
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 27 października bieżącego roku zostało piątego listopada wysłane do zaopiniowania przez szereg podmiotów. Mają na to trzydzieści dni. Akt prawny, w ramach którego placówki medyczne będą miały informować o każdej przebadanej ciąży ma obowiązywać od stycznia nadchodzącego roku.
Trudno sobie wyobrazić większą ingerencję w prywatną sferę kobiety. Strach nie będzie się już wiązał tylko z zagrożoną ciążą, ale z jakąkolwiek. Przebadana kobieta od razu znajdzie się na celowniku państwa i jeśli po dziewięciu miesiącach nie zarejestruje nowego obywatela lub obywatelki –no właśnie, co wtedy?
Rejestr ciąż. Dramat z Pszczyny niczego nie nauczył
Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi. Punkt o zgłaszaniu przez placówki medyczne ciąż jest jednym z wielu w tym rozporządzeniu i mógł łatwo umknąć tym, którzy nie czytają w ramach hobby nowych pism publikowanych na rządowych stronach. Najprawdopodobniej zacznie się dochodzenie. Co będzie, gdy ciąża skończy się poronieniem, zwłaszcza w początkowej fazie – co zdarza się nie tak rzadko? Jak będzie musiał tłumaczyć się lekarz, a być może także kobieta?
Nie wystarczył przykład 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która zmarła w wyniku sepsy. Kobieta trafiła do placówki z bezwodziem i lekarze czekali aż serce płodu przestanie bić. Pierwsze przestało bić serce matki. W sprawie trwa dochodzenie, ale nawet sama poszkodowana w SMS-ach do swojej matki pisała, że personel zwleka ze względu na znowelizowaną ustawę antyaborcyjną.
Rejestr ciąż. Turystyka dwóch kresek
Dziś popularna jest turystyka aborcyjna. Kobiety na zabiegi jeżdżą do Czech lub Holandii, bo wiedzą, że dziś w Polsce nawet w sytuacji zagrożenia życia matki i braku jakichkolwiek szans płodu na przeżycie, dokonanie aborcji jest dla lekarzy ryzykowne. Najnowsze rozporządzenie Ministra Zdrowia ukróci te praktyki. Zamiast turystyki aborcyjnej będzie turystyka dwóch kresek. Kobiety, które będą podejrzewały, że są w ciąży na badania wybiorą się za granicę. Stać będzie na to nielicznych, a co więcej jest to rozwiązanie, które przez bite dziewięć miesięcy staje się niewykonalne.
To dość zabawne, że w momencie epidemii koronawirusa rząd uważa, że szczepienie się jest prywatną sprawą każdego człowieka i nie wprowadza prawnej możliwości weryfikowania przez pracodawcę, czy jego pracownik jest zaszczepiony.
Ciąża okazuje się już sprawą zdecydowanie mniej prywatną. Polska kobieta zostaje właśnie upaństwowiona, a jej wolność i możliwość decydowania o własnym zdrowiu i życiu okrutnie ograniczona.
Zobacz też: