czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaHistoriaNeron podpalił Rzym? Historycy podzieleni

Neron podpalił Rzym? Historycy podzieleni

Pożar z 64 roku n.e. zapisał się na stałe w historii starożytnego Rzymu i do dziś postrzegany jest jako najlepszy przykład do czego prowadzi nagromadzenie władzy w rękach jednego szaleńca. Jednak z biegiem lat kolejni historycy zwracają uwagę, że to wcale nie Neron musiał stać za podpaleniem stolicy imperium. Jak więc było naprawdę?

Neron. Pożar Rzymu pędzla Huberta Roberta (fot. Wikimedia)

Ogień płonął sześć dni i strawił większość miasta. Według Tacyta pożar rozpoczął się w okolicach cyrku, w którym odbywały się wyścigi rydwanów. Żywioł miał znaleźć dobrą pożywkę w postaci źle zbudowanych, zatłoczonych insul, czyli starożytnych kamienic czynszowych. Te stawiane były byle jak i z roku na rok – wraz z napływem ludności – stawały się coraz wyższe. Ten proces ograniczył właśnie Neron, który zakazał budowania insul wyższych niż siedmiopiętrowe. Zakaz spowodowany był katastrofami budowlanymi. Mające krzywe ściany i źle wylane fundamenty insule nie potrzebowały pożaru żeby walić się swoim mieszkańcom na głowy. Później zakaz został poprawiony przez cesarza Trajana, który ograniczył wysokość budowli do sześciu kondygnacji.

W szczycie swojego rozwoju Rzym zamieszkiwało ponad milion mieszkańców. Stolica ówczesnego świata ze swoimi kontrastami przypominała bardziej New Delhi lub Mexico City niż Paryż czy Nowy Jork. Na 1700 posiadłości willowych w mieście znajdowało się około 45 tysięcy kamienic. Kto miał pieniądze zamieszkiwał dolne piętra. Biedni szli na górę, gdzie w razie katastrofy mieli mniejsze szanse na przeżycie.

Słynny pożar z 64 roku n.e teoretycznie dostarczał pretekst do stworzenia bardziej racjonalnej zabudowy. Chociaż wiele zabytków, które później miały świadczyć o chwale Rzymu pochodzi już z późniejszego okresu (Koloseum, zachowane do dziś termy) to myśl urbanistyczna pierwszych wieków naszej ery nie potrafiła przezwyciężyć niektórych trudności. Pożar nie przyczynił się do wytyczenia nowych szerokich alei, odpowiednio dużych żeby mogły nimi przejeżdżać dostarczające zaopatrzenie wozy. Przeciwnie, Rzym aż do końca swojego istnienia stanowił plątaninę wąskich, uprzykrzających życie uliczek.

Kluczowym pytaniem pozostaje to, czy to Neron stał za podpaleniem miasta. Starożytni historycy – Tacyt, Swetoniusz i Kasjusz Dion – przekonują nas, że tak. Wszyscy jednak, pochodzący z urzędniczych i mieszczańskich rodzin i spisywali swoje relacje wiele lat po zakończeniu panowania Nerona. Tacyta, jako patrycjusza drażnili kolejni cesarze i opisując ich konflikty z senatem, zawsze stawał po stronie tego drugiego.

Dla wielu mieszkańców Imperium Romanum czasy życia Nerona były po prostu dobre. Nie docierały do nich plotki o seksualnych ekscesach imperatora. Grecy cieszyli się, że władca zwolnił ich z obowiązku płacenia podatków, tylko dlatego, że kochał ich kulturę i sztukę. Sławiono jego dokonania militarne, bliskość z ludem wywoływało też jego zamiłowanie do igrzysk i wyścigów rydwanów, w których sam brał udział. Oczywiście, za każdym razem wygrywał.

Po śmierci Nerona trzech śmiałków próbowało podawać się za cesarza i zasiąść na rzymskim tronie. Czy decydowaliby się na taki krok, gdyby cesarz był niepopularny? Nawet jeśli był chorym psychicznie despotą, to miał dość oleju w głowie i politycznego sprytu, by dbać o swój wizerunek w oczach mieszkańców cesarstwa.

Powody samego podpalenia miasta miały być dwa. Pierwszy, to pycha cesarza chcącego wywołać odpowiednią oprawę audio-wizualną do wykonywanej przez siebie pieśni o upadku Troi. Drugi – bardziej racjonalny – to chęć stworzenia przestrzeni pod własny pałac i nowe miasto, które niczym mająca powstać w Berlinie Germania Adolfa Hitlera swoją świetnością prześcignęłoby wszystkie miasta świata.

Ale złoty pałac, który Neron zaczął stawiać na zgliszczach dawnego Rzymu nigdy nie został ukończony. Obiekt liczył ponad 80 hektarów i miał własny park ze sztucznym jeziorem. Po śmierci tyrana posiadłość została ograbiona, jezioro osuszone, a Trajan postawił w tym miejscu służące rzymskim obywatelom termy.

Odpowiedzialnością za pożar obarczono niewielką wspólnotę Chrześcijan. To pierwszy moment, gdy ta egzotyczna z punktu widzenia Rzymian grupa religijna skupia na sobie uwagę jakiegoś cesarza. Chrześcijanie mogli się wydawać idealnym kozłem ofiarnym, bo ich praktyki religijne miały godzić w pakt zawarty między ludźmi a bogami. W dodatku pojawiały się plotki o ich rzekomym kanibalizmie (czyżby chodziło o „ciało i krew Chrystusa”?). Istnieje hipoteza według, której pożar Rzymu, mógł wywoływać na tyle apokaliptyczne wrażenie, że wzbudzał wśród wyznawców Chrystusa radość. Przekonani o tym, że to zapowiedź końca czasów i ponownego przyjścia Jezusa na ziemię, mieli nie zważać na trwogę i uczucia innych mieszkańców Rzymu, którym żywioł strawił całe majątki.

Możliwym jest, że wówczas życie stracili święci Piotr i Paweł. Na pamiątkę ich męczeńskiej śmierci postawiono później dwie pokaźne bazyliki, wokół których do dziś toczy się życie katolickiego świata.  Podobnie jak w wypadku śmierci Chrystusa, waga tych wydarzeń objawiła się dopiero wiele lat później. Gdy Piotr i Paweł byli mordowani, ważniejsza zdawała się być zachodząca w Rzymie przemiana polityczna. Na Neronie wygasła dynastia julijska. Od tej pory o karierze cesarskiej decydować miało raczej poparcie wojska niż płynąca w żyłach władcy błękitna krew.

Czarną legendę Nerona wzmocniły historie jego partnerek. Pierwszą żonę Oktawię, bez wątpienia kazał zgładzić. Niewykluczone, że przyczynił się także do zgonu drugiej małżonki Poppei Sabiny, po śmierci której otwarcie żył ze swoim kochankiem. Z pewnością był też odpowiedzialny za śmierć swojej matki, wszechwładnej Agrypiny. Czytając o wszystkich okropnościach, których się dopuścił warto jednak zastanowić się na ile to sam Neron był uosobieniem tyrana, a na ile tyranów stwarza władza monarsza? Co bowiem różni pogardzanego Nerona od ciekawego i często stającego się bohaterem popkultury Henryka VIII Tudora? Łatwość w zadawania bólu „kobietom swojego życia” z pewnością mieli podobną, a jednak na czyny jednego z nich patrzy się przez pryzmat srebrnego wieku, który wówczas przechodziło jego państwo. Tak jakby era dobrobytu stanowiła okoliczność łagodzącą wobec popełnionych zbrodni. 

Dirce Chrześcijańska – obraz autorstwa Henryka Siemiradzkiego (fot. Wikimedia)

Swoją cegiełkę dołożył tu Henryk Sienkiewicz. Noblista zdecydował się zakończyć Quo Vadis dwoma opisami samobójstw. Najpierw z życiem żegna się Petroniusz, który – zgodnie z naukami Seneki – odejście celebruje, nie widząc nic godnego ani w starości, ani w życiu na dworze upokarzającego go tyrana. Otwierając sobie żyły „arbiter elegancji” odczytuje list, który polecił posłać Neronowi. W tym opisuje go nie tyle jako złego władcę, co żałosnego poetę i grafomana. Zadaje cios w najczulszy punkt imperialnego świata – ego dyktatora.

Drugi opis, znajdujący się już w epilogu powieści, to samobójstwo Nerona. Jakże różni się ono od jego dotychczasowego, pełnego splendoru i przepychu życia. Cesarz umiera chcąc uniknąć kary jaka czeka go za podpalenie Wiecznego Miasta. Jest opuszczony i bredzi o wielkim artyście, który odchodzi wraz z nim.

Przypadek Nerona, jak mało który pokazuje, że historię piszą zwycięzcy. Najpierw byli nimi popierający władzę senatu patrycjusze, później Chrześcijanie.

Zobacz też:

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze