piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaPolitykaKryzys Chiny-USA wokół Tajwanu. Inwazji na wyspę nie będzie

Kryzys Chiny-USA wokół Tajwanu. Inwazji na wyspę nie będzie

Gdy samolot z Nancy Pelosi, przewodniczącą Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej, wylądował na Tajwanie, wiele portali postanowiło zacząć rozdmuchiwać to wydarzenie jako początek III wojny światowej. Póki co nic bardziej mylnego, bo wizyta nie stanowi żadnej nowości w trójkącie relacji Chiny-Tajwan-USA i nie grozi światowemu bezpieczeństwu. Jesteśmy w stanie ciągłego napięcia przez sytuację na Ukrainie, ale jeszcze nie wszędzie czają się nowe wojny.

Nancy Pelosi podczas wizyty na Tajwanie. Obok niej po prawej prezydent wyspy Tsai Ing-wen. W tle portret wieloletnego prezydenta Chin, nacjonalisty Czang Kaj-Szeka

Kryzys na Tajwanie. Tło historyczne

USA wspierało chińskich nacjonalistów w wojnie domowej przeciwko komunistom, która toczyła się przez mała 30 lat i zakończyła się sromotną porażką tych pierwszych. Przegrani pod dowództwem prezydenta Czang Kaj-Szeka ewakuowali się na Tajwan, gdzie byli o tyle bezpieczni, że komuniści Mao Zedonga nie dysponowali flotą zdolną do zajęcia wyspy.

Gdy kilka lat później wybuchła wojna w Korei, a Chiny Mao jawnie zaangażowały się po stronie komunistów koreańskich, USA uznało, że należy jednak w dalszym ciągu wspierać Tajwan zgodnie z tzw. doktryną Trumana. Wedle tej polityki, USA powinno wspierać militarnie wszystkie kraje, które byłyby zagrożone próbą przejęcia władzy przez komunistów podporządkowanych ZSRR.

W latach 50. amerykańska flota dostała rozkaz obrony Tajwanu za wszelką cenę, a podczas najgorętszych momentów w relacjach z Chinami Mao władze USA rozważały nawet możliwość użycia broni atomowej, jeśli wyspa byłaby zagrożona. Wszystko uległo zmianie, gdy w latach 70. drogi komunistycznych Chin i ZSRR rozeszły się. Administracja prezydenta Nixona doprowadziła do przewrotu kopernikańskiego na Dalekim Wschodzie, zawierając taktyczne porozumienie z Pekinem wymierzone w Moskwę.

Konsekwencją tego wydarzenia było odwołanie uznania Tajwanu jako właściwego rządu chińskiego, a w zamian otwarcie swoich placówek dyplomatycznych dla władz na kontynencie. W efekcie Zgromadzenie Ogólne ONZ podjęło rezolucję, skutkiem której Tajwańczycy zostali usunięci z organizacji, a ich stałe miejsce w stałej Radzie Bezpieczeństwa zajęli komuniści z Pekinu.

Lista krajów, które do dziś uznają, że jedyna legalna władza Chin znajduje się na Tajwanie. No, nie ma tego za wiele.

Taiwan Relations Act. Zobowiązanie USA do obrony Tajwanu

Pomimo tego USA nie zostawiło Tajwanu na lodzie. Kongres przyjął w tym czasie tzw. Taiwan Relations Act, zgodnie z którym Stany nadal zobowiązują się do obrony wyspy, dostarczania jej defensywnej broni, utrzymywania z nią relacji handlowych. Dokument uznaje, że wszelka próba zmiany takiego status quo siłą ma zostać uznana jako krytycznie istotna dla USA. W relacjach z Pekinem USA zaś zgodziło się na serię dokumentów, tzw. komunikatów szanghajskich, zgodnie z którymi „przyjęły one do wiadomości”, że „Chińczycy po obu stronach Cieśniny uznają, że są tylko jedne Chiny i Tajwan jest ich częścią”.

Było to odbicie chińskiej koncepcji „Jeden kraj, dwa systemy”, w której zdecydowano się pogodzić się z faktem istnienia niezależnego Tajwanu i doprowadzić do jego przyszłej integracji na ścieżce dyplomatycznej. Dlatego też władze Chin po otwarciu się kraju na dyplomację światową widocznie odpuściły jakiekolwiek próby siłowego odbicia wyspy, natomiast Tajwan, choć stał się jedynie quasi-państwem, przeszedł proces demokratyzacji i stał się jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek.

W latach 90. Po upadku ZSRR relacje między USA a Chinami osłabiły się, a Waszyngton na nowo zdefiniował stosunki z Tajwanem. Podkreślono ich „niepaństwowy” charakter, ale dopuszczono możliwość wizyt wysokiej rangi przedstawicieli administracji w celach gospodarczych i kulturalnych (ale poniżej poziomu szefów państw i rządów).

Relacje Chiny-Tajwan-USA. Wizyta Nancy Pelosi nie naruszyła status quo

Pomimo różnych pojawiających się co jakiś czas straszaków, z chińskim programem budowy marynarki wojennej (nie dalej jak miesiąc temu Chiny zwodowały swój trzeci lotniskowiec) na czele, taki stan rzeczy nadal się utrzymuje. Wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie nie wyłamuje się z konwenansów. Takie wizyty na tym poziomie miały już miejsce, i chociaż Pekin za każdym razem słał noty protestacyjne, przypominające o komunikatach szanghajskich, to nie doprowadzało to do żadnej eskalacji. Zupełnie inną sytuacją byłoby to, gdyby do Tajpeju udał się sam Joe Biden.

Wydaje się zatem, że póki co Chiny próbują wykorzystać bieżącą sytuację światową i zaangażowanie USA w Ukrainie na drugim końcu świata, by zająć nieco więcej miejsca w trójkącie relacji z Tajwanem i Stanami. Nie ma co na razie straszyć ani próbą militarnego zajęcia Tajwanu przez Chiny, ani też tym bardziej wojną Chiny-USA. Sam Pekin podkreśla od wielu lat, że jego relacje z Tajpejem to sprawa wewnętrzna, a nie międzynarodowa, oraz że siła może zostać użyta tylko w przypadku ogłoszenia przez Tajwan niepodległości, próby zdobycia przez wyspę broni atomowej albo pojawienia się na niej „znaczącej” obecności obcych wojsk”.

Innym tematem jest to, czy Chiny mają potencjał militarny do zajęcia Tajwanu. Chińska armia ludowo-wyzwoleńcza to prawdopodobnie najbardziej liczna armia świata, ale musiałaby dokonać desantu na wyspie pokrytej górami i dżunglą, najeżoną wszelkimi możliwymi środkami obronnymi, jakie istnieją, jednocześnie odpierając flotę amerykańską. Istnieje tylko kilka miejsc, gdzie można dokonać desantu, a Tajwan szykuje się do ich obrony od 1949 roku. Wielu ekspertów wskazuje na to, że taka inwazja graniczy z niemożliwością, a ewentualna porażka wstrząsnęłaby dogłębnie Chinami.

Rysunek satyryczny przedstawiający aktualną sytuację wokół Tajwanu.

Czytaj także:

Jakie zatem można wyciągnąć z tego realistyczne wnioski? W dalszym ciągu to Stany Zjednoczone mają inicjatywę i decydują w sprawie tego, gdzie zostanie narysowana granica ich wpływów. Póki co są w stanie utrzymywać Tajwan wolny od wpływów Komunistycznej Partii Chin tak długo, jak mają na to ochotę. To ustąpienie Chinom i odwołanie wizyty Pelosi stanowiłoby precedens, który naruszałby obecne relacje w trójkącie Chiny-USA-Tajwan.

Administracja Bidena tymczasem postawiła na spokojną demonstrację siły. A Pekin ma za dużo do stracenia, by próbować przepychać się dalej. Xi Jinping musi jednak prężyć muskuły z uwagi na zjazd partii zaplanowany jesienią tego roku, stąd można spodziewać się, że incydenty w rodzaju manewrów wojskowych obok wyspy czy podrywanie chińskich myśliwców będą mieć jeszcze w tym roku wielokrotnie mieć miejsce.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze