Wiemy, że w USA, gdzie jest powszechny dostęp do broni i – co za tym idzie – wiele strzelanin, chociażby w szkołach, wiek spożycia napojów wysokoprocentowych wynosi 21 lat, natomiast broń można nabyć tuż po skończeniu pełnoletniości, czyli mając 18 lat. Ale Korwin chciałby pójść jeszcze o krok dalej w swoim zapamiętaniu dotyczącym właśnie tej kwestii.
Oto kolejna jego złota myśl:
Był pewien zdolny 13-latek, czemu nie można dać mu broni?
Ponieważ 13-latek konstruował rakiety, 8-latek mógłby posiadać broń, gdyby był tylko wystarczająco dojrzały – oto pokrętna, absurdalna logika Korwina. Przywołał, jak słyszymy na powyższym filmiku, casus cesarza Ottona Wielkiego.
Ów władca bowiem prowadził pierwszą wyprawę, mając zaledwie 8 lat. To jest dla Korwina argument, by rozważyć rozdawanie broni dzieciom. Brzmi efektownie, niedorzecznie i przede wszystkim nader niepokojąco. Taka perspektywa budzi grozę obserwatorów życia publicznego z całą pewnością.
Jednocześnie Korwin w swojej wypowiedzi podkreślał, że nie ma sensu, by przeciętny obywatel, który jest niepełnoletni miał prawo do głosowania w wyborach. A zatem to jest taka logika: można przyznać wielu takim osobom dostęp do broni, za to w kwestii praw wyborczych trzeba być ostrożnym. Jakkolwiek obie opcje – przyznawanie prawa wyborczego czy też dostępu do broni są absurdalne – są z zasady idiotyczne, to w narracji Korwina zauważalny jest brak konsekwencji, sprzeczności, dysonans, coś zgoła irracjonalnego.
Zgoda na seks od pierwszej miesiączki – pomysł Korwina
Korwin lekceważąco wypowiadał się już wielokrotnie o pedofilii. A tu dał kolejny popis głupoty i zbydlęcenia:
A zatem polityk, który potrafi stanąć w obronie bezwzględnych pedofilów w istocie, prezentując narrację bagatelizującą lub relatywizującą ich bulwersujące czyny, zbywając to jakimś „śmieszkowaniem”, tym razem wzywał do tego, by zalegalizowane zostało współżycie z dziewczynkami, które mają 12-13 lat. Zgroza.
On uważa, że to kwestia dojrzałości, a ten proces przebiega różnie u młodych osób…
Znajomy córki pchnął go nożem?
Przypomnijmy, że swego czasu ten były lidera UPR stał się bohaterem brukowców z powodu swojego życia prywatnego. „Do tego rodzaju prywatności polityk powinien mieć prawo” – twierdził, gdy media wzięły pod lupę to, co działo się u niego w życiu innym niż polityczna aktywność.
Jak to było? Otóż dawno temu, bo w 2001 roku Janusz Korwin-Mikke ocalał, tak to nazwijmy. Cytujemy Newsweek: „Ledwo uszedł z życiem po tajemniczym pchnięciu nożem. W decyzji o umorzeniu śledztwo, do której dotarł „Newsweek”, jest mowa o tym, że polityk mógł zranić się sam. Korwin-Mikke zaprzecza. Twierdzi, że to, co się stało, jest jego prywatną sprawą”.
„Wszystko żeście poprzekręcali” – skomentował doniesienia prasowe, argumentował, że wypadek miał związek z „narkotykami czy kartami”. „Żadne karty, żadne narkotyki” – utrzymywał. Nadmienił też, że dementuje pogłoski, jakoby to „znajomy córki pchnął go nożem”, a taka hipoteza przekonała, zdaje się, znaczną część opinii publicznej zaintrygowaną tą nietypową sprawą.
Pytany, kiedy społeczeństwo pozna prawdę na temat szczegółów tego wypadku, Korwin-Mikke odparł, że „czterdzieści lat po śmierci zainteresowanego”. Miał na myśli siebie, a zatem to wciąż jest historia nader enigmatyczna.
Kto wie, być może wówczas doszło do takiej hipotetycznej scysji z tego powodu, że Korwin zalecał się do swojej córki?
Jak widać, kwestia dostępu do broni czy – co także bulwersujące – w istocie pedofilii to tematy, do których Korwin Mikke odnosi się w sposób niepoważny, prezentując jakieś swoje rojenia, spaczony obraz rzeczywistości. Cóż, zabrakło jeszcze tylko słów o Hitlerze, co przecież jest hobby lidera Konfederacji.
Czytaj także:
Najbardziej antyukraińskie profile w social mediach. Braun i Konfederacja w czołówce
Konfederacja: „Tak dla uchodźców, nie dla przywilejów”. Dziennikarze opuścili konferencję
Petru zaprasza Bosaka na debatę. Cel? Zniechęcenie do Konfederacji