Życie we współczesnym świecie ściśle wiąże się z natłokiem bodźców, stresem oraz niekończącym się wyścigiem szczurów. Aby od tego uciec, niektórzy ludzie wyjeżdżają na spontaniczne wakacje w Bieszczady, inni przeprowadzają się na wieś, a jeszcze inni… dołączają do sekt.
„The Garden” to komuna, która zyskała popularność dzięki TikTokowi. A konkretnie użytkownikowi „Tree is Alive” – Brytyjczykowi, który podróżuje ze swoją dziewczyną po USA i spędził kilka tygodni wśród członków tej społeczności. Rudowłosy 24-latek nazywany po prostu Drzewem dokumentował ich codzienne życie, a jego profil obserwowało w szczycie popularności 82 tys osób.
The Garden. Komuna, utopia, czy raj dla hippisów?
„The Garden” powstała 12 lat temu w miasteczku Lafayette, znajdującym się w amerykańskim stanie Tenessee. Jej założyciel Partick Martion, który sam dorastał w komunach, chciał stworzyć swoją własną. Na kupionym przez siebie kawałku ziemi chciał stworzyć grupę na kształt dużej rodziny, skupionej wokół takich wartości jak zrównoważona produkcja żywności, wspólna praca, równość, tolerancja oraz chęć bycia częścią „czegoś większego”.
Ich osada składa się z domków wyposażonych w niewiele więcej poza prostymi łóżkami, warsztatów, kompostowni i świetlicy. Większość dnia odcięci od cywilizacji „Ogrodnicy” (pomijając social media) poświęcali na czynności związane z przygotowywaniem posiłków i ogarnianiem swojej posiadłości.
Brzmi jak prawdziwa utopia? Szybko okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Popularność, którą komuna zyskała dzięki materiałom wrzucanym przez Drzewo, z początku bardzo podobała się starym członkom, ale szybko stała się powodem konfliktu. Ludzie chcący dołączyć do „The Garden” to właśnie w nim widzieli lidera, a nie w ludziach, którzy budowali wspólnotę od 12 lat.
Wśród niezadowolonych prym wiodła Rel (Arielle) Gumson. Masowy napływ członków do komuny wykorzystała do głoszenia kontrowersyjnych haseł, na których próbowała budować swoją pozycję. Przejęła ona część haseł głoszonych przez anarchistyczno-spiskową organizację Q-Anon, której zwolennicy dołączali do grupy. Stwierdziła, że i ona może nagrywać filmiki na TikToku. Szybko zdobyła 61 tys. obserwujących.
Jedzenie kota i ignorowanie wirusa
Popularność „The Garden” sprawiła, że więcej osób zaczęło się przyglądać członkom grupy. Okazało się, że wśród nich są osoby z przeszłością kryminalną. Wertowanie profili w mediach społecznościowych i docieranie do byłych członków komuny przyniosły wysyp kontrowersyjnych informacji. Jednym z nich było podejście „Ogrodników” do kwestii pandemii.
Miłość, bezpieczeństwo oraz troska o siebie nawzajem? Szybko okazało się że członkowie „The Garden” to zwykli foliarze. Z mediów społecznościowych można dowiedzieć się, że nie wierzą w pandemię, byli przeciw wprowadzaniu nowych obostrzeń i nie mają zamiaru rezygnować z zasady „otwartych drzwi”. Tym samym zachowaniem nie dość, że narażali siebie nawzajem, ale i swoich gości na zakażenie. „Ogrodnik”, który krytykował ich za nieodpowiedzialne podejście, został wyrzucony z komuny.
Złą sławę grupie przyniosły też incydenty związane ze zwierzętami. Okazało się, że w 2019 członkowie komuny zastrzelili kota, który polował na ich kury, a którego później – zgodnie z ich filozofią zero waste – zjedli (ponoć smakował właśnie jak kurczak). Z futra zwierzęcia zrobiono czapkę. Kolejnym incydentem była śmierć psa Rel, z którego futra wykonano później spódnicę, którą nosiła. Wielu osobom zapaliła się wtedy czerwona lampka. Czy to aby nie sekta?
Dołączanie do komuny wiązało się z czymś w rodzaju 10-dniowego okresu próbnego, który okazywał się często zwykłym wyzyskiem. Chętni na dołączenie do społeczności, pełni entuzjazmu młodzi ludzie, wykonywali wszelkiego rodzaju prace fizyczne, ale często okazywało się, że po jego zakończeniu nie dość, że nie przyjmowano ich do komuny, to jeszcze nie dostawali zapłaty. Oczywiście nie przeszkadzało to nikomu, zanim wokół „The Garden” nie zrobiło się głośno.
Jak założyć wspólnotę i nie zamienić jej w sektę?
Trzy miesiące po tym, jak Drzewo i jego dziewczyna dołączyli do „The Garden”, wspólnota ogłosiła, że zamyka się na świat. Trzon komuny składający się z sześciu osób uznał, że Rel nie pomaga w jej funkcjonowaniu. Kilka dni wcześniej Drzewo z partnerką opuścili Lafayette, zmęczeni hejtem i groźbami ze strony członków osób, które zainteresowały się „The Garden”. Część przeklinała Drzewo za to, że zniszczył to piękne miejsce, inni mieli mu za złe, że za jego sprawą do komuny trafią młodzi i naiwni ludzie, których czeka pranie mózgów.
Polecamy:
- Sposób na nieużytki. W Rio de Janeiro robią to dobrze
- TikTok wie więcej o moim seksie niż ja sam. Dzięki algorytmowi
Wiosną 2021 roku grupę odwiedzili pracownicy opieki społecznej i zajmujący się dobrostanem zwierząt. Nie znaleźli nic, co upoważniałoby lokalne władze do zakazania działalności „The Garden”. Po dwumiesięcznej przerwie na facebookowym profilu komuny pojawiło się nowe zaproszenie dla chętnych chcących ją odwiedzić. Drzewo i jego partnerka wrócili tam na koniec lata i zostali ciepło przyjęci przez grupę. Od końca października „The Garden” ma zimową przerwę w działalności, ale na wiosnę znów otworzy się dla nowych i starych członków społeczności.
Sekta, raj dla hippisów, przytułek dla przestępców? Jaka jest prawda o „The Garden”? Z pewnością zbyt złożona, by pokazać ją w 60-sekundowym filmiku na TikToku.
Tekst autorstwa Gabrieli Komęzy
Czytaj też: