piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaPolitykaWojna na Ukrainie. Myśliciele lewicy bankrutują intelektualnie

Wojna na Ukrainie. Myśliciele lewicy bankrutują intelektualnie

Naomi Klein. Noam Chomsky. Janis Warufakis. W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę światowi lewicowi intelektualiści pokazują, że ich teorie są niedojrzałe do współczesnego świata, a oni sami są o krok od zajęcia pozycji płatnych pachołków Władimira Putina. Ich symetryzm okazuje się też być podszyty szowinizmem wobec narodów europejskiego wschodu. Jacek Kaczmarski śpiewał o carycy Katarzynie II, że "trzymała na smyczy filozofów Europy" - i to nadal brzmi aktualnie.

Chomsky, Klein i Warufakis mogą mieć rację w wielu kwestiach – ale w tej, która jest teraz dla nas kluczowa, stoją po stronie Władimira Putina (Fot. Wikimedia/Quotepark)

Według lewicowych myślicieli za wojnę odpowiada NATO

Naomi Klein, kanadyjska pisarka i teoretyczka alterglobalizmu, puściła na swoim Twitterze artykuł niejakiej Phyllis Bennis opublikowany w Foreign Policy in Focus, nazywając go „doskonałą analizą”. Artykuł zasadniczo sprowadza się do przedstawienia tezy, że cały problem zaczął się w roku 1997 – w którym to Waszyngton zaczął „popychać” NATO do ekspansji na wschód, łamiąc zobowiązania, które miał wobec Rosji po zimnej wojnie.

A przecież, pisze autorka, wielu ekspertów nawoływało do „zakończenia anachronicznego sojuszu”, niepotrzebnego po upadku Związku Radzieckiego, a zamiast tego USA „okrążyło Rosję” i zainstalowało sprzęt wojskowy na granicy z Rosją. Działanie Rosji jest zrozumiałe, a odpowiedzią na inwazję Putina powinna być tylko dyplomacja. Wszystko powinno zacząć się od zakończenia walk i wycofania wszystkich sił rosyjskich z Ukrainy. Zachód powinien zagwarantować, że Ukraina pozostanie neutralna, tzn. że nie wstąpi do NATO.

Noam Chomsky, wybitny lingwista i filozof, również snuje teorie, jakoby biedna Rosja była otoczona ze wszystkich stron ofensywną bronią USA, a żaden kraj nie mógłby czegoś takiego wytrzymać. W jego opinii to USA blokuje pokojowe, regionalne rozwiązanie konfliktu, ponieważ chce przyłączyć Ukrainę do NATO i zachować status globalnego hegemona. Według Chomsky’ego to NATO, sojusz oparty na wyborze, a nie na podporządkowaniu, zachowuje się agresywnie wobec Rosji. Nie jest to sojusz defensywny, bo w 1999 r. działał ofensywnie wobec ówczesnej Jugosławii.

Podobne tezy stawia od początku wojny znany ekonomista i były działacz lewicowej greckiej Syrizy Janis Warufakis, który także nawołuje do pokoju za neutralność Ukrainy, tak, jakby nie widział, jakie są cele wojenne Rosji. Trudno się dziwić, skoro on akurat nie udaje neutralności i jawnie wrzuca materiały przygotowane przez Redfish, rosyjską tubę propagandową udającą ruch antyglobalistyczny.

Janis Warufakis, kiedyś idol europejskiej lewicy, dzisiaj szerzy rosyjską dezinformację jak Janusz Korwin-Mikke (Fot. Twitter)

NATO okrążyło Rosję? Bzdura

Tezy o tym, że NATO „okrążyło Rosję”, zaszachowało ją swoimi rakietami, przez co złamało zobowiązania wobec Rosji, to stek kłamstw żywcem wyjęty z kanonu putinowskiej propagandy. Wystarczy otworzyć sobie mapę i zobaczyć, jak wygląda to okrążenie. Na zachodzie Rosja graniczy na lądzie z NATO poprzez króciutką, polarną granicę z Norwegią i z państwami bałtyckimi, które mają własny potencjał militarny bliski zeru.

Finlandia i Ukraina przez 30 lat od upadku ZSRR były neutralne, a Białoruś pozostawała kordialna wobec Rosji. Kraje Kaukazu, Kazachstan, Mongolia i Chiny nie są i nie będą w NATO, zaś granice morskie z Japonią (nie jest w NATO, ale prawie jakby była) i USA nie przeniosły się od 1992 r., a i tak trudno sobie wyobrazić agresję tego ostatniego duetu przez Syberię. Obiektywna rzeczywistość nie pozwala też na wojnę z Kanadą toczoną przez Arktykę.

Rosja, tak bardzo otoczona przez NATO (na czerwono zaznaczone miejsca otoczenia)

NATO zobowiązało się nie rozszerzać? Kłamstwo

Zobowiązania wobec Rosji o nierozszerzaniu się dalej to też fikcja, ponieważ nigdy nie było takich obowiązków spisanych w wiążącej umowie międzynarodowej. W tzw. memorandum budapesztańskim Zachód tak samo obiecywał wstrzymanie ekspansji NATO, jak Rosja gwarantowała niezależność Ukrainy – jedno i drugie nie ma żadnego wiążącego skutku prawnomiędzynarodowego. Co więcej, w pewnych porozumieniach można znaleźć dowody na zupełnie przeciwne stanowisko Rosji.

Tak na przykład w 1997 kraje NATO i Rosja podpisały w Paryżu porozumienie, zgodnie z którym nie dość, że miały ze sobą współpracować, to jeszcze zobowiązały się, by „uszanować nieodłączne prawo wszystkich krajów do dowolnego wyboru środków do zapewnienia sobie bezpieczeństwa” (tłum. aut.). Dodajmy, że nastąpiło to już po memorandum budapesztańskim. To Rosja obecnie gwałci to porozumienie, reagując agresją militarną na zainteresowanie Ukrainy, a wcześniej Gruzji, wstąpieniem do NATO.

Wschód nie może o sobie decydować, bo jego mieszkańcy są głupi i śmierdzą

Po trzecie, twierdzenie, że to NATO rozepchało się łokciami w Europie Wschodniej, może być zwyczajnie uznane za szowinistyczne (Amerykanie nazwaliby to rasizmem) wobec mieszkańców naszego regionu. Zachodni myśliciele sprowadzają nas do roli pasywnych obserwatorów rzeczywistości, bez prawa do samostanowienia, którymi wielkie siły – NATO i Rosja – mogą sobie grać w ping-ponga, jeśli mają taki kaprys. Tymczasem decyzja o dołączeniu do NATO to była jedna z pierwszych rzeczy, jaką nasz region się zajął po zrzuceniu pętających nas rosyjskich łańcuchów.

Wiedzieliśmy od początku, że teraz Rosja jest na kolanach, ale może równie dobrze zaraz wrócić. Z naszego punktu widzenia uczestnictwo w zachodnich strukturach bezpieczeństwa powoduje, że po raz pierwszy od XVII wieku ośrodek władzy w Moskwie będzie musiał się zastanowić, zanim spróbuje po raz kolejny nas sobie podporządkować.

Redukcja tego do „wpychającego nas do NATO Waszyngtonu” nie dość, że jest obrzydliwie paternalistyczna i podszyta szowinizmem, to jeszcze służy wizji Kremla, zgodnie z którą także jesteśmy głupi, niedojrzali i trzeba nas uświadomiać, że pragniemy tego, co mówią wielkie imperia. Próbkę tego mieliśmy przez ponad 40 lat działania żelaznej kurtyny. Podkreślmy to wyraźnie: Ukraina nie chce być neutralnym buforem między NATO a Rosją. Ukraina chce sama o sobie stanowić.

Zdjęcie
Klein usunęła tego tweeta, artykuł jest dostępny pod tym linkiem (tylko dla czytelników o mocnych nerwach). Kilkaset tysięcy jej followersów go jednak zobaczyło, a nie było potem „przepraszam, jednak puściłam dalej stek bzdur”.

NATO w sekrecie marzy o najechaniu Rosji

Tezy o tym, że NATO to sojusz ofensywny, bo działa pod auspicjami imperialistycznej Ameryki, interweniującej w połowie świata, a w 1999 r. bombardował Jugosławię, mają w sobie tylko ziarno prawdy. Operacja wojskowa przeciwko temu krajowi i bombardowania Belgradu prawdopodobnie uratowały Kosowo przed ludobójstwem podobnym do tego, którego Serbowie dopuścili się kilka lat wcześniej w Bośni. Nie poznamy alternatywnej rzeczywistości, ale bardzo prawdopodobne, że NATO wybrało po prostu mniejsze zło.

Z kolei różne interwencje amerykańskie, jakkolwiek część jest bezwarunkowo godnych potępienia z lewicowej pozycji, prowadziły USA, a nie NATO. Tezy o tym, że Rosja, mocarstwo nuklearne, boi się, że NATO zrobi z nią to, co w 1999 r. z reżimem Slobodana Miloševicia, jest śmiechu warta, i mogła być wymyślona tylko przez moskiewskich propagandzistów. Dodajmy, że wbrew kremlowskiej propagandzie o banderowskich mordercach to obecnie Rosja najeżdża państwo demokratyczne, które nie zrobiło krzywdy żadnej swojej mniejszości etnicznej.

Fakty są takie, że nie ma innego gwaranta bezpieczeństwa dla Polski i innych krajów regionu niż NATO. Jeśli taka inicjatywa by powstała, to bardzo chętnie możemy o niej porozmawiać. Niemniej jednak w sytuacji obecnego konfliktu symetryzm polegający na zestawieniu wad NATO z wadami Rosji to skrajna głupota i działanie na korzyść Kremla. Tym bardziej, że to obecna Rosja jest reakcyjną, oligarchiczną, nacjonalistyczną i imperialistyczną dyktaturą, która najechała na demokratycznego, pokojowo nastawionego sąsiada.

To Rosję ogólnoświatowa lewica powinna mieć aktualnie na celowniku, nie NATO. To tego wymaga realizm polityczny, a nie naiwnego pacyfizmu, który każe rozpoczynać teoretyzowania od „pierwszym warunkiem jest wycofanie się Rosji”. Czasy finansowania światowej lewicy przez ZSRR dawno minęły, ale niektórzy mentalnie pozostali w tym samym miejscu. Do pomysłów o okrojeniu czy likwidacji NATO brakuje tylko postulatu o jednostronnym rozbrojeniu atomowym krajów Zachodu.

Doczekaliśmy się czasów, w których Adrian Zandberg masakruje lewaków.

Na prawicy też kochają Putina, a nie każda lewica jest bezrozumna

Nie negujmy osiągnięć Klein, Chomsky’ego i Warufakisa w innych dziedzinach, ale tak się składa, że to architektura bezpieczeństwa jest w tym momencie dla nas w Europie Wschodniej tematem nr 1. Jeśli Rosja nas politycznie zdominuje, to niemożliwe będzie walczenie ze skutkami globalnego ocieplenia ani z nierównościami społecznymi, bo takie tematy nie istnieją w ruskim mirze. Stanięcie w tej sprawie po stronie innej, niż bezwarunkowego oporu wobec Rosji, to skrajna polityczna naiwność i wypisywanie się z sensownego dyskursu. Takie poglądy wyrażane przez myślicieli to nie jest też margines, jak twierdzą niektórzy – ich każde słowo na Twitterze i w innych mediach śledzą miliony ludzi na całym świecie.

Czytaj też:

Żeby nie było też, że okazuje się nagle, że problemem nagle staje się cała lewica – pochwalić należy od samego początku konsekwentną i patriotyczną postawę działaczy Lewicy Razem, którzy stoją po stronie Ukrainy i podkreślają, że obecność w NATO i dalsze rozszerzanie sojuszu jest nie tylko racją stanu Polski, ale też każdego kraju Europy Wschodniej od Estonii po Bułgarię. Działacze partii dali też odpór głosom anglosaskiej lewicy w artykule opublikowanym w Krytyce Politycznej, do którego lektury zachęcam. Adrian Zandberg odpowiedział także Naomi Klein, która finalnie usunęła swojego tweeta. Ten temat nie ma także związku z działaniami proputinowskiej prawicy, która też ma swoje za uszami – to już materiał na inny tekst.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

2 KOMENTARZE

  1. Świetny tekst. Zasługuje na to, żeby go w całości przetłumaczyć i zamieścić na międzynarodowych forach, gdzie plenią się paternalistyczne i rusofilskie poglądy.

Skomentuj Jarek Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze