czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaEkologiaBieliki otrute przez człowieka. Kolejny może być Twój pupil

Bieliki otrute przez człowieka. Kolejny może być Twój pupil

W województwie dolnośląskim w Nadleśnictwie Żmigród znaleziono ciała dwóch martwych bielików, przedstawicieli największych ptaków w Polsce. Zwierzęta otruł człowiek, jednak najpewniej sprawca nigdy nie zostanie ujęty. Co najgorsze, nie jest to pierwsza taka sytuacja, ponieważ do podobnych zdarzeń dochodzi regularnie.

Zginęła para bielików, która miała do odchowania pisklęta. /Fot. www.wikimedia.org

Para martwych bielików, samiec i samica, trafiły do Kliniki Katedry Epizootiologii Ptaków i Zwierząt Egzotycznych Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jak powiedział ornitolog Dariusz Kraśniewski, ptaki leżały obok lisa, który najprawdopodobniej był ich posiłkiem.

Bieliki to ptaki drapieżne, które żywią się rybami, ptakami wodnymi oraz padliną. Padlina szczególnie w chłodniejszych okresach roku jest dla nich ważnym uzupełnieniem diety. Otruty lis stanowił idealny kąsek dla bielików, dla których substancja w jego ciele również okazała się śmiertelna.

„Podejrzewamy ostre zatrucie preparatami chemicznymi. Lis leżał obok, więc możemy postawić hipotezę, że ktoś otruł lisa, a ptaki skorzystały z jedzenia, jakim jest inne martwe zwierzę” – tłumaczył dr Tomasz Piasecki z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Para posiadała pisklęta

Sekcja zwłok zwierząt wykazała, że zostały otrute silną toksyczną substancją, co przekazał również dr Piasecki w rozmowie z radiem RMF FM. Wiek bielików oszacowano na około 6 lub 7 lat, więc były jeszcze bardzo młode. Średnia długość życia tego gatunku wynosi 30-40 lat. Jednak to nie koniec dramatycznych faktów. Jak powiedział Dariusz Kraśniewski:

„Były to dorosłe bieliki, samica i samiec. Samica była prawdopodobnie po złożeniu jaj, samiec również był aktywny płciowo”.

Wnioskując po tegorocznej temperaturze, młode pisklęta pary były już wyklute. Niestety bez opieki rodziców zostały skazane na śmierć. Bieliki są chronione, lecz oceniane jako populacja rosnąca. Nie zmienia to jednak faktu, że taka bezsensowna śmierć zawsze jest stratą dla ekosystemu. Na terenie całego państwa powstało ponad 1 200 stref ochronnych wyłącznie dla tego gatunku. W Europie jesteśmy trzecim krajem z tak dużą populacją bielików – żyje ich tutaj ponad 1 400 par.

Sprawcą jest człowiek

Przebieg całej sytuacji jest już wiadomy. Człowiek, najprawdopodobniej w celu zabezpieczenia swojej hodowli drobiu lub ze strachu przed wścieklizną, podrzucił lisom otrute mięso. Jeden z osobników zginął, po czym człowiek popełnił kolejny bezmyślny krok – wywiózł ciało do lasu. Padliną lisa zainteresowała się para bielików. Trucizna była tak toksyczna, że ptaki zginęły na miejscu, obok ssaka. Niestety namierzenie sprawcy w takich przypadkach jest bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe.

W Internecie możemy znaleźć całe poradniki dotyczące odstraszania i radzenia sobie z drapieżnikami w gospodarstwie. Od choćby dobrego zabezpieczenia swojego terenu, poprzez wypuszczanie psa „na wartę”, a kończąc na pułapkach, dzięki którym po złapaniu szkodnika będzie można go wywieźć w inne miejsce. Każdy z tych sposobów jest mądrzejszy i bardziej humanitarny niż stosowanie trujących substancji, które często powodują długą i bolesną śmierć, a ponadto stanowią zagrożenie dla innych zwierząt.

To nie pierwszy taki przypadek

Niestety sprawa dwóch bielików nie jest odosobniona. Raz na jakiś czas w sieci można znaleźć wzmianki o bardzo podobnych sytuacjach, gdzie przez stosowanie trucizny giną inne zwierzęta – dzikie jak i domowe. Przykładowo, w listopadzie 2020 roku do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja trafiły dwie sowy płomykówki, które padły ofiarą trutki na gryzonie. Zwierzęta żyły jeszcze przez parę dni, lecz niestety przez ciężkie zatrucie nie udało się ich uratować. Pracownicy ośrodka opublikowali post na swoim fanpage’u, w którym odnieśli się do całej sytuacji:

„Nie doszłoby do tego, gdyby nie były stosowane trutki na gryzonie. Ta historia jest przykładem, jak bardzo są one szkodliwe dla przyrody. W tym przypadku łańcuch śmierci zatrzymał się na płomykówce. Następnym razem może to być Twój pupil”.

/Fot. PORDZ Ostoja /Facebook

Co zrobić, jeśli podejrzewamy zatrucie?

Zwierzęta domowe również często bywają ofiarami stosowania trutek. Szczególnie zagrożone są koty wychodzące, ale nie tylko. Psy najczęściej padają ofiarami trutek na lisy podczas leśnych spacerów, dlatego tak ważne jest baczne obserwowanie naszego pupila. Część kłusowników pozostawia zatrute mięso, ponieważ uważają to za najprostszy sposób na pozyskanie futra lisów. Weterynarze za najcięższe zatrucia oceniają te z użyciem brometaliny, która uszkadza centralny układ nerwowy.

Inną popularną trucizną jest metaldehyd stosowany w walce ze ślimakami. Do zatrucia może dojść nawet, jeśli zwierzę zje otrutego ślimaka, a nie bezpośrednio sam preparat.

Jeżeli istnieje podejrzenie zatrucia zwierzęcia domowego, nie powinniśmy zwlekać, tylko od razu udać się do weterynarza. Czas w takim przypadku jest najważniejszy. Niekiedy w poradnikach można przeczytać, że polecane jest samodzielne wywołanie wymiotów u zwierzęcia, jednak takie posunięcie może wyrządzić więcej złego niż dobrego, szczególnie, gdy nie do końca wiemy, co robimy. Istnieje wiele objawów zatrucia u zwierząt, jednak do najważniejszych można zaliczyć:

  • Podrażnienie jamy ustnej;
  • Nadmierne ślinienie;
  • Wysypkę;
  • Wymioty;
  • Biegunkę;
  • Drgawki;
  • Halucynacje.

 „Na własną rękę nie należy działać. Leczenie polega na płukaniu żołądka, prowokowaniu wymiotów, intensywnej dożylnej płynoterapii, a w skrajnych przypadkach – transfuzji krwi” – tłumaczy Eryk Ratajski, lekarz weterynarii z Kliniki dla Zwierząt 24h w Gdyni. – „W klinice mamy często przypadki zatruć. Szybka interwencja może uratować życie. Czas, który upływa od spożycia do wystąpienia objawów, może zawierać się w przedziale od kilku godzin do tygodnia i dłużej. Toksyczne działanie zależy od preparatu i sięga nawet pół roku. Ten fakt implikuje długość terapii. Najważniejsze są pierwsze godziny, zatem proszę nie zwlekać”.

Zobacz także:

Żmija zygzakowata już się wybudziła. Jak niebezpieczne jest jej ugryzienie?

Pierwsza przemysłowa hodowla ośmiornic. Kolejne piekło zwierząt

Niemcy. Koty nie będą mogły wychodzić z domów. Czy są zagrożeniem dla bioróżnorodności?

Anna Jadowska-Szreder
Anna Jadowska-Szrederhttps://www.youtube.com/@normalnapara
Technik informatyk, choć moim prawdziwym zamiłowaniem jest tworzenie materiałów na kanał YouTube "Normalna Para", pisanie artykułów z naciskiem na lifestyle i ekologię oraz prowadzenie własnych mediów społecznościowych.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

  1. ” jednak najpewniej sprawca nigdy nie zostanie ujęty” czyli że policja/inne urzędy i służby już wiedzą kto to jest? a to tak strasznie trudno sprawdzić kto mieszka w pobliżu tego zajścia tak powiedzmy w obrębie koła o promieniu 5kilometrów? a to tak ciężko sprawdzić hurtownie kto kupował z tego terenie trutkę w dużych ilościach? a to ciężko sprawdzić „o kim lokalni mieszkańcy’ gadają że ten ktoś „akurat teraz rozłożył trutkę na lisy” albo „ten ktoś od dawna od wielu lat rozkłada trutkę na lisy”? poważnie tak sierotkowatą policję mamy? no tak, najlepiej nic nie robić prawda? samo się przedawni…..

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze