piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaOsiem gwiazdek to za mało. Gdzie opozycja powinna szukać programu?

Osiem gwiazdek to za mało. Gdzie opozycja powinna szukać programu?

Opozycję w Polsce łączy tylko chęć odsunięcia PiS od władzy. Mamy rok 2023, a niektórzy nadal uważają, że bycie anty-PiS wystarczy, by pokonać Jarosława Kaczyńskiego. O programie chcą pomyśleć dopiero po wyborach. Skoro tak, może mogliby w nim przynajmniej wzorować się na kolegach z Zachodu?

Polacy są zmęczeni PiS-em, ale żeby partia Kaczyńskiego przegrała wybory, opozycja musi im zaoferować coś więcej niż osiem gwiazdek

Wybory parlamentarne już jesienią, a w związku z tym jak bumerang wraca kwestia wspólnego startu opozycji z jednej listy. Mimo iż rozwiązanie to było kilkukrotnie testowane – bez sukcesów – są ludzie, którzy nadal wierzą, że wystarczy nie być PiS-em, żeby wygrać wybory. Kilka dni temu wyznanie wiary w jedną listę zaprezentował na Twitterze były premier, a obecnie europarlamentarzysta, Leszek Miller.

Anty-PiS wzmacnia PiS

„Dziś znów poza hasłem odsunąć PiS od władzy usłyszałem, że trzeba mieć programową ofertę. Tymczasem nie ma rzeczy istotniejszej niż pozbycie się PiS. To jest cały program! Na szczegóły przyjdzie czas po wyborach” – napisał. Temat od razu podchwyciły media prorządowe i trudno się dziwić –  nie można było nie skorzystać z takiego prezentu. Mentalne tkwienie w roku 2015 to jedna z głównych bolączek opozycji oraz ludzi im sprzyjającym. 

Te osoby zachowują się tak, jakby opozycja nigdy władzy nie straciła. Ze względu na różnice i tarcia między liderami poszczególnych ugrupowań mało kto wierzy w jedną listę opozycyjną, co nie przeszkadza snuć optymistycznych teorii na temat ewentualnego wyniku „Zjednoczonej Opozycji”. Ustalmy sobie więc jedną rzecz raz na zawsze – elektoraty się nie sumują, a premia, jaką duże komitety otrzymują na mocy metody D’Hondta jest mniejsza niż zysk wynikający z ich różnorodności.

To, że na przykład w najnowszym sondażu Kantara dla Faktów TVN Koalicja Obywatelska ma 33 proc. poparcia, Polska 2050 12,5 a Lewica 5,7, nie znaczy że ich wspólna lista uzyskałaby w sumie 51,2 proc. Część wyborców lewicy nie zagłosuje na wspólną listę z liberałami z KO, tak samo jak część wyborców Szymona Hołowni, którzy w przeszłości zawiedli się na Platformie Obywatelskiej, nie po to zaufali nowej formacji, żeby znowu głosować na tych samych ludzi, co wcześniej.

Konserwatyści z PO również raczej niechętnie zagłosują na wspólną listę z Adrianem Zandbergiem. Dlatego aby zmobilizować swoje elektoraty, każde opozycyjne ugrupowanie musi mieć własny program. Tego problemu nie ma Konfederacja, której elektorat jest równie wierny, jak ten Zjednoczonej Prawicy. Minęło 8 lat odkąd rządzi Jarosław Kaczyński. Najwyższy czas zmienić strategię. Jeżeli opozycja chce wygrać wybory, musi podążać za nowoczesnymi trendami.

Co zamiast anty-PiS-u?

Platforma Obywatelska jako członkini Europejskiej Partii Ludowej mogłaby wzorować się na zachodnich chadekach, na przykład CDU. Niemieccy chrześcijańscy demokraci w wyborach parlamentarnych w 2021 roku postawili na „konsekwentną ochronę klimatu przy zachowaniu siły gospodarczej i bezpieczeństwa socjalnego”. Oprócz tego mówili o neutralności klimatycznej Niemiec do 2045 roku, niepodwyższaniu podatków i pogłębianiu integracji europejskiej.

Z wymienionych rzeczy Koalicji Obywatelskiej, a zwłaszcza PO, brakuje jakiekolwiek wiarygodności w kwestiach socjalnych. Jako partia chadecka powinni odwołać się do katolickiej nauki społecznej i zaproponować całościowy system zabezpieczeń socjalnych. Realizacja zasady społecznej gospodarki rynkowej i pomocniczej funkcji państwa jest wpisana do konstytucji, której przecież KO chce bronić, więc warto do tego nawiązać.

Obiecywanie, że nie zabierze się tego, co dało PiS, to za mało. Nie znaczy to, że Donald Tusk ma zostać lewicowcem – wystarczy, żeby był prawdziwym europejskim chadekiem. Wielkie narracje dobrze się sprzedają – tak było w 2007 roku, kiedy obiecał Polakom drugą Irlandię. Można do tego powrócić, pamiętając jednak tym razem o tym, że Irlandia to również bezpieczeństwo socjalne, szczególnie dla rodzin z dziećmi. 

Odzyskać elektorat socjalny

Lewica mogłaby się pokusić o szczyptę populizmu, zamiast toczyć nieustannie wojny światopoglądowe. Przydałby jej się charyzmatyczny trybun ludowy w rodzaju wczesnego Andrzeja Leppera albo byłego lidera Polskiej Partii Pracy Bogusława Ziętka. Mogłaby się wzorować na hiszpańskiej koalicji Unidos Podemos, z której wzorce czerpie Partia Razem (sama w sobie będąca zbyt inteligencka i wielkomiejska, by stać się partią masową). Naturalna baza wyborcza lewicy to klasa robotnicza, prekartiat i elektorat socjalny. Ich trybunem jest teraz Jarosław Kaczyński, ale zasługują chyba na kogoś lepszego.

Andrzej Lepper porywał tłumy i przebojem wdarł się do Sejmu z dwucyfrowym wynikiem. Takiego ludowego trybuna brakuje teraz w niemal każdej partii (fot. Wikimedia)

PSL jako partia agrarystyczna ma zasadniczo ograniczoną (coraz bardziej) bazę potencjalnych wyborców. Jego program jest przemyślany i zgodny z założeniami partii chłopskich, a przy tym w miarę nowoczesny. Posiada też stosunkowo nieliczny, ale za to zdyscyplinowany elektorat, czego dowodzi fakt, że choć ostatnio balansuje na granicy progu wyborczego, ostatecznie zawsze go przekracza. Największym wyzwaniem dla tego ugrupowania będzie odbicie części dawnego elektoratu, który odpłynął do PiS. 

A odpłynął z powodu postulatów socjalnych. Może więc zamiast balansować w centrum sięgnąć do bardziej radykalnych tradycji polskiego ruchu ludowego? Tu znów kłania się wczesny ś.p. Andrzej Lepper i jego walka z „Wersalem” i postulat nacjonalizacji przynajmniej części przemysłu. Budowanie kampanii na prospołecznych elementach obecnego programu, których nie brakuje, również wydaje się dobrym pomysłem.

Czy takim będzie też strategiczna współpraca z partią Polska 2050? Choć podobna programowo do KO, odróżnia się od niej swoją świeżością, umiarkowanym liberalizmem czy brakiem wyraźnego, konserwatywnego skrzydła. Podobnie jak w przypadku Ludowców, jej lider nie ma silnego elektoratu negatywnego. Grzeczny duet Kosiniaka-Kamysza z Hołownią może skusić wyborców, których nie przekonuje radykalizm Koalicji Obywatelskiej.

Polecamy:

***

Czy partie opozycyjne powinny ze sobą współpracować? Oczywiście, ale po wyborach. Wtedy, znając rozkład sił w nowym parlamencie, należy szukać punktów wspólnych. Teraz każde z nich musi zadbać o własny, jak najlepszy wynik w wyborach. Koncentrowanie się na byciu anty-PiSem nie wystarczy.

Czytaj też:

Krzysztof Całus
Krzysztof Całus
Doktor nauk humanistycznych. Politolog, filozof, historyk. Na TrueStory porusza głównie tematy z pogranicza polityki i „obyczajówki”. Pasjonat Ameryki Łacińskiej. Autor dysertacji pt. „Kuba i rewolucja kubańska w prasie polskiej 1958-2016”.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze