Jordana Petersona nie trzeba przedstawiać nikomu, kto od kilku lat spędza czas w Internecie. Choć największa fala popularności psychologa chyba już minęła, to jakiś czas temu jego twarz widziana była wszędzie, a algorytm YouTube’a wciskał jego filmy z dużą zawziętością. Szczególnie, jeśli byliście młodymi mężczyznami, a więc ulubionym audytorium Kanadyjczyka.
Teraz Peterson ogłosił, że opuszcza Twittera. Decyzja związana jest z falą hejtu jaka wylała się na niego, po tym gdy skomentował wygląd modelki Yumi Nu, a konkretnie okładkę czasopisma Sports Illustrated Swimsuit, na której ta wystąpiła w bieliźnie. Peterson napisał, że modelka „nie jest piękna i żadna autorytarnie narzucona tolerancja tego nie zmieni”. Za wpis otrzymał 62 tys. polubień.
Intencją Petersona było pewnie podkreślenie absurdów ruchu „body positive” oraz wrzucenie komentarza o narzucanej „poprawności”, ale chyba źle dobrał obiekt ataku. Yumi Nu nie jest otyła i nietrudno wyobrazić sobie całe mnóstwo osób, dla których byłaby bardziej atrakcyjna niż „typowa modelka” hołdująca dawnym wzorcom. Nawet fani psychologa zaczęli pisać w komentarzach, że ten robi aferę z niczego.
Jordan Peterson. Czy naprawdę wszystkiemu winny był Twitter?
Burza, którą wywołał wpis zaowocowała deklaracją Petersona o opuszczeniu Twittera. Naukowiec swoją decyzję zrzucił na falę hejtu, która go zalała. Trudno jednak przypuszczać, że nie spodziewał się takiej reakcji. Osoba mająca 5 milionów obserwujących raczej zdaje sobie sprawę z tego jak działają social media. Tymczasem Peterson ustawia się w roli kogoś, kto dopiero odkrywa ciemniejszą stronę Internetu. Jest to o tyle zaskakujące, że przecież to on wypisywał wcześniej tyrady w obronie „wolności słowa”, a jej przejawem był m.in wpis o wyglądzie Yumi Nu.
Jako, że w Internecie nic nie ginie to użytkownicy szybko zaczęli przypominać Petersonowi jak on sam wyzywał innych użytkowników od „sukinsynów” i pisał im, że gdyby tylko byli teraz obok to chętnie by im przyłożył.
I choć jest to burza w szklance wody, to warto przypomnieć, że meltdown Petersona ma miejsce na chwilę przed przejęciem Twittera przez Elona Muska (o ile dojdzie do transakcji). Jeden z najbogatszych ludzi świata ma w planach uczynić platformę jeszcze bardziej wolnościową.
Zobacz też:
Jeśli ta modelka nie jest otyła to chyba nikt nie jest