
- Topniejąca wieczna zmarzlina odsłania prehistoryczny skarb – kości mamutów
- Po tym, jak w 2018 roku zakazano w Chinach handlu kością słoniową, to jedyny sposób na zaspokojenie tamtejszego popytu
- Z samej Jakucji co roku wywozi się do Chin kły mamutów o wartości 200 mln zł
Mieszkańcy Syberii kły zbierali od wieków, ale topnienie wiecznej zmarzliny sprawiło, że są one łatwiej dostępne niż kiedyś. Po tym, jak zaostrzono przepisy dotyczące handlu kością słoniową okazało się, że prehistoryczne znaleziska mają wartość nie tylko naukową i kolekcjonerską. W Jakucji nastała prawdziwa gorączka kości mamuciej.
Globalne ocieplenie rozmraża mamuty
Mamuty na Syberii wymarły zaledwie ok. 3700 lat temu. Ostatni przedstawiciele tego gatunku nie dorównywali rozmiarom swoim przodkom pamiętającym pierwszych homo sapiens, ale i tak nie były mniejsze od żyjących dziś słoni. Szczątki mamutów włochatych znajdują się w całej Europie, Azji i Ameryce Północnej, ale zamarznięta ziemia Syberii wyjątkowo dobrze je konserwowała. Poszukiwacze mamucich kłów przekonują, że wiele ze znalezisk wyciągniętych z ziemi jest pokrytych mięsem i futrem. Wyrobiska, w których pracują, wypełnia woń gnijącego mięsa. Wyobraźcie sobie, jak pachnie golonka wyjęta z zamrażalnika po kilku tysiącach lat.
Poszukiwacze latem zapuszczają się głęboko na północ, w tajgę. Tam penetrują powstałe na skutek topnienia zmarzliny pęknięcia, a także powiększają je, za pomocą pomp wodnych i węży wysokociśnieniowych. Wypłukiwany grunt odsłania cenne szczątki, ale ta metoda jest nielegalna, niebezpieczna i uciążliwa. Ziemia grozi zawaleniem, a poza wspomnianym odorem trzeba nawet po kilkanaście godzin dziennie brodzić w lodowatym błocie i opędzać się od komarów.
Samochód dla poszukiwacza. Dla handlarza – miliony
Poszukiwacze jednak nie narzekają. W ciągu dwóch miesięcy mogą zarobić średnio 5 razy więcej niż przy innych zajęciach. Udany sezon oznacza 400 tys. rubli w kieszeni, co wystarcza na niezły samochód. Ceną, poza ponoszeniem wspomnianych niedogodności, jest rozłąka z rodziną. Trudno jednak rezygnować z tak atrakcyjnego zarobku, skoro alternatyw brakuje.
Skoro wyrobnicy są tak dobrze wynagradzani, słusznie podejrzewacie, że jeszcze lepiej zarabiają pośrednicy. Za najbardziej okazałe kły (ważące kilkadziesiąt kilogramów) otrzymują nawet półtora miliona rubli (80 tys zł). Prawdziwe kokosy idą jednak na konto handlarzy. Chętni z Chin są w stanie zapłacić za ten sam kieł równowartość 650 tys. zł. Co roku z samej Jakucji trafiają tam szczątki o wartości nawet 200 mln zł – wyliczają autorzy Vice News. Mimo zakazu sprzedaży kości słoniowej w 2018 roku, Chińczycy ani myślą rezygnować z „leków” na niej bazujących. Kły mamuta pozostają jedyną alternatywą.
Wielkość rynku nie mogła pozostać niezauważona dla władz. W 2020 roku rząd zakazał wywozu „szczególnie cennych kłów” bez specjalnego zezwolenia. W teorii chodzi o wartość naukową, w praktyce – jak twierdzą poszukiwacze – o zbudowanie kontrolowanej przez Kreml siatki korupcyjno-przemytniczej. Jakuci skarżą się, że mimo odpowiednich dokumentów celnicy na rosyjsko-chińskiej granicy potrafią bez słowa wyjaśnienia konfiskować towar.
Czytaj też:
- Jesień industrialnego średniowiecza. FELIETON SIEMIONA
- Jednak nie utoniemy w plastiku? Enzym rozkłada go w kilka dni
Naukowcy podzieleni w ocenie procederu
Działalność poszukiwaczy budzi mieszane odczucia u paleontologów. Rwą oni sobie włosy z głów, bo bezcenne artefakty są wysyłane za granicę „na przemiał”. Poszukiwacze poza tym pozostawiają w wyrobiskach lub uszkadzają kości innych prehistorycznych zwierząt – niedźwiedzi i lwów jaskiniowych czy tygrysów szablozębnych. Cóż, nikt im za nie nie płaci. W 2019 roku grupa badaczy wezwała nawet władze, by całkowicie zakazać wydobywania kłów.
Z drugiej strony, wielu naukowców twierdzi, że poszukiwacze są ich jedynym źródłem prehistorycznych szczątków. Na zorganizowanie siły roboczej i własnych wykopalisk zawsze brakuje im funduszy. Poszukiwaczy stać też na gesty szczodrości. W 2010 roku przekazali Jakuckiej Akademii Nauk doskonale zachowane szczątki małej samicy mamuta. Juka w chwili śmierci miała dwa i pół roku, a według naukowców została najpierw zaatakowane przez lwy jaskiniowe, a następnie dobite przez ludzi.
Teraz ludzie mogą jej dać nowe życie. To właśnie tkanki pobrane ze szczątek Juki są bowiem wykorzystywane przez japońskich naukowców w badaniach nad klonowaniem mamutów. Kto więc wie, czy zwykły szaber nie przyczyni się do jednego z najbardziej doniosłych osiągnięć w historii nauki?
Polecamy: