piątek, 6 grudnia, 2024
Strona głównaPolitykaPolskie służby dalej oddają Czeczenów w ręce Rosjan. Kolejny taki przypadek

Polskie służby dalej oddają Czeczenów w ręce Rosjan. Kolejny taki przypadek

30 letni Magomed z Dagestanu i jego żona Daria uciekli do Polski z Kijowa gdy wybuchła wojna. Dlaczego nasze służby zdecydowały się oddać mężczyznę w ręce rosyjskich zbrodniarzy, mimo że na wschodzie nie ma on cienia szansy na rzetelny proces?

Dagestan, to kraj z którego pochodził wydalony mężczyzna. Od lat stanowi on centrum dowodzenia dla islamskich terrorystów w Rosji

Odpowiedzi na zadane wyżej pytanie prawdopodobnie nie otrzymamy, bo zarówno Ministerstwo Sprawiedliwości jak i ABW nabierają wody w usta. Faktem jest, że nie jest to pierwszy taki przypadek. Od lat nasze służby oddają Czeczenów lub Dagestańczyków w ręce FSB. Za każdym razem sugeruje się, że zatrzymani mogli mieć kontakty z terrorystami, ale nie przedstawia się na to żadnych sensownych dowodów. Poza tym wiadomo, że na wschodzie mężczyźni nie będą mieć żadnych widoków na rzetelny proces. Prędzej spotkają ich tortury i śmierć, ale chyba nikogo kto widział w ciągu ostatnich tygodni do czego zdolni są Rosjanie, nie trzeba do tego przekonywać.

30 letni dziś Magomed uciekł z Rosji kilka lat temu. Nim przyjechał do Polski zatrzymał się w Kijowie, gdzie poznał swoją żonę Dianę. Przepytującym go ukraińskim służbom powiedział, że był prześladowany ze względu na swoje wyznanie i dały one wiary temu tłumaczeniu. Mężczyzna założył rodzinę w stolicy Ukrainy i w ciągu ostatnich kilku lat nie miał żadnych zatargów z prawem. Wojna sprawiła, że wraz z małżonką uciekł z bombardowanego Kijowa i trafił do Polski. Kwestię tego, że był mężczyzną w wieku poborowym (ale nie posiadającym ukraińskiego paszportu) na razie odłóżmy na bok.

Granicę w Medyce para próbowała przekroczyć 7 marca. O ile nasi pogranicznicy nie mieli żadnych wątpliwości czy wpuszczać do Polski Dianę, o tyle u Magomeda zaniepokoił ich wpis mówiący, że mężczyzna jest poszukiwany przez Interpol. To stała praktyka Rosjan, która masowo zastrasza w ten sposób ludność muzułmańską próbującą wyjechać z północnego Kaukazu.

Gdy mężczyzna zrozumiał, że Polacy chcą odesłać go do Rosji zaczął protestować i domagać się – przysługującej mu jako uchodźcy – ochrony prawnej. Na nic to się nie zdało. Magomed został przekazany rosyjskim władzą, a następnie był przez nie przerzucany jak worek ziemniaków. Z Kaliningradu wysłano go do Moskwy, a z Moskwy do więzienia w Dagestanie, z którego pochodzi. Żona wciąż ma z nim kontakt, ale mężczyzna na pewno już do niej nie wróci.

Oddajemy Rosjanom uchodźców. To nie pierwszy taki przypadek

Dagestan uznawany jest za stolicę rosyjskiego terroryzmu. To prawda, że właśnie na tych terenach (oraz w Czeczenii) przez lata działał tzw. Emirat Kaukazu, organizacja terrorystyczna, która tak jak Państwo Islamskie dążyła do powołania nowego tworu na arenie międzynarodowej. Idea secesji podzieliła bojowników o wolną Czeczenię i Dagestan, bo wielu z nich wolało walczyć mając na ustach ideały narodowo-wyzwoleńcze, a nie religijne.

Niestety, radykalizacja kaukaskiego islamu postępowała wraz z brutalnością Rosjan na tych terenach. Im rosyjska armia wprowadzała większy terror, tym większy posłuch zyskiwali radyklani imamowie, którzy przyjeżdżali na Kaukaz czy to z Afganistanu czy z Arabii Saudyjskiej.

Czy Magomed miał coś wspólnego z pozostałościami po Emiracie Kaukazu lub inną organizacją terrorystyczną działającą w tym regionie? Nie mamy pojęcia, ale na pewno oddanie go w ręce rosyjskich służb nie przyspieszy wyjaśnienia sprawy. Przeciwnie, obecnie mężczyzna może po prostu zniknąć i nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę się z nim stało.

Przypomina to sprawę Azamata Bajdujewa, Czeczena którego Polska wydała Rosjanom w 2018 roku. Gdy Azamat zorientował się co się dzieje, próbował podciąć sobie żyły. Krwawiący mężczyzna został odwieziony do jednego z warszawskich szpitali i choć wydarzenie zwróciło uwagę mediów, to nie udało się cofnąć deportacji.

Kilka dni po feralnym zajściu odwiedziłem rodzinę Azamata w jednej z podwarszawskich miejscowości. Dowiedziałem się, że jego ojciec Ali, był ochroniarzem prezydenta Dudajewa, z którym w latach 90. walczyli Rosjanie. Gdy podczas II wojny w Czeczenii (około 2003 roku) było jasnym, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę Rosjan, a przez kraj przetoczą się czystki Bajdujew wyjechał z całą rodziną na zachód.

Historia zatrzymania jego syna była złożona. Facet miał zatargi z prawem, wcześniej był m.in. w areszcie w Belgii. Być może znał (lub poznał podczas odsiadki) przestępców powiązanych z Państwem Islamskim. Niezależnie od tego jaka była prawda, Polska nigdy nie powinna wydawać go Rosjanom. Tym bardziej, że dwudziestokilkulatek większość swojego życia spędził właśnie nad Wisłą, a nie w odległej Czeczenii.

Jakakolwiek nie byłaby prawda na temat Bajdujewa, to będąc w jego rodzinnym domu mogłem swobodnie rozmawiać z kobietami, które nie chodziły zakryte. Cały folklor polegał na zostawianiu butów na klatce schodowej, a nie jak to zwykle w polskich domach w przedpokoju. Ani śladu radykalnego Islamu. Normalna, duża rodzina, próbująca jakoś powiązać koniec z końcem.

Zobacz też:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze