Słowa, słowa, słowa
Minister swój pomysł ogłosił w trakcie imprezy TweetUp Suwerennej Polski. Jak szumnie poinformował:
Odpowiedzią na fake newsy zawsze powinna być prawdziwa informacja. To wyzwanie, które stoi przed wszystkimi, w pierwszej kolejności przed dziennikarzami. Prezentujemy projekt ustawy likwidujący przepisy kodeksu karnego mówiące o ściganiu pomówienia. Uważamy, że droga cywilna wystarczy, by gwarantować odpowiedzialność za słowo.
Następnie Zbigniew Ziobro wspomniał o wolności debaty i o tym, że dla jej dobra konieczna jest likwidacja przepisu kodeksu karnego zakładającego ściganie osób, które „niekiedy w feworze sporu politycznego kończą w sądach”
Dzisiaj nadal zapadają wyroki dla osób, które oznaczały bardzo ciężkie obciążenie dla uczestników debaty publicznej, jak w przypadku prof. Zybertowicza czy pana Wyszkowskiego.
Ten innowacyjny i konieczny pomysły wcale nie jest nowy. Polityk już w lutym 2019 roku zadeklarował, że jest gotowy na dyskusję z dziennikarzami o wspomnianym artykule. Asumptem do takich rozmów miało być wydanie prawomocnego wyroku w sprawie dziennikarza Wojciecha Biedronia. Wówczas Ziobro powiedział:
Deklaruję gotowość spotkania z przedstawicielami różnych redakcji, żebyśmy to przedyskutowali. Nie wykluczam, że jeżeli nasza wspólna rozmowa doprowadzi nas do wniosku, że rzeczą właściwszą z punktu widzenia ochrony wolności słowa jest odejście od takich rozwiązań, to będę gotów przygotować rozwiązanie, które wprowadza dekryminalizację w tym zakresie.
Jak widać, ta gotowość trwa już kilka lat, lecz w obu, identycznych zresztą, obietnicach pojawia się najistotniejszy element wspólny – zbliżające się wybory parlamentarne.
Jednym z przytoczonych wcześniej przykładów jest sprawa Wojciecha Biedronia. Został on skazany na 3 tysiące złotych grzywny za zniesławienie sędziego Wojciecha Łączewskiego. Dziennikarz napisał, że przeciw Łączewskiemu toczy się postępowanie dyscyplinarne, lecz było to w rzeczywistości postępowanie wyjaśniające. Z kolei Jarosław Kaczyński domagał się, by z tego właśnie artykułu ścigać posłów opozycyjnej Platformy Obywatelskiej oraz dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. W 2004 roku prof. Izabela Lewandowska-Malec z Uniwersytetu Jagiellońskiego otrzymała karę grzywny i została zobligowana do publikacji przeprosin za pomówienie w środkach masowego przekazu burmistrza Świątnik Górnych.
Artykuł 212 k.k. – skąd tyle kontrowersji?
Analizowany przepis posiada następujące brzmienie:
Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
W sytuacji, kiedy sprawca dopuszcza się powyżej opisanego czynu za pośrednictwem środków masowego komunikowania, podlega on grzywnie, karze ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do roku. Ściganie tego przestępstwa następuję z oskarżenia prywatnego.
Największe kontrowersje przepis ten wywołuje w środowisku dziennikarskim. W głównej mierze chodzi o to, iż jest on nadmiernie wykorzystywany, by ograniczać publiczne wypowiedzi mediów o sprawach wyjątkowo niewygodnych dla konkretnych polityków. O tym problemie alarmowała już w 2019 roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Wystarczy prawo cywilne
Główny problem stanowi fakt, iż aby bronić w Polsce dobrego imienia, wcale nie trzeba sięgać po kodeks karny. Można doskonale poradzić sobie z tym zadaniem, wykorzystując przepisy kodeksu cywilnego, głównie artykułów 23 i 24 związanych z ochroną dóbr osobistych.
Jak zaznacza Dominika Bychawska-Siniarska z helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:
Sprawy z art. 212 k.k są uciążliwe dla oskarżonego, ponieważ to na nim ciąży obowiązek udowodnienia, iż jego stwierdzenia były prawdziwe. Przeczy to naczelnej zasadzie prawa karnego, domniemaniu niewinności, zgodnie z którą to na stronie oskarżającej ciąży obowiązek wykazania winy oskarżonego. Jak wskazuje Europejski Trybunał Praw Człowieka, wystarczającym sposobem ochrony reputacji i dobrego imienia jest prawo cywilne (procesy o ochronę dóbr osobistych), które nie angażują aparatu państwa, a przy tym pieniędzy podatników, w konfliktach dotyczących reputacji.
Nie ulega wątpliwości, że zarówno dziennikarze jak i ogólnie każdy obywatel tego kraju mają prawo pełnić rolę „publicznego kontrolera”. Nagminne wykorzystywanie artykułu 212 doprowadzić może do upowszechnienia cenzury. Jest także w stanie zniechęcić potencjalnych komentatorów do wyrażania swojego zdania na dany temat.
Czytaj także:
Intencje są jasne. Chce pomawiać i nie być sądzony w trybie wyborczym za przestępstwo pomówienia.