Pięć stacji metra w Kijowa dostanie nowe nazwy po tym, jak w internetowej sondzie swoje zdanie na ten temat wyraziło ponad 170 tys. Ukraińców. Stacja Bohaterów Dniepru ma zostać przemianowana na Bohaterów Ukrainy, Mińska na Warszawską, Plac Lwa Tołstoja na Wasyla Stusa, Przyjaźni Narodów na Botaniczną, a Brzeska na Buczańską. W plebiscycie mieszkańcy stolicy Ukrainy mogli wybierać spośród pięciu propozycji nowych nazw dla każdej stacji.
Stepan Bandera wśród możliwych patronów stacji metra w Kijowie
W przypadku stacji Plac Lwa Tołstoja oraz Brzeska wśród możliwych opcji pojawiło się nazwisko Stefana Bandery. Jeden z liderów Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), wyraźnie przegrał w obu lokalizacjach – zajmując odpowiednio trzecie (20,2 proc.) oraz ostatnie miejsce (z 10,8 proc. głosów). Stosunek do OUN i jej zbrojnego ramienia UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) to najbardziej różniący Polskę i Ukrainę aspekt wspólnej historii.
Organizacje te, w Polsce jednoznacznie kojarzone z Banderą są odpowiedzialne za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. „Rzeź Wołyńska” pochłonęła – według szacunków historyków – życie 50-60 tys. Polaków. W ramach akcji odwetowych zginęło ok. 2-3 tys. Ukraińców. Do historii przeszła niezwykła brutalność działań, ale też fakt, że ich wykonawcami byli z reguły cywile, którzy mordowali swoich polskich sąsiadów.
Do niedawna zarówno Bandera, jak i OUN, cieszyły się umiarkowaną popularnością wśród Ukraińców. W czerwcu 2012, w roku wspólnej organizacji przez Polskę i Ukrainę mistrzostw Europy w piłce nożnej, jedynie 22 proc. z nich oceniało go pozytywnie. – Stepan Bandera jest bohaterem dla jakiegoś procentu Ukraińców i jest to normalne i świetne. Jest jednym z ludzi, którzy bronili wolności Ukrainy – mówił w trakcie kampanii w 2019 roku obecny prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Stepan Bandera i OUN rosyjskim narzędziem skłócania Polski z Ukrainą
W ostatnich miesiącach nastąpiła jednak diametralna zmiana. W przeprowadzonym w kwietniu tego roku badaniu odsetek osób deklarujących pozytywny stosunek do Bandery wzrósł aż do 58. Procent ankietowanych, którzy oceniają go negatywnie spadł z 74 do zaledwie 12. Wyniki tego sondażu zaalarmowały sympatyków prawicy w Polsce.
„Nie możemy pozwolić żeby kult zbrodniarzy rozprzestrzeniał się na Ukrainie. Ukraińscy nacjonaliści dokonali straszliwego ludobójstwa na Polakach i każdy, kto chce wymazać to z kart historii, działa wbrew interesowi narodowym” – czytamy na portalu nczas.pl. To jednak wygodny spin, który – mówiąc kolokwialnie – na kilometr trąci onucą. OUN i Bandera to idealne narządzie dla rosyjskich agentów wpływu, służący do skłócania Polaków i Ukraińców.
W krótkiej historii nowoczesnej ukraińskiej państwowości nie ma zbyt wielu kandydatów na bohaterów narodowych, więc twórcy tamtejszej polityki historycznej w zrozumiały sposób kreują go głównie na działacza niepodległościowego i antysowieckiego. Fakt, że członkowie jego frakcji zdecydowali się na fizyczną eliminację Polaków (sam Bandera w czasach czystek w zachodniej Ukrainie siedział w hitlerowskim więzieniu, choć wcześniej współpracował z Abwehrą) nie jest zbyt dobrze znany Ukraińcom.
Polecamy:
Oj antypolskie kłamczuchy dobrze, że po śmierci czeka was za takie artykuły wieczne potępienie. Zasłużyliście na nie.