piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaKultura"Magda M." kończy 16 lat. Niech TVN nakręci kolejny sezon!

„Magda M.” kończy 16 lat. Niech TVN nakręci kolejny sezon!

Równo 16 lat temu widzowie TVN mogli obejrzeć pierwszy odcinek – jak się potem okazało – hitowego serialu „Magda M.”. Pierwsza taka produkcja prywatnej stacji przyniosła niebywały sukces i do tej pory ma swoje grono zagorzałych fanów (w tym autor tego tekstu). Po raz pierwszy od lat producenci coraz głośniej spekulują o ewentualnej „Magdzie M. 2”. Czy sequel udanej serii może powtórzyć sukces sprzed lat?

„Magda M.” ma już szesnaście lat. TVN nadal zwleka z kontynuacją hitu sprzed lat
  • Magda M. była jedną z pierwszych hitowych produkcji TVN 
  • Od lat widzowie czekają na kontynuację losów mecenas Miłowicz
  • Niedawno dyrektor programowy TVN „wygadał się” ws. kontynuacji serialu 

Według teorii literatury w kulturze istnieje zaledwie sto kilkanaście motywów na których oparta jest powieść, scenariusz. O sukcesie danego dzieła decydują ich proporcje oraz temat przewodni. Przed 16. laty idealnie wymierzył je Radosław Figura. Magda – młoda dziewczyna z Olsztyna, która prowadzi karierę uzdolnionej prawniczki w Warszawie – jest wiecznie poszukującą partnera romantyczką. Mieszka w kawalerce obok placu Trzech Krzyży z Marianem, swoim szarym kotem. Jej życie wywraca do góry do nogami Piotr Korzecki – były kolega ze studiów, który po kilku latach wraca ze Szwajcarii. 

Już pierwsze spotkanie zwiastuje „iskrę” między dwojgiem bohaterów. Zamaskowany motocyklista zajeżdża drogę mecenas Miłowicz. Ta nie kryjąc swojej frustracji beszta Korzeckiego (nie wiedząc jeszcze, kim on jest) za podejmowanie próby samobójczej narażając innych uczestników ruchu. Piotr – ze znaną mu z dalszych odcinków ironią – żartuje z całej sytuacji i odjeżdża. Dopiero wieczorem bohaterowie – zupełnie przypadkowo – spotykają się na jednej z imprez. Kilkanaście godzin później to właśnie mecenas Magda Miłowicz rozwodzi żonę Korzeckiego z Piotrem. Zbyt mały plot twist? A to dopiero pierwszy odcinek serialu, który pokochali Polacy.

Magda M. była ewenementem tamtych czasów. Pierwsza seria wyszła w 2005 roku, gdy Polska zaczęła się polaryzować PO-PiSem. Ludzie zmęczeni ciągłym dzieleniem, potrzebowali produkcji, która pozwoli im odetchnąć. Tą właśnie były losy mecenas Miłowicz, które zaczęło śledzić blisko 3 mln widzów. Do tej pory to jeden z niewielu seriali, którego kolejne sezony gromadziły coraz większą widownię – ostatni, czwarty sezon oglądało ponad 3,7 mln Polaków, co jak na tamte czasy było wynikiem obiecującym. 

Serial wytworzył niesamowitą energię pomiędzy widzami, aktorami oraz produkcją. Do tej pory pamiętam, w jak krótkim czasie rozchodziły się płyty DVD z odcinkami serialu, które były dodawane do gazet i magazynów. Ludzie naprawdę żyli tym serialem i utożsamiali się z problemami, trudnościami, ale także i uciechami Magdy Miłowicz. W końcu wszyscy chcemy kochać i być kochani – a przede wszystkim o tym jest ten serial. 

Magda M. z klimatem. Skąd wziął się sukces serialu?

Tłem do całej historii jest Warszawa – i to wyszło filmowcom genialnie. Świetne – jak na tamte czasy i możliwości – kadrowanie miasta tworzyło niesamowity klimat. Z jednej strony stolica ukazana była jako tętniącą życiem metropolia, z drugiej strony jako cicha oaza dla randek i życia rodzinnego. Być może to wrażenie „outsidera”, jednak w tamtym momencie każdy widz chciał być Warszawiakiem, choć nigdy otwarcie do tego by się nie przyznał. 

Klimat tworzyła także doborowa obsada – do serialu, oprócz Joanny Brodzik oraz Pawła Małaszyńskiego, zaangażowano Katarzynę Bujakiewicz, Bartka Kasprzykowskiego, Katarzynę Hermann, Krzysztofa Stelmaszyka, Darię Widawską, Ewę Kasprzyk, a w kolejnych sezonach legendy, takie jak Magdalena Zawadzka, Jan Nowicki oraz Piotr Fronczewski. Zdecydowanie było to jeden z najmocniejszych planów pomiędzy 2005 a 2007 rokiem i konkurencja nawet nie zbliżała się do niej na milimetr. 

Nastrojowa była także muzyka, która dopełniała emocjonalnemu wydźwiękowi produkcji – świetna kompilacja zagranicznych tytułów w połączeniu z największymi polskimi hitami przełomu tysiąclecia wywindowała produkcję na ówczesne wyżyny polskiej serialowej produkcji. Sukces musiał być dla stacji tak ogromny, że w finałowym odcinku użyto nawet… helikoptera. Końca historii zdradzać nie muszę, ponieważ każdy – nawet jak nie oglądał – to o nim słyszał. Jednak ponowne zejście się dwojga bohaterów, wielce oczekiwane przez kilka ostatnich odcinków, pozostawiło pewien niedosyt i odwieczne pytanie „co było dalej”?

Pytania o powrót na szklany ekran produkcji przyciągającej miliony Polaków pojawiały się regularnie. Ostatnio jednak przybrały na sile – dzięki dawnemu scenarzyście hitowej produkcji. Radosław Figura w 2018 roku wydał powieść „Magda M. Ciąg dalszy nastąpił”, a w tym roku wypuścił na rynek książkę „Magda M. Słoneczna strona”. Łącznie to niewiele ponad tysiąc stron, dzięki którym zagorzali fani mogą śledzić kolejne perypetie prawniczki Miłowicz.

TVN ma szansę pokazać, że jest potrzebny

Książki wywarły poniekąd presję na TVN, aby w końcu powrócić do udanego formatu. Stacja nie bała się robić „remake’u” poprzednich seriali, takich jak „39 i pół”, „BrzydUli”, czy reality show „Agent”. Co prawda widownia może nie była aż tak imponująca, jak podczas emisji oryginału, jednak rzesza fanów siadała każdego wieczora przed telewizorami lub smartphonami. Wątpliwości nie rozwiał także dyrektor programowy TVN. 

– Przez kilkanaście lat zmieniły się potrzeby widzów, którzy mieli możliwość oglądania w naszym kraju 150 różnych seriali. To że kiedyś „Magda M” osiągnęła sukces nie znaczy że każdy widz czeka na kontynuację. Nie podjęliśmy decyzji odnośnie reaktywacji tego projektu, chociaż rozmawiamy na ten temat – powiedział Edward Miszczak w rozmowie z portalem wirtualne media.pl.

Na serialową kontynuację hitu sprzed 16. lat czekają fani produkcji. Co prawda powielenie hitu jest operacją dosyć skomplikowaną oraz ryzykowną, o czym władze stacji zdają sobie sprawę. Jednak TVN od kilku sezon sukcesywnie walczy o widza „premium”, dlatego dobrym pomysłem byłoby skrócenie sezonu do 6 lub 8 odcinków na modłę produkcji BBC lub dużych platform streamingowych. 

Widzowie na pewno nie pogniewaliby się, gdyby długość odcinka przez to została wydłużona – to „win-win” dla obu stron. TVN dostaje większe pieniądze z reklam, widz cieszy się z rozrywki na najwyższym (i sentymentalnym!) poziomie. Dodatkowo stacja mogłaby zwiększyć zyski związane z rozwojem Playera, który od dłuższego czasu jest płatny. Poza tym powrót Magdy M. na antenę byłby świetnym prezentem po wielomiesięcznej batalii nad „lex TVN”. I finalnie pokazałby że tradycyjna telewizja ma jeszcze sens.

ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze