
Filipiny. 90% nowych lasów namorzynowych uschło
Ten wyspiarski kraj zadeklarował, że zasadzi do 2019 r. 15 tys. kilometrów kwadratowych lasów, w tym niezwykle ważnych dla lokalnego ekosystemu lasów namorzynowych. Jak jednak podaje badaczka mórz Jurgenne Primavera, 90% powstałych nasadzeń już uschło, z uwagi na to, że przedstawiciele prezydenta Rodrigo Duterte zastosowali nieprawidłowy gatunek roślin namorzynowych.
Przedstawiciele rządu podają jednak, że w niektórych miejscach przetrwało nawet 50% sadzonek. Tak czy siak, niewiele to dało. Filipiny przynajmniej zrobiły i opublikowały audyty dotyczące programu nasadzeń, dzięki czemu można oszacować jego rezultat, w odróżnieniu od wielu innych krajów udających, że sadzą drzewa, takich jak Indie.
Indie. Płacimy za sadzenie, nie za podlewanie
W stanie Uttar Pradesh, położonym na północy kraju i zamieszkiwanym przez ok. 200 mln mieszkańców, oficjele mieli rzekomo posadzić w ostatnich latach miliony sadzonek. Jednak reporterzy BBC przebywający w Indiach zastali na miejscu ścierniska porośnięte co najwyżej krzakami. „Te plantacje są przygotowane tylko do zdjęć, a potem sadzone na nich rośliny umierają”, mówi Ashwini Chhatre, profesor z Indian School of Business.
Według niego umowy są skonstruowane tak, że plantatorzy dostają pieniądze za sadzenie drzew, a nie za dbanie o nie. Całość deklarowanych przez rząd indyjskich nasadzeń od lat 90. powinna zajmować obszar ok. 200 tys. km2, ale tych nowych lasów nigdzie nie ma.

Mozambik. Traktuje plantacje jak nowe lasy
Ten afrykański kraj uczestniczy w projekcie AFR100, międzynarodowym programie podjętym przez kraje Afryki, którego celem jest odtworzenie do 100 milionów ha (milion km2) nieużytków poprzez między innymi nasadzenia leśne. Sam Mozambik zobowiązał się do odtworzenia miliona ha (10 tys. km2) lasu. Kraje, które zadeklarowały udział w AFR100, dołączyły też swoje zobowiązania do Wyzwania z Bonn, o którym za moment. I co? No i dupa.
Według reporterów BBC, Mozambik w ramach programu wycina dojrzałe, rosnące od setek lat lasy naturalne, a następnie w ich miejscu zezwala prywatnym firmom na zakładanie monokulturowych upraw. W efekcie dżunglę zastępuje np. plantacja kauczukowca. Są nasadzenia? Są. No to o co wam chodzi?
Vanessa Cabanelsa z lokalnego think-tanku twierdzi, że rząd sprzedaje mieszkańcom kraju ideę plantacji jako pochłaniacza zanieczyszczeń z powietrza, w czym oczywiście monokultury są nieporównywalnie gorsze od naturalnego lasu tropikalnego. AFR100 nie podaje również żadnych danych o swoim progresie od powstania projektu w 2015 r., co sugeruje, że cały program w ogóle nie działa.

Niemcy i Brazylia. Wielkie fiasko Wyzwania z Bonn
Nasi zachodni sąsiedzi opracowali w 2011 r. tzw. Wyzwanie z Bonn, zaprojektowane przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN). Kraje-sygnatariusze wyzwania zobowiązały się do 2030 r. zasadzić określoną ilość drzew, a to już w 2020 r. miało doprowadzić do znaczącego obniżenia się światowych emisji. Każdy kraj zadeklarował określoną ilość obszaru, który miał zostać ponownie zalesiony – łącznie miało to być ok. 210 mln hektarów (2 miliony km2). Sama Brazylia zadeklarowała co najmniej 12 mln ha (120 tys. km2), z czego od 2005 r. miała odtworzyć ok. 9 mln ha (90 tys. km2).
Szkoda tylko, że w tym samym czasie ta sama Brazylia piłuje swoje lasy na potęgę, by zrobić miejsce na nowe obszary dla rolników i pasterzy, a jak wynikało z raportu Global Forest Watch, w samym 2021 r. wycięto ok. 1,5 mln ha (15 tys. km2) lasu. Kraj Kawy wychodzi na prawdziwego mistrza greenwashingu. Łącznie w ramach Wyzwania z Bonn nad Amazonką odtworzono od 2011 r. zaledwie 27 mln ha (270 tys. km2) terenów leśnych. To niewiele więcej, niż łączna suma lasów utraconych na całym świecie w samym 2021 r.
Czytaj także:
Wspomniane programy nie mają sensu, jeśli nawet przy najwyższej dbałości o nasadzenia nie zrobi się nic z wycinkami, w których przodują takie kraje, jak Brazylia albo Demokratyczna Republika Konga, a już w szczególności, gdy lokalne władze sadzą drzewa tylko po to, by poprawić sobie PR.
W skali globalnej istotniejsze jest zmniejszenie skali wycinek w szczególności tzw. pierwotnych lasów, wypełniających chociażby Puszczę Amazońską czy Kotlinę Kongo. Oczywiście idea sadzenia drzew jest słuszna i zawsze godna pochwały – ale dotychczas rządy na świecie nie robią tego na skalę, która pomogłaby w jakikolwiek sposób wpłynąć na zmiany klimatyczne.
Polecamy: