Przyglądając się rosyjskim mediom można dojść do wniosku, że nie jest to kraj głęboko pogrążony w kryzysie, nie mówiąc nawet o zaangażowaniu w konflikt zbrojny, niezmiennie nazywany „specjalną operacją wojskową”. Wczoraj parlament przegłosował nowe ustawy przeciwko „propagandzie LGBT” a dziś czytamy o tym, że wobec Władimira Osieczkina wszczęto śledztwo prokuratorskie. Zarzuty postawione aktywiście dotyczą „celowego rozpowszechniania fałszywych informacji o rosyjskich żołnierzach”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przebywającego od lat we Francji Osieczkina kilka miesięcy temu próbowano zabić.
Gulagu.net – strona wolnych Rosjan
Wszystko za sprawą strony Gulagu.net, która od lat udaremnia korupcję i przemoc w państwie Władimira Putina. Strona tylko na początku nadawała z Rosji. Gdy okazało się, że liberalna postawa Dmitrija Miedwiediewa była tylko maską, zginął Borys Niemcow, a prezydent Rosji wypowiedział otwartą wojnę Aleksiejowi Nawalnemu, Osieczkin nie miał już czego szukać w ojczyźnie. Aktywista wyjechał z rodziną do Francji i podjął bliską współpracę z portalem śledczym Bellingcat.
Działalność Gulagu.net weszła na wyższe obroty po wybuchu wojny na Ukrainie. To wtedy do Osieczkina odezwał się oficer FSB, który postanowił przedstawić sytuację zza kulis konfliktu. Jego wiarygodność pozytywnie zweryfikował Bellingcat, który już wcześniej posiadał kontakty w rosyjskich służbach. Tym samym na stronie pojawiły się pierwsze publikacje autora o pseudonimie „Wind of Change”. Z jego tekstów dowiedzieliśmy się o tym, że Rosja nie użyje broni atomowej. Spostrzeżenia The Wind of Change wskazywały, że kremlowski łańcuch dowodzenia zablokowałby każdą chęć Putina do naciśnięcia przysłowiowego czerwonego guzika. To, w połączeniu z widocznymi wątpliwościami FSB co do skuteczności rosyjskiego arsenału nuklearnego, sugerowało, że Rosja nie jest aż tak zapalczywa, jak pierwotnie obawiał się Zachód.
Najważniejszą publikacją „Winda…” był list z 1 kwietnia. To wtedy portal ujawnił, że na teren UE zostało wysłanych wielu agentów FSB, aby „przenieść” warte 10 miliardów dolarów aktywa europejskiego Gazpromu do nowo utworzonych spółek fasadowych. Gulagu.net jako jedyne podało nazwy spółek, do których wkrótce zaczną spływać pieniądze. Kilka dni później niemiecki rząd ogłosił, że miliardy Gazpromu zostały zajęte.
Osieczkin przygląda się także uważnie działalność Jewgienija Prigożyna, rosyjskiego oligarchy, przestępcy i założyciela tzw. grupy Wagnera, czyli prywatnej armii Putina, która wysyłana jest w różne zakątki świata. To Prigożyn odpowiadał za wyciąganie więźniów z wieloletnimi wyrokami i wysyłanie ich w charakterze nowych rekrutów do Ukrainy.
Władimir Osieczkin. Zamach na życie?
Dla rosyjskich służb tego wszystkiego było zbyt wiele. We wrześniu przeprowadzono próbę zamachu na Osieczkina. Sam aktywista twierdzi, że plotki o planowanym morderstwie docierały do niego od dawna. O ile jednak jeszcze rok temu Rosjanie próbowali zatrudnić do tej roboty francuskich lub hiszpańskich kryminalistów, tak teraz raczej nie będą się trudzić „czyszczeniem rąk”.
W rozmowach z mediami Osieczkin podkreśla, że zamachowiec był naprawdę blisko sięgnięcia celu: „Niosłem talerze, aby ustawić je na tarasie. Wtedy spostrzegłem, że nad balustradą znajduje się mała czerwona kropka, która przesuwa się w moim kierunku. Uciekłem do środka. Razem z żoną położyliśmy się na podłodze” – mówił dziennikarz. Dodaje jednak, że nie zamierza przerywać swojej działalności. Wkrótce opublikuje zeznania dwóch nowych uciekinierów: oficera wywiadu i członka grupy Wagnera.
Francuska prokuratura bada sprawę zamachu.
Zobacz też: