
Udanych przykładów usuwania książek z bibliotek szkolnych w Stanach Zjednoczonych jest w ostatnim czasie coraz więcej. Najnowszy przykład pochodzi z Florydy – to właśnie tam niejasne przepisy, ich mało elastyczna interpretacja przez urzędników i brak zrozumienia miejscowego prawa ułatwiają trwałe usunięcie książek z półek bibliotecznych. Zwłaszcza tych, które odzwierciedlają doświadczenia osób z marginesu społecznego – informuje serwis Motherboard.
Nie wszyscy chłopcy są niebiescy? Na Florydzie powinni
Jego autorzy na podstawie wniosku o udostępnienie akt publicznych, donoszą o tym, co dyrektorka jednej ze szkół średnich zrobiła, by doprowadzić do usunięcia z jej bibliotek książki „All Boys Aren’t Blue: A Memoir-Manifesto” (w wolnym tłumaczeniu „Nie wszyscy chłopcy są niebiescy”) autorstwa George’a M. Johnsona. Zaczęło się od pytania postawionego przez członków nieujawnionej grupy do władz hrabstwa Clay: czy któraś z ich bibliotek posiada ten tytuł.
„All Boys Aren’t Blue” to książka z gatunku young adult non-fiction, której treść trafi głównie w gusta młodych nieheteronormatywnych mężczyzn z mniejszości rasowych, ale też dla wszystkich zainteresowanych tym, jak może wyglądać dorastanie takich osób. O pozycji jest głośno ze względu na poruszanie takich tematów, jak tożsamość płciowa, toksyczna męskość i zgoda w sytuacjach seksualnych. Według amerykańskiego związku bibliotecznego to trzecia najczęściej kwestionowana książka w 2021.

„All Boys Aren’t Blue” została wcześniej zakazana w okręgach szkolnych i bibliotekach w co najmniej ośmiu stanach ze względu na treści LGBTQIA+, profanację, a także dlatego, że uznano ją za jednoznaczną seksualnie. Władze hrabstwa Clay, w oparciu o recenzje z serwisu Goodreads, listę nagród, które zdobył tytuł, a także specjalistkę ds. mediów Julie Miller, która stwierdziła, że książka „nie spełnia ona warunków do usunięcia jej ze zbiorów biblioteki”.
Konserwatyści walczą z książkami naruszając prawo
Po tej decyzji w sprawę zaangażowała się Becky Murphy, dyrektor szkoły średniej w Ridgeview. Jej zdaniem książka zawiera „wyraźne opisy seksu”, godne polecenia dla dojrzałych odbiorców, ale nieodpowiednie dla nieletnich w publicznej bibliotece szkolnej. Murphy zwołała posiedzenie Rady Programowej, na którym przedstawiła swoje stanowisko, podkreślając wszystkie fragmenty, które choćby nawiązywały do seksu, łącznie ze słowem „prezerwatywa”.
Na posiedzeniu Miller stwierdziła, że każda osoba z rady powinna poznać te fragmenty przed podjęciem decyzji o tym, czy książkę powinno się pozostawić w bibliotece. To poskutkowało, bo książki ostatecznie zakazano. Stało się to jednak z naruszeniem przepisów federalnych, które w tej sprawie są jasne – przed określeniem, czy dzieło jest szkodliwe dla nieletnich, trzeba przeczytać je w całości. Ani Murphy, ani szkoły okręgowe hrabstwa Clay nie odniosły się do tych zarzutów.

Zakaz pojawia się w obliczu fali konserwatywnego sprzeciwu wobec publikacji w szkołach książek o tematyce rasowej i LGBTQ+. Niektóre grupy, takie jak Mamy dla wolności, naciskają na zastąpienie tych książek konserwatywnymi i wyraźnie antygejowskimi tytułami. Raport PEN America z kwietnia tego roku wykazał, że większość okręgów szkolnych, w których zakazuje się czytania książek, nie stosuje najlepszych praktyk czy wręcz narusza prawo.
Przepisy, których się nie przestrzega
Jonathan Friedman, dyrektor w PEN America, liczącej niemal 100 lat organizacji walczącej o wolność wypowiedzi na rynku wydawniczym twierdzi, że 98 proc. zakazów książek z okresu lipiec 2021 – marzec 2022 roku, budzą wątpliwości natury prawnej. – Po pierwsze, okręg szkolny stosuje się do swoich zasad, ale nie są one zgodne z najlepszymi praktykami, albo okręg szkolny ma zasady zgodne z najlepszymi praktykami, ale ich nie przestrzega – powiedział w wywiadzie dla Motherboard.
Friedman twierdzi, że najlepszą praktyką jest zróżnicowana komisja recenzencka, która czyta książkę przed spotkaniem. Jednak nie wiadomo, czy którykolwiek z członków Rady Programowej wydziału szkolnego hrabstwa Clay przeczytał „All Boys Aren’t Blue” w całości. Do protokołu z posiedzenia trafiło za to zalecenie specjalisty, że tak należy uczynić przed oddaniem głosu, by wynika to z przepisów federalnych. Prawdopodobnie posłużono się tylko przygotowanymi przez Murphy fragmentami.

Organizacje takie jak PEN America czy Florida Freedom to Read Project są zaniepokojone sposobem, w jaki wydziały szkolne w hrabstwach interpretują stanowe ustawy w sprawach dotyczących zakwestionowania książek. We wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy Miller wskazuje, że opisowy charakter aktywności seksualnej w książce jest sprzeczny z brzmieniem innych stanowych przepisów Florydy, które zakazują promowania pornografii.
Wolność słowa kontra „pornografia”
Dlaczego książki zą zakazywane? Władze dystryktu czują polityczną presję, by jak najszybciej zareagować na obecność kontrowersyjnych fragmentów. I pokazać, że nie będą tolerować na udostępnianie w szkołach treści, które ktoś nazywa „pornografią”. Nawet jeśli ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dokumenty na ten temat nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie Adam Steinbaugh, adwokat z organizacji FIRE, zajmującej się wolnością słowa i edukacją.
– To jeden z wielu wniosków, które wysłałem do okręgów szkolnych na Florydzie. Opinia publiczna musi wiedzieć, jak wygląda formalny i nieformalny krajobraz wyzwań związanych z książkami – powiedział Steinbaugh portalowi Motherboard. I dodaje, że szczera lub nie troska o wpływ materiałów znajdujących się w bibliotekach szkolnych na młodzież jest próbą ograniczenia tego, co mogą czytać.
Polecamy:
- Wybór szkoły dla dziecka. Na co zwrócić uwagę? Trzy podpowiedzi
- Barbara Nowak ma kłopoty. Część PiS chce jej dymisji
Świadomie lub nieświadomie podejmuje się kroki poza udokumentowanym procesem, które finalnie naruszają pierwszą poprawkę – zapewniającą wolność religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń.
Czytaj też: