środa, 24 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaKazachstan. Czy reformy zaprowadzą kraj na Zachód?

Kazachstan. Czy reformy zaprowadzą kraj na Zachód?

W sobotę prezydent Kazachstanu Kasym-Żormat Tokajew podpisał szereg ustaw, za sprawą których w azjatyckim państwie zaczną obowiązywać europejskie wzorce. Pytanie, czy to faktyczna próba zmiany kursu politycznego, czy gra obliczona na poparcie wyborców. Nową głowę państwa Kazachowie wybiorą już za dwa tygodnie.

Stolica Kazachstanu wraca do swojej dawnej nazwy i znów będzie Astaną (fot. Wikimedia)

Tokajew reklamuje swoje reformy jako „nową erę w historii Kazachstanu”. Faktycznie zmiany zakrojone są bardzo szeroko. Prezydent nie tylko zniósł karę śmierci, ale też zakazał nepotyzmu, wprowadził urząd pełnomocnika ds. praw człowieka i powołał Sąd Konstytucyjny (ma zastąpić Radę Konstytucyjną, której dożywotnim członkiem był prezydent Nursułtan Nazarbajew).

Kazachstan. Reformy to gra pod wybory?

W kontekście tych zmian warto przypomnieć o dwóch wydarzeniach. Pierwsze z nich to zamieszki, które miały miejsce w Kazachstanie na początku roku. Wówczas tysiące obywateli wyszło na ulice miast protestować przeciwko wysokim cenom benzyny, jednak wystąpienia bardzo szybko zmieniły swój charakter na jawnie anty-prezydencki. Demonstranci domagali się ustąpienia prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, który rządził krajem przez trzydzieści lat, podtrzymując autorytaryzm i ustanawiając kult własnej jednostki. I choć ponad 230 osób przypłaciło bunt życiem, to rebelianci dopięli swego, a 81-latek ustąpił z urzędu.

Zmiana, która zaszła w Kazachstanie z początku mogła wydawać się kosmetyczna, bo byłego władcę zastąpił Kasym-Żormat Tokajew, szykowany na sukcesora Nazarbajewa od lat. Jednak mający renomę prostego urzędnika Tokajew zaskoczył Zachód. Szybko dał się poznać nie tylko jako inteligent (prezydent poleca w mediach społecznościowych czytane przez siebie książki), ale też reformator. Co prawda mowa o reformach, które mają raczej pomóc utrzymać władzę niż cokolwiek zmieniać, to trudno nie patrzeć na nie z uznaniem.

Prezydent Tokajew podaje listę czytanych przez siebie lektur w mediach społecznościowych (fot. Instagram)

Tokajew poważnie ograniczył uprawnienia własnego urzędu. Od czerwca prezydent Kazachstanu nie może uchylać rozporządzeń władzy samorządowej, należeć do partii politycznej, a jego rodzina nie może piastować wysokich urzędów. Jednocześnie wszystkie te zmiany zostały wprowadzone na drodze referendum zmieniając zapisy obecnej konstytucji, a nie ustanawiając nową. Taki ruch pokazuje z kolei ciągłość władzy i ma uspokoić wychowaną na Nazarbajewie starszyznę, na wypadek, gdyby ta uznała Tokajewa za rewolucjonistę.

Last but not least, Tokajew zmierza do zakończenia kultu swojego poprzednika. Chyba największą zmianą wymierzoną w jego poprzednika jest zmiana nazwy stolicy. Ta została przemianowana z Astany na Nur-Sułtan w 2019 roku, gdy były prezydent odchodził na emeryturę. Teraz miasto wraca do poprzedniej nazwy. Obie decyzje ratyfikował swoimi podpisami Tokajew.

Czy Kazachstan zmierza na Zachód?

Wszystkie wspomniane wyżej ruchy mogą podobać się w Europie, choć chwaląc Kazachstan nie zapominajmy, że jeszcze przed chwilą korzystał on (rękami Tokajewa) z rosyjskiej pomocy wojskowej, krwawo tłumił zamieszki, a przeciwników politycznych wrzucał do więzień. W międzyczasie jednak Rosja najechała Ukrainę, a układ sił w Azji Centralnej uległ zmianie.

Kazachstan – podobnie jak wszystkie państwa byłego ZSRR – nie poparły ataku Rosji. Co więcej, region zaczął poważnie korzystać z nałożonych na Moskwę sankcji (od 11 sierpnia Unia Europejska nie importuje z Rosji węgla). Idąc dalej rząd w Astanie zapowiedział, że potężnie zwiększy wydatki na obronność. Kogo obawiają się Kazachowie? Wypowiedź Tokajewa nie zostawia złudzeń: – Wyzwania zewnętrzne stojące przed Kazachstanem są bezprecedensowe. Musimy zapewnić nienaruszalność suwerenności państwowej i integralność kraju. To jest nasz obowiązek i święte zobowiązanie przed przeszłymi i przyszłymi pokoleniami – mówił polityk pod koniec października. Kraj zaczął szykować się do wojny hybrydowej, a więc chce się bronić także przed atakami cybernetycznymi. Pomagają w tym Turcy i Chińczycy. W kwietniu stolicę odwiedził chiński minister obrony, a w maju Tokajew podpisał z Turkami kontrakt na dostarczenie do Kazachstanu dronów. Rosja – z przyczyn oczywistych – Kazachstanu nie dozbraja.

Kazachstan. Logika państwa obrotowego

Wygląda więc na to, że Kazachstan dołączy do grona państw obrotowych. Jego polityka będzie polegać na skutecznym pertraktowaniu czy to z Chinami (to zdecydowanie najsilniejszy partner), czy to z Turcją czy z Unią Europejską i wyciąganiu korzyści ze wszystkich tych relacji. Po rządach Nursułtana Nazarbajewa jakakolwiek – nawet czysto fasadowa – demokratyzacja państwa będzie robić w Europie wrażenie i ułatwiać robienie interesów. Ale nie powinniśmy mieć złudzeń – Kasym-Żormat Tokajew to autokrata, tyle że w nowoczesnym stylu. W tym momencie wygląda na to, że jego największą inspiracją jest Viktor Orban, który także próbuje dawać panu bogu świeczkę, zachowując przy tym ogarek dla diabła. Różnica polega jednak na tym, że Tokajew nie będzie musiał świecić oczami przed Komisją Europejską, tak często jak robi to Orban.

Zobacz też:

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze