
Wszystko zaczęło się od filmu „Pan z Chobielina”, który kilka dni temu wyemitowała TVP Info. Film, choć próbuje udawać produkcję dokumentalną jest tak naprawdę wytworem propagandowym, który ma na celu powiązać Radosława Sikorskiego z Moskwą. W tym celu pokazywane są archiwalne materiały zdjęciowe, na których Sikorski rozmawia z Siergiejem Ławrowem. W filmie życiorys Radosława komentują „niezależni eksperci” tacy jak Witold Waszczykowski i właśnie Samuel Pereira. Ten pierwszy mówi, że Sikorski „gra lorda, a jest sowieckim sołdatem”, ten drugi dodaje, że „Sikorski jest zbyt pewny siebie, ma wielkie ego”. Dodajmy do tego „taśmy Sikorskiego” na których ten rzuca mięsem (konkretnie rozmowy z Janem Kulczykiem) i sugestie, że „miękkie” podejście do Rosji ośmieliło Putina i tak naprawdę doprowadziło do dzisiejszej wojny na Ukrainie.
Czy Sikorski miał prawo się wkurwić? Jeszcze jak! Nie ma wielu osób, o których można powiedzieć, że zasłużyły na godzinny materiał propagandowy, w którym występują jako „szwarccharakter”. TVP gra z takim rozmachem, że trudno tu mówić o grze politycznej czy zbieraniu na kogoś haków. To raczej gra na celowe wyniszczenie przeciwnika. Bo nawet jeśli Sikorski jest twardzielem, to trudno żeby taki atak nie powodował stresu, szybszego bicia serca, nie podnosił ciśnienia i nie przyprawiał o ból głowy. Prawda jest taka, że po takim seansie „bohaterowi” filmu pozostaje albo solidna dawka leków uspokajających albo szklanka czegoś mocniejszego.
Pan z Chobielina. Sikorski odpowiada
Film wyemitowano w niedzielę, a seans zostanie powtórzony we wtorek rano. Zresztą myślę, że rok wyborczy to świetna okazja żeby puścić go jeszcze jakieś dziewięć razy na przemian z materiałami o Donaldzie Tusku. Sikorski obejrzawszy go użył tej broni, do której ma najszybszy dostęp. Wszedł na Twitter i napisał: „Gdyby przywrócić w Polsce karę banicji to powinien jej doznać: Pereira, Ziobro, Kaczyński, wszyscy trzej”. W komentarzu poniżej ktoś dopisał, że banicję powinna poprzedzić chłosta, a Sikorski się z nim zgodził. Następnie były szef MSZ doprecyzował, że Pereirę chciałby wysłać do Mozambiku, bo to była kolonia portugalska. To oczywiście musiało wywołać lawinę komentarzy. Na Sikorskiego rzucili się tak jako tako znani komentatorzy twitterowej rzeczywistości jak i zwykłe trolle.
Polityk znany jest z tego, że na Twitterze potrafi się rozpędzić i nie do końca kontroluje to co pisze. Wspomnienie o Mozambiku nie dość, że wytyka portugalskość Periery (tak jakby ta nad Wisłą oznaczała coś negatywnego), to jeszcze budzi skojarzenia z Madagaskarem, gdzie przed wojną polscy nacjonaliści chcieli wysyłać Żydów. Jako, że sam miałem kiedyś słowną utarczkę z Samuelem Pereierą potrafię jakoś wczuć się w emocje Sikorskiego, ale prawda jest taka, że jego wpis jest nie do obrony w takim samym stopniu w jakim „Pan z Chobielina” nie jest efektem pracy dziennikarzy.
Pan z Chobielina. Kolejna wojenka bez wpływu na nic
Czy polityka spotkają jakieś konsekwencje za ten wpis? Śmiem wątpić. Po pierwsze, pamiętajmy, że poprzedziła go emisja paszkwilu na jego temat. Po drugie, czasy w których twitterowy komentarz mógł zakończyć czyjąś karierę bezpowrotnie minęły. Dziś społeczeństwo jest tak spolaryzowane, że wypowiedzi polityków nie mają praktycznie znaczenia na przepływy elektoratów. W całej walce między PO i PiS chodzi dziś raczej o to, aby mobilizować swoich wyborców do wyjścia z domu, niż pozyskiwać nowych zwolenników. Nic nie nadaje się do tego lepiej niż zohydzenie („Pan z Chobielina”) lub wyśmianie (Mozambik) przeciwnika. Choć nie stawiam między jednym i drugim znaku równości.

Ps. Nie byłem fanem Radosława Sikorskiego jako szefa MSZ. Pamiętam jak ten dawał wiarę Aleksandrowi Łukaszence, uznając że w zamian za pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego ten zgodzi się przeprowadzić częściowo wolne wybory. Również plan pacyfikacji dyktatorskich zapędów Wiktora Janukowycza w zamian za umowę stowarzyszeniową z UE (której ten i tak nie chciał) spalił na panewce. Dyskusja na temat dorobku Sikorskiego (a mowa przecież o najdłużej urzędującym ministrze spraw zagranicznych w III RP) byłaby z pewnością ciekawa, ale nie ma dziś na nią miejsca. Zastąpiło ją plemienne napieprzanie maczugami.
Zobacz też: