Salwador. Pierwszy kraj, który uznał bitcoina za oficjalną walutę
Od dłuższego czasu wartość większości kryptowalut leci na łeb na szyję, a z rynku wyparowały już miliardy dolarów. Załamanie ma wpływ na inwestorów na całym świecie – a jednym z nich, chociaż daleko mu do największych, jest rząd Salwadoru. Ten środkowoamerykański kraj włożył bowiem miliony dolarów w bitcoina i uczynił go legalnym środkiem płatniczym na równi z dolarem, zachęcając ludzi do używania go w codziennych transakcjach.
Z uwagi na tę decyzję, obecnie bitcoinem można legalnie płacić w wielu sklepach czy restauracjach w całym kraju. Jednak trwający krach na rynku krypto wywołuje pytania dotyczące tej polityki, a zwłaszcza sensu wykorzystania ponad 100 milionów dolarów ze środków publicznych na zakup bitcoina.
Salwador rozdaje po 30 dolarów za ściągnięcie aplikacji do handlu bitcoinem
Decyzja prezydenta Nayiba Bukele o uznaniu kryptowaluty za prawny środek płatniczy oznacza, że teoretycznie musi być ona teraz akceptowana przez wszystkie firmy, obok innej waluty Salwadoru – dolara amerykańskiego. Rząd twierdzi jednak, że nie ma zamiaru zmuszać firm do uznawania kryptowaluty, mimo że powinny one to robić zgodnie z ustawą, i na razie ogranicza się tylko do zachęcania.
W kraju nadal dominuje gotówka (ponad połowa mieszkańców nie posiada konta w banku), ale rząd przeznaczył kolejne 200 milionów dolarów z publicznych pieniędzy na aplikację do handlu kryptowalutami o nazwie Chivo.
Każdy, kto ją pobierze, otrzymuje 30 dolarów w bitcoinie za samo zarejestrowanie się, co może wyjaśniać, dlaczego została ona pobrana cztery miliony razy w kraju, w którym mieszka 6,5 miliona osób. Jednak wiele osób używa tej aplikacji tylko do transakcji w dolarach. Często korzystają z niej na przykład osoby, które pracują za granicą i wysyłają pieniądze do domu, do rodziny, ponieważ nie ma w niej prowizji ani opłat za przelew.
Salwador. MFW i ekonomiści krytykują korzystanie z bitcoina
Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) od samego początku nakłania Salwador do cofnięcia decyzji o uczynieniu bitcoina prawnym środkiem płatniczym, argumentując, że jest on zbyt niestabilny, a żadna instytucja centralna nie może wpłynąć na jego kurs w przypadku kryzysu.
Również lokalni ekonomiści podnoszą, że rząd nie ma wystarczającej ilości pieniędzy, aby pomóc ludziom znajdującym się w trudnej sytuacji, więc nie powinien podejmować ryzyka, wydatkując środki publiczne na kryptowaluty. Podnoszą też, że w ten sposób Salwador może przyczynić się do prania brudnych pieniędzy, bo nie jest znane źródło pochodzenia wielu środków.
Potężny spadek wartości kryptowaluty wywiera dodatkową presję na rząd, który nadal zamierza kurczowo trzymać się swoich pomysłów. Póki co, rząd Salwadoru miał zakupić ok. 2 300 bitcoinów, które były warte ok. 103 miliony dolarów. Obecnie ich wartość spadła do mniej więcej połowy tej kwoty. Wartość bitcoina spadła poniżej 20 tysięcy dolarów, co stanowi najniższy poziom od listopada 2020 roku.
Krach na rynku krypto nie zmienia podejścia władz Salwadoru
Mimo to Bukele ciągle twierdzi, że jego entuzjazm dla kryptowaluty nie osłabł. Pisze on na Twitterze, że niektórzy martwią się spadkiem wartości bitcoina, a zamiast tego powinni przestać patrzeć na wykresy i zacząć „cieszyć się życiem”, bo odkują się po trwającej obecnie bessie.
Tymczasem minister finansów Salwadoru odpiera argumenty o stratach, twierdząc, że jego kraj nie sprzedał przecież kryptowaluty, a nawet jeśli, to ta kwota stanowi mniej niż pół procenta krajowego produktu brutto, więc nic takiego się nie stanie.
Jednak w międzyczasie agencje ratingowe obniżyły wiarygodność finansową kraju do poziomu specjalnego, a MFW odmawia udzielania krajowi dalszych pożyczek – co w długoterminowej perspektywie może zakończyć się bankructwem.
Czytaj także:
- Republika Środkowoafrykańska także wprowadza bitcoina
- USA: Influencerka i jej chłopak ukradli 4 mld dolarów w bitcoinie
Jeszcze niedawno prezydent Salwadoru głosił plany budowy nowego miasta – Bitcoin City – u podnóża wulkanu, który miał dostarczać energię geotermalną do zasilenia gigantycznej kopalni bitcoina. Pieniądze miały zostać zebrane poprzez sprzedaż obligacji wulkanicznych o łącznej wartości 1 miliarda dolarów.
Chociaż miały one trafić do sprzedaży w marcu, nadal nie ma ich na rynku, i to mimo pokazania światu makiety planowanej metropolii. Według przedstawicieli rządu dochód z Bitcoin City miał pomóc w spłaceniu długu zagranicznego kraju.
Polecamy: