sobota, 9 listopada, 2024
Strona głównaLifestyleZuza majstruje dzidziusia. Książka dla dzieci budzi kontrowersje

Zuza majstruje dzidziusia. Książka dla dzieci budzi kontrowersje

Zuzia to mała dziewczynka, która pewnego dnia wpada na pomysł, by wspólnie z kolegą Maksem zrobić sobie dziecko. Książka francuskich autorów Thierry’ego Lenain i Delphine Durand wywołała w Polsce niemałą konsternację. Co ciekawe, także w środowiskach liberalnych.

Czy to na pewno odpowiednie dla dzieci? (fot. materiały promocyjne)
  • Wydawnictwo „Entliczek” zdecydowało się na przetłumaczenie francuskiej książki „Zuza chce mieć dzidziusia”
  • Pozycja, mimo że nagradzana, może wzbudzać kontrowersje u wielu rodziców
  • O zdanie na jej temat zapytaliśmy dr Aleksandrę Piotrowską, członkinię kapituły nagrody „Świat przyjazny dziecku”

O Zuzi dowiedziałam się z facebookowej grupy „Dziewuchy dziewuchom”, na której jedna z dziewczyn wrzuciła zdjęcia książki. Historia jest prosta – dziewczynka chce mieć dziecko. Ewidentnie wie, jak się do tego zabrać. Do „majstrowania dzidziusia” namawia kolegę Maksa i już dzień po akcji Zuzia dumnie prezentuje wielki brzuch. Chwilę później dzidziuś już jest na świecie, a wszyscy dorośli, którzy myśleli, że Zuzia się wygłupia, są w ciężkim szoku.

Edukacja seksualna w Polsce leży i kwiczy i książki, które poruszają tę tematykę są na wagę złota, jednak „Zuzia chce mieć dzidziusia” nie przypadła do gustu odbiorcom, nawet tym liberalnym. Czytelnicy mieli zgrzyt, że pokazana jest prawdziwa ciąża małej dziewczynki. Dla wielu odbiorców to już było za dużo. Jednak książka zyskała uznanie na świecie, co więcej została nagrodzona w konkursie „Świat przyjazny dziecku” Komitetu Obrony Praw Dziecka.

Psycholodzy widzą plusy

Aleksandra Piotrkowska, członkini kapituły nagrody, mówi nam, że docenia pozycje, które w tak prosty i przystępny sposób poruszają temat seksu i relacji intymnych: –   W przypadku Zuzi niewątpliwy plus to cudowne ilustracje, które są czytelne i trafiające do małego dziecka. Ogromną zaletą jest także humor – lekki i przyjemny, ale nie wywołujący u dziecka rubasznego rechotu. To oczywiście nie znaczy, że podoba mi się wszystko – słyszymy.

Zastanawiam się jednak, czy bezpośrednie mówienie o ciąży małej dziewczynki nie jest przesadą. Piotrowska oponuje: – Nie widzę żadnego zagrożenia czy niebezpieczeństwa dla dzieci w ogólnym zamyśle książki. Sześciolatka nie zostanie przez Zuzię zainspirowana do jakichkolwiek działań związanych z seksualnością. Dla niej to będzie raczej rodzaj zabawy w dom. Z kolei dwunastolatka już nie sięgnie po taką publikację. To co mnie razi, to pewne  niezręczności językowe – takie, jak stwierdzenie „majstrować dzidziusia” – jakie dziecko używa takich określeń? – pyta retorycznie psycholożka.

Ekspertka zaznacza też, że w książce razi ją brak logiki: – Z jednej strony Maks jest wyposażony w wiedzę dotyczącą ciąży, pyta przecież Zuzię, czy poród ją bolał. Z drugiej strony bez zastrzeżeń przyjmuje fakt, że Zuzi w jeden dzień rośnie brzuch, a po kolejnej dobie dziecko jest już na świecie. Trzeba jednak pamiętać, że Zuzię napisali francuscy autorzy, a tam jest zdecydowanie bardziej swobodny i otwarty stosunek do seksu. Należy więc uwzględnić te różnice kulturowe – mówi nam Piotrowska.

Realność ciąży jest więc problemem wyłącznie dla dorosłych, dziecko najpewniej weźmie w nawias fakt, że Zuzia rzeczywiście urodziła, bo w rozumieniu dziecka, to wciąż będzie na niby. Kluczowe jest jednak to, by po lekturze książki nie zostawić dziecka samemu sobie z informacjami, które właśnie otrzymało.

Dwa tematy tabu w polskich domach

Piotrowska zauważa, że w polskich domach funkcjonują dwa tematy tabu: to seks i finanse. „Zuza chce dzidziusia” wyraźnie mierzy się z jednym z nich. – Książki, które w naturalny sposób włączają pojawienie się rodzeństwa w swoją narrację, są przecież znakomitym sposobem na rozpoczęcie rozmowy na ten temat w domu. Bohaterami mogą być dzieci albo na przykład zwierzęta. Kluczową informacją, jaką należy przekazać, jest to, że dzieci biorą się z miłości – podkreśla psycholożka.

– W trakcie rozmowy z dzieckiem nie należy unikać wyraźnych stwierdzeń, czy oszukiwać dzieci, że jesteśmy np. wiatropylni. Należy odpowiadać krótko, ale prawdziwie. Dziecko naprawdę nie oczekuje szczegółowego wykładu. A jeśli w ogóle nie pyta, skąd się biorą dzieci, to skorzystajmy z takich książeczek jak „Zuzia…”, która może być punktem wyjścia do dobrej rozmowy. Dlatego też, mimo drobnych zastrzeżeń, jako członek kapituły nagrody Świat przyjazny dziecku, opowiedziałam się za wyróżnieniem tej publikacji – tłumaczy swoją decyzję.

Agata Komosa-Styczeń
Agata Komosa-Styczeńhttp://www.truestory.pl
Agata Komosa-Styczeń - polonistka, dziennikarka, redaktorka, feministka, mama. Była redaktorką naczelną portali informacyjnych naTemat i Wirtualnej Polski. Do czasu zdobycia ostatniej sprawności (mamy) zapamiętale podróżowała - zjeździła Amerykę Środkową i Azję. W Nepalu zdobyła dwa pięciotysięczniki. Autorka książki „Taterniczki. Miejsce kobiety jest na szczycie".
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze