środa, 9 października, 2024
Strona głównaPolityka"Babciowe". Świadczenie powielające stereotypy

„Babciowe”. Świadczenie powielające stereotypy

Zdaniem polityków Lewicy zaproponowane przez Donalda Tuska „babciowe” powiela stereotyp o tym, że to kobieta w pierwszej kolejności ma obowiązek opiekowania się dzieckiem. Robert Biedroń i Magadalena Biejat podkreślają, że nie zawsze taka sytuacja jest możliwa, a główny problem stanowi brak żłobków i przedszkoli.

Źródło: Facebook

Kiełbasa wyborcza za 1500 złotych

Nie minęło zbyt wiele czasu od momentu, kiedy opublikowałem swój artykuł o polityce 500 plus, która jest świetną kartą przetargową. Napisałem wtedy, że o ile nie wiadomo, czy Prawo i Sprawiedliwość podwyższy to świadczenie, to możemy być pewni, że Platforma Obywatelska je podtrzyma. Wychodzi więc na to, że miałem rację, ponieważ Donald Tusk podczas objazdu po Polsce zaproponował tak zwane „babciowe”. Ma być to świadczenie wynoszące 1500 złotych miesięcznie dla każdej kobiety, która po urlopie macierzyńskim zamierza wrócić do pracy. Ta kwota pieniężna w teorii powinna pomóc w opłaceniu opieki nad dzieckiem.

Świadczenie miałoby działać na zasadzie pewnej rekompensaty, za którą matka mogłaby opłacić pobyt swojego dziecka w żłobku lub zatrudnić za nią opiekunkę. Wygląda jednak na to, że – jak sama nazwa wskazuje – taka beneficjentka może również podzielić się uzyskaną kwotą z przysłowiową babcią albo kimkolwiek. I tu właśnie pojawia się spory problem, ponieważ plany szefa PO są zaledwie naszkicowane i prezentują się tak, jakby te pieniądze można było nawet – za przeproszeniem – przepić. Istne „róbta, co chceta”, byle tylko wyborcy to kupili. O tym, że jest to ogromne obciążenie dla naszego dotkniętego inflacją państwa, już nawet nie zamierzam wspominać, aby się zbytnio nie powtarzać z tekstu na tekst.

Krytyka ze strony Lewicy

Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń skrytykował to „babciowe” rozwiązanie, argumentując, że w Polsce powinno się najpierw uregulować prawnie rynek żłobków i przedszkoli, a potem zadbać o wysoką jakość usług publicznych placówek. Polityk zauważa, że pod względem dostępu do wspomnianych żłobków i przedszkoli Polska znajduje się na szarym końcu w porównaniu z większością państw Unii Europejskiej.

W rozmowie z PAP Biedroń wskazuje także na jeszcze jeden problem:

Inna kwestia to rola kobiet. Nie może być tak, że zawsze oczekuje się od kobiet usług opiekuńczych. Kobiety mają prawo do decydowania o swoim życiu, o karierze zawodowej i nie może być tak, że państwo będzie zrzucało na babcie odpowiedzialności za wychowanie wnucząt, a babcie dzisiaj, jak są, to te wnuczęta wychowują, ale jak nie chcą, to nie powinno być oczekiwania, że będą to robiły, bo to żłobki i przedszkola powinny tę funkcję pełnić, szczególnie.

Z kolei współprzewodnicząca partii Razem Magadalena Biejat tłumaczy:

Walczymy też z dyskryminacją matek na rynku pracy. Ostatnie badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego pokazały, że prawie 1/5 kobiet spotyka się z dyskryminacją, traci pracę lub ma obniżone zarobki, bo są matkami i żadne dodawanie im pieniędzy w wysokości 1,5 tysiąca złotych miesięcznie nie poprawi ich sytuacji.

Biejat ocenia ideę świadczenia „babciowego” jako pomysł dyskryminujący i przechodzący gdzieś obok funkcjonujących aktualnie problemów. Podobnie jak Biedroń wskazuje ona na potrzebę poprawy publicznych placówek dla najmłodszych, zwłaszcza pod względem ich dostępności.

„Babciowe”. Przewidywany efekt

Trudno mi się nie zgodzić z argumentem o dyskryminacji i utrwalaniu stereotypów. Podejdę jednak do problemu od męskiej strony. Bo co w sytuacji, kiedy to ojciec dziecka umówi się ze swoją żoną, że ta będzie mogła wrócić do pracy kilka tygodni po porodzie, a on na pewien okres zrezygnuje z pracy (albo i nie, przecież mógłby wykonywać obowiązki zdalnie w niektórych przypadkach zatrudnienia). Przecież mamy XXI wiek – to nie te czasy, aby więcej zarabiająca partnerka stanowiła jakiś problem. Donald Tusk nie założył takiego scenariusza, a odwołał się tylko do babci małego dziecka, która przecież wcale nie musi mieszkać w tej samej miejscowości.

Załóżmy inną sytuację. Kobieta rodzi dziecko, mając 25 lat. Jej matka może przecież w tym czasie być w wieku około 45-50 lat, czyli stosunkowo młodym, no w żadnym wypadku nie podeszłym. Jest to zatem babcia tylko z nazwy, natomiast w praktyce nie przebywa ona na emeryturze, tylko normalnie chodzi do pracy. I raczej nie będzie jej na rękę rezygnowanie z zatrudnienia dla 1500 złotych.

Oczywiście samo świadczenie tylko w sposób luźny określono mianem „babciowego”, więc w teorii te pieniądze mogą trafić na inne cele lub do innych osób. Tu też jednak pojawia się problem. Warunek uzyskania analizowanej sumy brzmi klarownie – kobieta po urodzeniu dziecka musi wrócić do pracy. Co jednak w sytuacji, kiedy w rzeczywistości dzieckiem ma się kto zająć, kobieta pracuje, a kwota ta idzie na rzeczy niemające nic wspólnego z wychowaniem?

Wielu ekspertów zauważa też, że Tusk po prostu stara się zaciekawić wyborców i zyskać ich poparcie, idąc okrężną drogą. Zamiast zdecydować się polepszyć polską oświatę i placówki opiekuńcze, rozdaje pieniądze, by obywatele sami rozwiązali problem. Tyle że jest to w rzeczywistości obejście problemu. Niektórzy komentatorzy wskazują, że niedoprecyzowany sposób wypłaty świadczeń mógłby w praktyce wyglądać tak, że dla kobiet rezygnacja z urlopu macierzyńskiego będzie się po prostu nie opłacać.

Profesor Iga Magda zajmująca się naukami ekonomicznymi zauważa:

Moim zdaniem budżet na wypłatę nowego świadczenia powinien być raczej przeznaczony na podwyższenie zasiłków macierzyńskich za okres urlopu rodzicielskiego. Powinny one wynosić 100 proc. podstawy wymiaru. Dotyczy to także dwóch dodatkowych miesięcy takiego urlopu dedykowanych ojcom, które wprowadzi w życie uchwalona już nowelizacja kodeksu pracy. Zgodnie z tymi przepisami dostaną oni za ten czas zasiłek w wysokości 70 proc., co będzie barierą w korzystaniu z opieki przez mężczyzn. Wybieranie tych dwóch miesięcy urlopu przez ojców ułatwiłoby matkom powrót do pracy.

Od siebie dodam jeszcze, że sama nazwa „babciowe” brzmi bardzo niefortunnie. Nie wiem, czy Donald Tusk sam ją wymyśli, ale jeśli na pomysł ten wpadł jakiś jego specjalista od PR, to powinien zostać rychło zwolniony.

Czytaj także:

Sebastian Jadowski-Szreder
Sebastian Jadowski-Szrederhttps://www.jadowskiszreder.pl/
Youtuber i pisarz, twórca zbioru opowiadań "Incydenty Antoniego Zapałki", hobbystycznie zbieracz filmów i pasjonat horrorów, a także starych gier. Główną sferą jego zainteresowań jest popkultura z wyraźnym zaakcentowaniem elementów retro.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze