenta, by zgodnie z zapowiedziami podjął decyzję w oparciu o poszanowanie umów bilateralnych między Polską i USA i prawo do swobodnego prowadzenia biznesu.
Amerykanie reagują nie bez powodu: to właśnie kapitał z tego kraju stoi za koncernem Discovery, do którego należy TVN. Nowelizacja ustawy wprowadza przepisy, za sprawą których o koncesje na nadawanie w w Polsce mogą ubiegać się tylko stacje, których właścicielem są firmy europejskie. Tego typu działanie rządu PiS to policzek wobec Amerykanów.
Jarosław Kaczyński. Polska jest dla niego wszystkim
Jarosław Kaczyński nie przejmuje się jednak relacjami międzynarodowymi – dla niego istotne są wyłącznie rozgrywki na krajowym podwórku. Wzniecanie pożarów, które odwracają uwagę opinii publicznej od niektórych tematów to jego specjalność. Tak jest regularnie z „wrzutkami” dotyczącymi aborcji, które skutecznie „przykrywają” inne tematy.
Tym razem jest ich kilka. Najważniejszy to gigantyczne podwyżki cen gazu i prądu, które dzisiaj ogłosił Urząd Regulacji Energetyki. Te pierwsze wzrosną aż o 54. proc., drugie – o 24 proc. To oznacza przyprawiające o zawrót głowy rachunki za ogrzewanie, energię, ale także za żywność – aż 80 proc. cen nawozów, na których opiera się rolnictwo, to ceny gazu.
O ile wyborcy PiS w najgorszym razie wzruszą ramionami na plany dorżnięcia TVN i zepsute relacje z głównym sojusznikiem, o tyle tak drastyczne podwyżki cen za podstawowe surowce może oznaczać gwałtowne tąpnięcie sondażowych notowań rządu. Inflacja już teraz jest głównym problemem dla PiS, a wspomniana decyzja URE budzi obawy, że portfele Polaków dopiero czekają złe czasy.
Pożar za pożarem. Czarny piątek w PiS
Ciosem w elektorat może być też zeznanie byłego oficera BOR, który przyznał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że pod presją przełożonych składał fałszywe zeznania ws. przejazdu kolumny z ówczesną premier Beatą Szydło przez Oświęcim w lutym 2017 roku. To nie tyle przełom w sprawie, która trąciła układem od samego początku, co sygnał, że osoby tworzące aparat państwa PiS, przestają być wobec niego lojalni.
Trudny do oszacowania bilans zysków i strat może PiS przynieść też sprawa Emila Czeczko. To żołnierz, który w czwartek zdezerterował z granicy z Białorusią, by pojawić się w tamtejszych mediach. Czeczko opowiadał dziennikarzom, że porzucił polską armię, bo nie mógł znieść tego, jak traktuje się migrantów, oskarżył też swoich kolegów o zabójstwo dwóch wolontariuszy.
Mocne poszlaki wskazują, że dezerter był osobą uzależnioną i miał problemy z prawem, złożył też wniosek o wydalenie ze służby. Mimo tego został skierowany na „front” wojny hybrydowej. To fatalne świadectwo dla kondycji wojska i tamtejszego kontrwywiadu. Ale paradoksalnie poziom absurdu jego wypowiedzi dla białoruskich mediów i fakt dezercji może doprowadzić do konsolidacji elektoratu PiS.
Czytaj też:
- Co wolno dziennikarzom? Echa imprezy Roberta Mazurka
- Rozmowa Putin – Biden zdecyduje o losach Ukrainy
O tym wszystkim w mediach głównego nurtu będzie się mówiło nieco mniej właśnie dzięki temu, że tzw. lex TVN zostało ekspresowo rozmrożone i uchwalone. Problem w tym, że to za mała i za słaba przykrywka.