Jak donosi TechCrunch Facebook testuje wersję strony, w której jeden użytkownik będzie mógł założyć do pięciu różnych profilów. Nie chodzi o to, abyście mogli zakładać kolejne trollkonta i rajdować strony znajomych wulgarnymi komentarzami. Czasy takiej social-mediowej bonanzy skończyły się na zawsze, a utracone konta mogą dziś budzić jedynie nostalgiczne wspomnienia. Meta ma inny plan. Chodzi o to, aby różne konta mogły być dedykowane dla różnych społeczności. Osobny profil założycie dla przyjaciół, osobny dla rodziny, a osobny dla współpracowników. Trochę jak na tym memie, tylko wszystko zostanie wewnątrz Facebooka:
Nowe profile nie będą musiały zawierać ani prawdziwego nazwiska, ani zdjęcia, ale ich powiązanie z głównym profilem będzie jawne. Zarządzanie fanpagami i korzystanie z facebookowych randek dalej będzie możliwe tylko z „głównego” profilu. Sam Facebook sugeruje, że możliwość zakładania nowych profili jest ukłonem w stronę „niedzielnych” twórców, a więc może nie tych, którzy prowadzą np. regularne blogi kulinarne, ale takich którzy lubią wrzucić czasem zdjęcie obiadu z knajpy z krótką recenzją. Nowy profil miałby być dla nich zachętą do większej aktywności.
Wielka tiktokizacja Facebooka
Czy to zadziała? Naszym zdaniem nie. Już teraz ktoś może prowadzić prywatny profil, a jednocześnie założyć sobie fanpejdż. Nowy profil teoretycznie pomógłby uporządkować feed, tak aby ten przyjacielsko-rodzinny nie mieszał nam się z zawodowym, ale naszym zdaniem trudno będzie przekonać użytkowników do samej idei tworzenia dodatkowego profilu. Faktem jest, że z roku na rok algorytm facebookowego feedu działa coraz gorzej, ale to sprawa aktualizacji, a nie dodawania kolejnych funkcji, które próbują zmieniać coś, co niegdyś świetnie działało.
Facebook od kilku lat zdaje się żyć bardziej walką z konkurencją niż chęcią zadbania o niebagatelną rzeszę użytkowników, których już ma. Serwis zaczął stawiać na krótkie video, instagramowe relacje i rolki. Algorytm – podobnie jak ten TikTokowy – ma nam polecać kolejne ciekawe treści, zamiast bazować na naszych wyszukiwaniach i doświadczeniach.
Wszystko po to żeby przekonać do siebie najmłodszych użytkowników, którzy od Facebooka wolą już wspomnianą chińską platformę społecznościową. Problem polega na tym, że zmiany raczej nikogo nowego nie zachęcą (to nie wymyślanie czegoś oryginalnego, a jedynie kopiowanie cudzych rozwiązań), a innych mogą wręcz zniechęcić. Facebook jest portalem, który może jako ostatni przekonał do siebie baby boomers, a więc pokolenie powojennego wyżu demograficznego. Utrzymując z nim kontakt wciąż mógłby zarabiać miliardy dolarów, a dokonując rewolucyjnych zmian tylko może stracić z nim kontakt.
Wyjścia z tej sytuacji są dwa. Pierwsze to personalizacja portalu, przeprowadzona tak, aby starszy użytkownik dostawał zupełnie coś innego niż młodszy, mimo że obaj korzystają z tej samej strony. Drugie wyjście to przyśpieszenie prac nad Metaversum, które dla Facebooka miało być przecież priorytetem. Minie jednak wiele lat, zanim ludzkość masowo przekona się do zakładania specjalnych okularów i wchodzenia w rozszerzoną rzeczywistość.
Zobacz też:
