
Norweskie winnice nad najdłuższym fiordem w Europie
Nad Sognefjorden w zachodniej Norwegii, stanowiącym najdłuższy i najgłębszy fiord w Europie, mieści się już pięć winnic. Zatoka znajduje się na szerokości geograficznej 61 stopni na północ od równika – daleko poza pasem 30-50 stopni, tradycyjnie uważanym za optymalny dla produkcji wina. Na tej samej szerokości w Kanadzie czy na Syberii mieszkają głównie łosie i występuje wieczna zmarzlina.
Jednak na skutek ocieplenia klimatu i działania Golfsztromu – ciepłego prądu morskiego na północy Atlantyku, na południowo-zachodnim wybrzeżu Norwegii panuje w ostatnich latach wyjątkowo łagodny klimat. W miejscowości Bergen w 2021 r. w najzimniejszym dniu w roku temperatura nie spadła poniżej -2 stopni Celsjusza! Trudno się dziwić, że miłośnicy wina próbują już w tych warunkach pierwszych hodowli.
Właściciele winnicy Slinde położonej nad fiordem założyli ją w 2014 r. Hodowca Bjørn Bergum powiedział w wywiadzie dla BBC, że pamięta jeszcze czasy, kiedy Sognefjorden całkowicie zamarzał podczas zimy i można było po nim jeździć na łyżwach. Obecnie nigdy się to nie zdarza, a zamiast śniegu przez większą część tej pory roku padają deszcze.
Umożliwia to jednak sadzenie winorośli na południowych stokach fiordów, gdzie jest najlepsza ekspozycja. O ile zima nadal jest trudna, a winogrona trzeba chronić przed mrozem i śniegiem, to latem rośliny zyskują przewagę nad resztą świata w postaci wydłużonego czasu, gdy świeci słońce. W czasie letniego, czerwcowego przesilenia dzień nad Sognefjorden trwa 19 godzin.
Wprawdzie wino nie jest jeszcze sprzedawane komercyjnie, ale winiarze próbują już sił w konkursach, z niezłym rezultatem. Bjørn Bergum zyskał już medale w kilku norweskich zawodach i planuje wejście na rynek europejski. Mówi, że przekonanie Europejczyków do norweskiego wina może nie być prostym zadaniem, chwali się jednak, że osoby, które piły jego wino w tzw. ślepych próbach, doceniły jego smak i aromat.

Globalne ocieplenie. Norwescy winiarze zyskują, reszta świata traci
Chociaż można by krzyknąć „hurra” dla globalnego ocieplenia, Bjørn Bergum i jego koledzy znad Sognefjorden nadal stanowią winiarską awangardę, i wcale nie jest pewne, czy mimo wszystko warunki w regionie pozwolą mu na wejście na komercyjny poziom upraw. Tymczasem z kłopotami mierzy się wiele innych miejsc, w których tradycyjnie wino stanowi motor napędowy gospodarki.
W Kalifornii czy Australii uprawy winorośli dotykają susze, a coraz bardziej kłopotliwe staje się nawadnianie. Z kolei niemiecka Nadrenia została w 2021 r. zdewastowana przez serię powodzi. Straty w tym regionie rzecz jasna przewyższały o wiele rzędów wielkości to, co tymczasem wyprodukowali Norwegowie.
Czytaj także:
- Projekt NEED. Czy powstanie tama na Atlantyku?
- W Krakowie wiatr przewrócił dźwig. Skąd ekstremalne zjawiska nad Polską?
Paradoksalnie też zmiany klimatyczne prowadzą prawdopodobnie do osłabienia Golfsztromu, co z kolei może doprowadzić nie tylko do powrotu prawdziwych zim na wybrzeżu Norwegii, ale też do zwiększenia częstotliwości występowania ekstremalnych, nieprzewidywalnych zjawisko pogodowych. Tymczasem burze czy gradobicie mogą stanowić poważne wyzwanie dla winiarzy. Póki co jednak nie jest wykluczone, że chociaż będzie u nas coraz cieplej, za jakiś czas znajdziemy w sklepie butelkę Château Sognefjord.
Polecamy: