piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaSportLukas Nogoalski. Czy weteran się jeszcze przełamie?

Lukas Nogoalski. Czy weteran się jeszcze przełamie?

Zapowiadał ten transfer latami, chociaż wszyscy pukali się w czoło. Pojawił się z pompą rzadko spotykaną na poziomie swojskiej Ekstraklasy, ale już chyba mało kto w niego wierzy. Czy Lukas Podolski będzie w stanie jeszcze nawiązać do swoich złotych piłkarskich czasów, czy też odbije się od polskiej ligi i pozostanie ciekawą anegdotką, o której będziemy opowiadać wnukom?

Co Lukas? Myślałeś, że w Górniku potrafią grać w piłkę? (fot. Facebook/Górnik Zabrze)

Tak naprawdę wbrew zakorzenionym w naszych głowach legendom polsko-śląsko-niemiecki napastnik nigdy nie był nie wiadomo jak wybitnym piłkarzem. Jego najlepsze lata przypadły na dwa kluby – FC Köln, w którym grał od poziomów juniorskich do 2006 r. oraz w latach 2009-2012, oraz w Galatasaray między latami 2015 i 2017. Wówczas był w stanie bez problemu przebijać barierę 15 goli na sezon i walnie przyczyniać się do wyników osiąganych przez swoje kluby. Karierę w Arsenalu, po dwóch solidnych sezonach 12/13 i 13/14, przerwała mu kontuzja – po niej właściwie nie zaistniał w topowej europejskiej lidze.

Lukas Podolski nie błyszczał w (prawie) żadnym klubie

Naprawdę dobrego sezonu nie rozegrał od transferu do japońskiego Vissel Kobe w 2017 r., gdzie grał i strzelał niewiele. Niemniej jednak, w sezonie przed przejściem do Górnika, Podolski wbił w tureckim Antalyasporze 5 goli i zaliczył 2 asysty. Sam ten wynik pozwoliłby na przypuszczenie, że w znacznie słabszej lidze i tak powinien coś pokazać. To nie był casus transferu Eduardo da Silvy do Legii, który – choć również miał wielkie kluby w CV – w momencie pojawienia się w Polsce nadawał się już tylko na bujany fotel w domu starców.

Chciałem tu wkleić kompilację „Podolski in Górnik – best skills and plays”, ale takiej nie ma, więc chociaż obejrzyjcie, jak jedyną asystę podarowali mu beznadziejni obrońcy przeciwnika.

Inną sprawą jest oczywiście Podolski w kadrze. Chociaż zawsze konsekwentnie milczał podczas odtwarzania niemieckiego hymnu, 49 goli w 130 meczach plasuje go na trzecim miejscu najlepszych strzelców „Die Mannschaft” za Miro Klosem i Gerdem Müllerem.

Ach, szczególnie go nienawidziłem za mecz Polska-Niemcy na Euro w 2008 roku, gdzie załadował bezradnemu Borucowi dwójkę. Nie da się jednak nie wspomnieć o tym, że tych goli sympatyczny Poldi nie celebrował. Pamiętajmy, że niejaki Klose udawał, że nie ma z krajem Piastów nic wspólnego, a na jego słowiańskie pochodzenie wskazywały tylko nagrania, na których rzuca kurwami na treningu.

Podolski jeszcze w 2017 roku potrafił załadować gola Anglikom w swoim pożegnalnym meczu towarzyskim. Doświadczenie na takim poziomie jednoznacznie przemawia za tym, że powinien Ekstraklasę wciągnąć nosem. Dlaczego zatem tak nie jest? Może brakuje mu paru Niemców w drużynie? Czemu Poldi ma na dzień pisania tych słów tyle samo goli w ekstraklasie, co ja?

Dlaczego Poldi nie strzela w Ekstraklasie?

Ze statystyk wynika, że Ekstraklasa to jedna z najbardziej fizycznych lig w Europie. Często komentatorzy śmieją się, że gra w polskiej lidze polega na bezsensownym bieganiu – i mają w tym trochę racji. Tymczasem Poldi przyjechał do Polski zupełnie nieprzygotowany fizycznie na zapierdalanko – potrzebował sporo czasu na odbudowanie kondycji. Od tej pory zagrał jedynie 47% minut z możliwych, chociaż po drodze przechodził również zakażenie koronawirusem. Widać po nim, że techniki użytkowej jednak nie zapomniał – nadal potrafi puścić crossowe podanie na nos kolegi po drugiej stronie boiska albo znaleźć się w idealnym miejscu w polu karnym.

Trening techniki? Nie żartuj, smyku, dziś biegamy kółeczka wokół ośrodka.

Trener Jan Urban ustawia drużynę pod niego, tyle że Podolski występuje jako boczny ofensywny pomocnik albo podwieszony napastnik za głównym goleadorem drużyny Jesusem Jimenezem, w taktyce 4-2-3-1 albo 3-4-2-1. W statystykach notuje średnio 37 kontaktów z piłką na mecz, ale mimo to zamienia to na średnio jedno kluczowe podanie, z ogólną celnością podań 82%. Jedną piątą piłek traci w ogóle. Należy też do tego dodać dwie żółte kartki po dosyć brutalnych faulach.

Czy brak konkretów to rzeczywiście wina Ślązaka, czy też po prostu to Górnik nadaje się do tarcia chrzanu? Może jednak sympatyczny piłkarz lepiej odnalazłby się na szpicy i to w składzie, w którym ktoś potrafi grać?

Heatmapa Poldiego z bieżącego sezonu. Jak ma strzelać gole, skoro prawie nie ma go w polu karnym? (SofaScore)

Górnik może zdobyć puchar. Za przeciętność

Cały Górnik jest obecnie jednym z tych klubów, które stanowią synonim przeciętnego ligowego dżemiku. Od czasu sezonu 2017/2018, w którym jako rewelacyjny beniaminek załapał się z czwartego miejsca do europejskich pucharów (gdzie nawet pokonał mołdawską Zarię Balti!), zajmował odpowiednio 11, 9 i 10 miejsce w lidze.

Najlepszy strzelec, weteran Igor Angulo, wyniósł się stamtąd do ligi indyjskiej. Gdyby nie personalne przywiązanie Podolskiego do ziemi śląskiej, ten transfer po prostu nigdy nie miałby prawa się odbyć. Górnik strzela średnio 1,4 gola na mecz, przy czym konwertuje średnio 14% swoich okazji bramkowych… no ludzie kochani.

W zeszłym roku Damian Smyk z portalu Weszło urządził sobie zabawę, w której do składu Korony Kielce w Football Managerze wrzucił Leo Messiego. Wiadomo, że to wygłupy, ale w tej symulacji mikry Argentyńczyk pociągnął Koronę jedynie na czwarte miejsce w lidze. Ja nie widzę powodu, dla którego w prawdziwym świecie sam Podolski miałby wyciągnąć Górnika z tego ligowego przeciętniactwa choćby do top 8 w tabeli, jeśli to nadal będzie tak wyglądać.

Tym bardziej, że Lukas Podolski jest obecnie w podobnym stopniu piłkarzem, co biznesmenem. Buduje swoją celebrycką markę personalną poprzez występy w niemieckim „Mam talent” oraz komentuje mecze Ligi Europy. Ponadto prowadzi sieć kebabów Mangal Döner i produkuje lody Ice Cream United (te drugie dostępne już na polskim rynku). Gdy w sierpniu zaraził się covidem, przebywał akurat w sprawach biznesowych w Niemczech i przez to musiał odbyć tam kwarantannę, co na pewno nie pomogło mu w przygotowaniach na nowy sezon.

Lukas Podolski jest obecnie w podobnym stopniu piłkarzem, co biznesmenem. Swoją celebrycką markę buduje m.in. poprzez występy w niemieckim „Mam talent” (fot. Instagram)

Transfer sezonu!

Fajnie, że piłkarz spełnił swoją obietnicę i przyjechał pokopać w klubie swojego dzieciństwa, ale czy to nie stanowi tylko zapowiedzi ekspansji swoich marek na polskim rynku? Czy lokale pod bary z kebabem są już szykowane na zabrzańskich ulicach, a sam Poldi szykuje się na transgraniczny celebrytyzm? Nawet jeśli nie, to pewnie ciężej się biega, gdy ma się w głowie również oceny występów cyrkowych oraz wyniki sprzedażowe.

U bukmacherów na początku sezonu pojawiały się zakłady w rodzaju „Podolski zostanie królem strzelców albo zaliczy bramkę sezonu?”. Obecnie nawet postawienie na to, że Ślązak strzeli 5 goli w sezonie, wydaje się ryzykowne. Ale z drugiej strony, skoro szóstkę ma już na koncie Bartosz Śpiączka, to dlaczego by nie? Pierwszego gola ma już na swoim koncie inny weteran w osobie Kamila Grosickiego. Ekstraklasa to liga skrajnie losowa, gdzie tak naprawdę każdy może ograć każdego, a często statystyki można sobie wsadzić.

Czytaj też:

Nawet jeśli Podolski nie zaliczy żadnego przebudzenia, to i tak fajnie, że przyjechał, a przede wszystkim, że zamierza zainwestować też duże pieniądze w akademię Górnika. W dalekiej perspektywie żenującej sytuacji polskiej ligi w Europie nie poprawią wyblakłe gwiazdy, ale właśnie nakłady na szkolenie gości, którzy będą w stanie grać w innej taktyce niż murowanko i laga.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze