
To, że Nowa Lewica zacznie się kurczyć było do przewidzenia od dawna. Wymienionym wyżej politykom (obok nich to także Robert Kwiatkowski i Wojciech Konieczny) bardzo nie odpowiadał kierunek, który partia obrała mając za przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego. A trzeba powiedzieć, że był to kierunek rewolucyjny. Czarzasty pozbył się sztandaru SLD, dokonał fuzji z Wiosną (na bardzo korzystnych dla tej młodej organizacji warunkach) i zapomniał, że istnieje coś takiego jak wybory na przewodniczącego (tłumacząc, że przewodniczącego SLD już nie ma, więc ustawowe terminy go nie obowiązują). Wespół z Anną Marią Żukowską dzielił, rządził i podejmował decyzje o głosowaniach, co nie wszystkim przypadło do gustu. Zwłaszcza, jeśli chodzi o te głosowania, gdy lewica podnosiła rękę z PiS.
Tu trzeba powiedzieć, że rozłamowcy problem trochę wyolbrzymiają, a „podnoszenie ręki z PiS” służy im raczej jako pretekst do wyjścia z partii. Dokładnie chodzi o głosowanie z 4 maja, kiedy to posłowie Lewicy podnieśli ręce za ratyfikacją unijnego Funduszu Odbudowy. Podobnie postąpili politycy PSL i Polski 2050, ale tylko jedną z tych formacji odsądza się od czci i wiary.
Na co komu Polska Partia Socjalistyczna?
Rozenek, Morawska-Stanecka i Senyszyn chcą być bowiem opozycją czystą, demokratyczną, nieskalaną ani Czarzastym, ani żadnymi kontaktami z PiS. Jest to możliwe w szeregach Koalicji Obywatelskiej, na której listy wyborcze trafią przed przyszłymi wyborami. Rozmawialiśmy z politykiem KO odpowiedzialnym za kontakty ze „starym SLD” i nie zostawił on wątpliwości. Plan zakłada wciągnięcie rozłamowców do największej partii opozycyjnej i próbę przejęcia elektoratu, wzdychającego za rządami Leszka Millera.

Niezależny szyld pozwoli rozłamowcom zyskać lepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach z Tuskiem, tak jak robi to Ziobro układając się z Kaczyńskim. Dlaczego jednak zdecydowano się wyciągnąć z pawlacza starą, dobrą Polską Partię Socjalistyczną, zamiast utworzyć nowe koło pod inną nazwą (jak się dowiedzieliśmy pierwotnie miało być ono Unią Pracy)?
Powód jest jeden i nazywa się Wojciech Konieczny. Częstochowski senator jeszcze przed tygodniem nie był przekonany, czy dołączać do rozłamowców. Dzięki jego decyzji Czarzasty całkowicie stracił reprezentację w Senacie, co potężnie osłabia jego pozycję w parlamencie, a zwiększa znaczenie nowego koła. Tak się składa, że Konieczny jest szefem Radny Naczelnej PPS. Na listach lewicowej koalicji znalazł się w ramach pospolitego ruszenia przed wyborami w 2019 roku, gdy do wspólnego startu starano się pozyskać jak najwięcej organizacji. Koniecznego do odejścia z Nowej Lewicy trzeba było czymś zachęcić. Dlatego koło dostało nazwę jego macierzystej organizacji, a on sam został jego przewodniczącym.

Pytanie tylko, czy aktyw partyjny potraktuje to jako sukces? Członkowie PPS to ludzie niezwykle ideowi, niechodzący na kompromisy i zdecydowanie lewicowi. Gdyby chcieli wejść do parlamentu, to zrobiliby to z ramienia innej partii. To cechy, które trudno nam przypisać nowym posłom tej organizacji. Rozenkowi czy Kwiatkowskiemu chodzi raczej o odsunięcie PiS od władzy, niż jakąś „drogę do socjalizmu”. Jest wysoce prawdopodobne, że w PPS zostaną potraktowani jako element niechciany. W rozmowach jakie przeprowadziliśmy z członkami tej organizacji padały raczej takie słowa jak „żart”, „żenada” i „kompromitacja” niż „sukces” czy „nadzieja”.
Zobacz też: