piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaPieniądzePiS chce kupić kibiców. 700 mln zł dla czołowych klubów 

PiS chce kupić kibiców. 700 mln zł dla czołowych klubów 

Rząd PiS przekaże 700 mln zł klubom najpopularniejszych dyscyplin sportowych. Już w tym roku 150 mln zł dostaną kluby Ekstraklasy i 1 Ligi piłki nożnej, a kolejne 300 mln do końca 2025 roku. Dlaczego zamiast wspierać sport amatorski rządzący chcą dotować czołowe drużyny, które i tak obracają milionami?

Mateusz Morawiecki zdecydował – rząd przekaże najmocniejszym klubom piłkarskim 450 mln zł (fot. Twitter/Cezary Kulesza)

Odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama. Duże kluby to duże grupy kibiców, które chętnie odwdzięczą się rządowi za wsparcie. Dużo łatwiej jest podstawić ciężarówkę z pieniędzmi na parkingu przed budynkiem klubowym Legii czy Lecha, niż przekazać samorządom pieniądze na rozwój sportu amatorskiego.

Wagony pieniędzy dla najbogatszych

Worki pieniędzy przyjadą już w tym roku. 18 zespołów Ekstraklasy otrzyma po 6 mln złotych na rozwój infrastruktury, a 18 klubów z I ligi po 2 mln na ten sam cel. Jak zapewnia Ministerstwo Sportu i Turystyki, to jednorazowa dotacja, która pozwoli na poprawę warunków szkolenia i unowocześnienie krajowej bazy piłkarskiej, a co za tym idzie podnoszenie jakości i atrakcyjności polskiej piłki klubowej.

Dodatkową premię dostaną kluby, które okażą się najlepsze w sportowej rywalizacji. Mistrz otrzyma w tym sezonie 8 mln zł, wicemistrz i trzeci zespół – 5 mln, a zdobywca Pucharu Polski 6 mln. Od przyszłego sezonu kwoty wyraźnie wzrosną. Mistrz otrzyma aż 30 mln zł. Po ok. 20 mln zł dostaną druga i trzecia drużyna w tabeli, a triumfator Pucharu – ok. 25 mln zł. To oznacza to więc, że rząd w ciągu najbliższych czterech lat sprezentuje klubom piłkarskim 450 mln zł.

Warto zwrócić uwagę, jak będzie wyglądała dystrybucja tych środków. Rząd, tak jak w przypadku wspierania dużych firm, postanowił zastosować schemat: najwięcej dla największych, a dla reszty – okruchy z pańskiego stołu. Ile do 2025 roku otrzymają poszczególne drużyny?

  • mistrz – 98 (8+30+30+30) mln premii i 6 mln na rozwój infrastruktury – 104 mln
  • wicemistrz i II wicemistrz – po 65 mln premii i 6 mln na rozwój infrastruktury – (142 mln)
  • zdobywca Pucharu Polski – 76 mln premii i 6 mln na rozwój infrastruktury – 82 mln
  • pozostałe 14 drużyn – po 6 mln na rozwój infrastruktury (84 mln)
  • 18 drużyn I ligi – po 2 mln na rozwój infrastruktury (36 mln)

Okruchy z pańskiego stołu dla biedoty

Najmocniejsze cztery zespoły zgarną zatem 328 mln w ciągu 5 lat, a pozostałe 32 ekipy dostaną „tylko” 112 mln do podziału w tym sezonie. W pierwszej grupie oznacza to 82 mln na zespół, w drugiej – po 3,5 mln. Oczywiście, nie jest powiedziane, że premia za czołowe lokaty będzie co sezon trafiać do tych samych klubów, ale te, które nie osiągną dobrych rezultatów, w ogóle mogą o niej zapomnieć.

Można powiedzieć, że to premiowanie idei rywalizacji, ale z drugiej strony to nie tyle sprawiedliwe wsparcie, co forma darwinizmu sportowego. W tym sezonie kluby mniej więcej po równo będą obsypane deszczem pieniędzy, więc z pewnością nie będą narzekać. Pytanie tylko, co z klubami spoza dwóch czołowych lig? Dlaczego zawodowcy z drugiej ligi mają trenować obok pastwiska dla krów, podczas gdy ich koledzy będą biegać po podgrzewanej murawie, albo pod specjalnym balonem?

Co mają powiedzieć gracze piłki nożnej, siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej czy hokeja, którzy będą musieli podzielić się niespełna 36 proc. z puli programu? Tyle pozostanie po tym, gdy „swoje” zabiorą piłkarze. Co mają powiedzieć zawodnicy innych dyscyplin, w tym olimpijscy mistrzowie lekkoatletyczni, którzy trenują za stypendia w wysokości minimalnej krajowej na obiektach nieremontowanych od kilku dekad?

O ile młociarz Paweł Fajdek niesłusznie oburzał się na to, że plebiscyt na najlepszego sportowca roku wygrał Robert Lewandowski, o tyle teraz on i jego koledzy z mniej medialnych dyscyplin mają pełne prawo być wściekli.

Igrzyska zamiast chleba

10 lat temu pokiwałbym z uznaniem głową po decyzji rządu PiS i oddał się marzeniom o sukcesach polskich klubów, które na pewno nadejdą dzięki tak wyraźnemu wsparciu od państwa. Tyle że polskie kluby już mają więcej pieniędzy od wyżej notowanych z Serbii, Czech, Chorwacji czy Rumunii, po prostu gorzej nimi zarządzają. Liczą, że spadną z nieba, zamiast naprawdę mądrze wydawać. A teraz – w nagrodę za brak sukcesów – naprawdę spadną im z nieba.

Średnie przychody klubów z poszczególnych lig z pięciu pełnych lat poprzedzających pandemię. Raport Lig Europejskich z listopada 2020

Polecamy:

W 2018 roku Patryk Jaki obiecywał, że jak wygra wybory na prezydenta Warszawy, przekaże Legii działkę pod budowę nowych boisk. Pytany o wsparcie dla Polonii Warszawa, tylko lekceważąco się uśmiechnął. Co z tego, że bogata Legia dostała już (za darmo) stadion wybudowany za 365 mln zł pochodzących z miejskiej kasy? Na mającą dłuższe tradycje Polonię (i inne kluby!) przez lata nie było niemal żadnego wsparcia, bo mają mniej kibiców. Dopiero w niedawno Rafał Trzaskowski zdecydował o przeznaczeniu 13 mln na nowy obiekt „Czarnych Koszul”. W skład Centrum Wsparcia Sportu wejdzie stadion z trybunami, hala sportowa, plac miejski z fontanną i kawiarnie.

I o ile ten projekt broni się pod każdym względem, o tyle wydawanie 450 milionów na najlepsze (najbogatsze) kluby w Polsce, wygląda na odwrócenie uwagi plebsu igrzyskami w momencie, gdy zaczyna brakować mu na chleb. Zamiast finansować sport amatorski (najlepsza forma profilaktyki zdrowotnej przy rozpieprzonym systemie ochrony zdrowia), w szczycie kryzysu inflacyjnego i pandemicznego, rząd obiecuje wydać 700 mln z publicznych pieniędzy na prywatne spółki. Co na to wyborcy?

Czytaj też:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze