
Susze w regionie Afryki Wschodniej, w tym w Somalii, nie są dla mieszkańców nowym zjawiskiem. Jednak ich częstotliwość i intensywność w ostatnim czasie są bardzo alarmujące. Dochodzi do coraz mocniejszego „rozstrojenia” klimatu, a miejscowa ludność nie może już polegać na porach deszczowych, które co sezon przynoszą coraz mniej opadów. W wyniku obecnie trwającej suszy 1,1 mln ludzi musiało opuścić swoje domy, by ratować zdrowie lub życie swoje i rodzin.
Wpływ wojny na Ukrainie na susze w Somalii
– Widać tu mnóstwo globalnych współzależności – zauważa Dalia Mikulska, koordynatorka misji PAH w Somalii. – Skutki zmian klimatu, za które w ogromnej części odpowiada Północ, uderzają w mieszkańców Globalnego Południa. Widzimy też, jak bardzo wojna w Europie pogorszyła dostęp do żywności w Rogu Afryki.
Po 24 lutego ceny żywności dosłownie wystrzeliły w krajach takich jak Somalia, Sudan Południowy czy Etiopia. Rosja i Ukraina, spichlerze świata, zapewniały 44 proc. pszenicy importowanej na kontynent afrykański. Podwoiły się też ceny paliw, co wpływa na koszt transportu żywności i podstawowe wsparcie. Jednocześnie coraz więcej organizacji finansujących pomoc humanitarną ogranicza wydatki na rzecz innych regionów, by sprostać potrzebom w Ukrainie. W połączeniu z obecną suszą i trwającym konfliktem zbrojnym stworzyło to śmiertelną mieszankę.
– W cieniu wojny w Ukrainie toczy się katastrofa na ogromną skalę – mówi Helena Krajewska, rzeczniczka PAH. – Więcej niż połowa społeczeństwa została dotknięta przez tę suszę. Nie widzieliśmy w Somalii takiej skali kryzysu, odkąd tu pracujemy.
Somalia. Na razie trwa wędrówka po kraju
Obecna susza zbiera tak krwawe żniwo m.in. dlatego, że jest kolejną suszą z rzędu. Kraj nawiedzany jest przez rekordowe temperatury od 2015 roku przez co gleba traci swoje zdolności do absorpcji wody. Na razie mieszkańcy, którzy niegdyś żyli z dobrodziejstw wyschniętych dziś rzek, wędrują po kraju. Część z nich trafiła np. do obozu w Doolow na granicy z Etiopią.
I choć dostają tam pożywienie niezbędne do przetrwania, to warunki w barakach wołają o pomstę do nieba. Brakuje toalet, środków czystości, a bieżąca woda jest dostarczana bardzo nieregularnie. Okoliczne zwierzęta padają ze względu na temperatury. Dla kraju, w którym z pasterstwa i rolnictwa utrzymuje się ponad połowa populacji, to prawdziwa katastrofa.
Sytuacja sprawia, że Somalia w kilka miesięcy stała się państwem z najszybszym wskaźnikiem urbanizacji na świecie. Uchodźcy klimatyczni przybywają zarówno do Mogadiszu, gdzie mają większe szanse na przetrwanie, jak i do obozów takich jak Doolow.
Somalia. Trwa wojna z terroryzmem
Do problemów związanych z suszą należy dodać terroryzujących mieszkańców bojowników z grupy al-Shabab, która jest powiązana z Al-Kaidą. Uchodźcy, którzy trafili do Doolow mówią, że ekstremiści chcieli zabierać od nich połowę zbiorów nawet podczas skrajnego nieurodzaju.

Somalijski rząd próbuje powstrzymać zakusy al-Shabab. W sobotę władze w Mogadiszu poinformowały o zabiciu w ataku lotniczym koordynowanym przez europejskich i amerykańskich sojuszników. W odwecie terroryści dokonali kilku ataków na ludność cywilną. W jednym z nich samochód pułapka zabił, aż 20 osób a 35 ranił. To znana taktyka grup powiązanych z al-Kaidą. Ekstremiści liczą, że nękani atakami cywile w końcu zwrócą się w stronę terrorystów, choćby ze strachu przed dalszym rozlewem krwi.
Somalia. Co w tym wszystkim robi Putin?
Paradoksalnie terroryści z al-Shabab i z Jednej Rosji grają do jednej bramki. Wojna na Ukrainie wstrzymała dostawy pszenicy i wzmogła skutki suszy. Putin liczy na to, że Somalijczycy stojący w obliczu głodu, śmierci i terroru islamistów zdecydują się uciec na daleką północ. Oznaczałoby to kolejne fale uchodźców przeprawiających się przez Morze Śródziemne. W ten sposób rosyjski dyktator odciągnąłby uwagę Europy od Ukrainy i jednocześnie pokazał, że bardzo łatwo znów może wysłać zboże na południe. Warunkiem brzegowym udzielenie pomocy Afryce byłoby zniesienie sankcji gospodarczych, które UE nakłada na Federację Rosyjską.
Zobacz też: