
Widok samotnego pisklęcia lub małego ssaka może wzbudzić w nas niepokój o jego życie. Jeśli nie widzimy nigdzie wokół jego rodziców, łatwo pomyśleć, czy oby zwierzę nie zostało porzucone i skazane na śmierć. Zdarza się, że w takim momencie zabierane jest ono przez człowieka, który kieruje się wyłącznie odruchem serca. Jak się okazuje, przez takie działanie możemy narobić więcej złego niż dobrego. Zwierzęta pozbawiane są w ten sposób swojego domu i możliwości dorastania pod okiem rodziców. Z pomocą przychodzi kampania „ZOOstaw, NIE porywaj!”, która ma na celu edukować społeczeństwo w tym temacie. Jest to wspólna akcja Warszawskiego ZOO, Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych „Ptasi Azyl”, Lasów Miejskich oraz stołecznej Straży Miejskiej.
„Celem kampanii jest uświadamianie ludziom jak i kiedy pomagać dzikim zwierzętom. Niestety często zdarza się tak, że nasza pomoc może mieć negatywne konsekwencje. Kierowani odruchem serca nieświadomie zabieramy młode zwierzęta rodzicom, pozbawiając je tym samym szansy na prawidłowy rozwój. Ogromna część zwierząt (zarówno ptaków, jak i ssaków) przywożonych przez Ekopatrol Straży Miejskiej do „Ptasiego Azylu” przy Warszawskim ZOO, a także do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Lasów Miejskich, trafia tam niepotrzebnie” – takie ogłoszenie możemy przeczytać na oficjalnej stronie Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego.

Jak powiedziała kierowniczka ośrodka „Ptasi Azyl”, dr Agnieszka Czujkowska, nawet tak wykwalifikowane miejsca jak to, którym kieruje, nigdy nie przygotują zwierząt do życia tak dobrze, jak spędzenie okresu dzieciństwa z rodzicami. Ptaki pozbawione są całkowicie w takim układzie możliwości nauki niezbędnych umiejętności, które pozwolą im zdobyć pożywienie i nie dać się złapać drapieżnikom.
„Chcemy dotrzeć do jak największej liczby osób, nie osłabiając jednocześnie ich entuzjazmu, bo bez ludzi dobrej woli nie byłoby nas” – dodała dr Czujkowska.
W ramach akcji zaplanowano takie działania jak zajęcia w szkołach, warsztaty edukacyjne i spotkania z wykwalifikowanymi organizatorami.
Zasady pomocy dzikim zwierzętom
Tak naprawdę dzikich zwierząt w ogóle nie powinniśmy dotykać, ponieważ przez to zostawimy na maluchach swój zapach. Gdy wyczują to ich matki, mogą porzucić swoje młode. Dlatego ważne jest, by kilka razy się zastanowić, czy oby nasza interwencja na pewno była konieczna. Jeśli ocenimy, że zwierzątko wygląda normalnie i nie jest poturbowane, to powinniśmy zostawić je tam, gdzie jest, i nie dotykać.
Błażej Dałek, zastępca dyrektora ds. technicznych w warszawskich lasach miejskich, dodał, że Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Lasów Miejskich w Warszawie profesjonalnie leczy chore i osierocone zwierzęta. Rocznie pod opiekę trafia tam ich około 1 400. Szczególnie wiosną, gdy ludzie częściej zaczynają chodzić na spacery i rodzi się też więcej młodych w lasach. Niestety niektóre z nich są bezpodstawnie zabierane.

Kampania „ZOOstaw, NIE porywaj!” rozpoczęła się 25 kwietnia i będzie trwała do końca czerwca tego roku, by pokrywać się z okresem najintensywniejszego rozrodu. Akcja ma na celu pokazanie, jak postępować w przypadku znalezienia młodych zwierzaków. W tym właśnie czasie Ekopatrol najczęściej otrzymuje nowe zgłoszenia o młodych. W roku 2022 Ekopatrol warszawskiej Straży Miejskiej zrealizował około 10 000 interwencji dotyczących zwierząt, choć nie jest to jedyna jednostka od takich zadań.
„Co roku – właśnie w okresie miedzy kwietniem a czerwcem – na numer alarmowy Straży Miejskiej 986 wpływa najwięcej wezwać do udzielenia pomocy młodym dzikim zwierzętom. Bardzo cieszy nas wrażliwość mieszkańców Warszawy, którzy niepokoją się lodem podlotów i małych ssaków, ale trzeba powiedzieć, że w wielu takich sytuacjach ingerencja człowieka bardziej szkodzi, niż pomaga. Często, kierując się odruchem serca, tak naprawdę działamy na szkodę natury, która rządzi się własnymi prawami i, w zdecydowanej większości przypadków poradzi sobie sama” – oznajmiła komendant Straży Miejskiej Magdalena Ejsmont. Dodała również, że w przypadku, gdy znajdziemy zwierzę i nie wiemy, jak zachować się w tej sytuacji, warto zadzwonić do straży miejskiej i zapytać o poradę.
Prawie zawsze jest tak, że jeśli nie widzimy samicy obok swoich młodych, nie oznacza to, że jej nie ma. Zazwyczaj znajduje się gdzieś w pobliżu, a swoje młode odwiedza tylko w porach karmienia. Zwierzę nie chce przekazywać swojego dodatkowego zapachu młodym, ponieważ jest on doskonale wyczuwalny przez drapieżniki. Ciągła obecność mamy przy swoich dzieciach narażałaby je na wzmożone niebezpieczeństwo.
Ptak poza gniazdem
Widok młodego ptaka poza gniazdem nie zawsze oznacza, że potrzebuje on pomocy. Najczęściej spotykamy pisklęta, które specjalnie opuściły gniazdo, by uczyć się samodzielności, choć nie potrafią jeszcze latać – są to tzw. podloty. Rodzice takim młodym nadal przynoszą jedzenie i odganiają drapieżniki, dlatego nasza interwencja jest tu zupełnie niepotrzebna.
Nie oznacza to, że nie ma piskląt pozbawionych opieki, szczególnie jeśli np. obok znajduje się zniszczone gniazdo lub martwe rodzeństwo. W takim wypadku możemy zwrócić się o pomoc do odpowiednich służb. Jeśli często wybieramy się na spacery do lasu, a życie dzikich zwierząt nie jest nam obojętne, to warto mieć przy sobie numer do pobliskiego ośrodka rehabilitacyjnego. Oficjalny wykaz możemy znaleźć na stronie rządowej: link.

Zobacz także:
Lasy Państwowe wolą finansować karate niż ochronę przyrody?
Bieliki otrute przez człowieka. Kolejny może być Twój pupil
Ślimak, żaba, a może krewetka? Te zwierzątka też mogą stać się twoimi pupilami