sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaCzeka nas rewolucja w ruchu drogowym? Potrzebna jest zgoda rządu

Czeka nas rewolucja w ruchu drogowym? Potrzebna jest zgoda rządu

Podniesienie dróg ekspresowych do rangi autostrad, likwidacja obszaru zabudowanego tam, gdzie naprawdę nic nie ma, i wydłużenie pomarańczowego światła - to tylko niektóre z propozycji przygotowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Teraz wszystko w rękach rządu.

Polscy kierowcy po wprowadzeniu zmian proponowanych przez GDDKiA (fot. flickr)

Patrząc na propozycje przygotowane przez GDDKiA, kierowcy powinni być więcej niż zadowoleni. Najważniejszą zmianą wydaje się być podniesienie dróg ekspresowych do rangi autostrady. Obecnie na tych pierwszych można jechać z prędkością 120 km/h, a na drugich 140 km/h. Jednak każdy kto jechał choćby trasą S8, nie będącą przecież oficjalnie autostradą, wie, że de facto nie ma różnicy między jej konstrukcją, a budową tras, których skrót rozpoczyna się od litery A. Tym samym prawdopodobnie niejednemu kierowcy udałoby się uniknąć głupio złapanego mandatu.

Zdecydowanie „antymandatowa” jest również propozycja likwidacji oznaczeń terenu zabudowanego tam, gdzie nie ma żadnych zabudowań. Obecnie znaki drogowe z takimi oznaczeniami stawiane są na podstawie dokumentów planistycznych, z których często niewiele wynika. GDDKiA chciałaby urealnić sytuację i dać kierowcom możliwość szybszej jazdy, jeśli ci faktycznie znajdują się w szczerym polu. Dla osób często podróżujących między miastami taka zmiana okazałaby się z pewnością dużym ułatwieniem.

Trzecia „duża zmiana” to wydłużenie trwania pomarańczowego światła. Co prawda, to miałoby świecić tylko sekundę dłużej (zmiana z 3 do 4 sekund), ale dla wielu kierowców właśnie ta sekunda może oznaczać przejechanie przez skrzyżowanie lub uniknięcie niebezpiecznego hamowania. W tym wypadku mowa więc nie tylko o zmianie „prosamochodowej”, ale także mającej zabezpieczać bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego.

Teraz wszystko w rękach rządu

Wszystko to brzmi pięknie, ale mamy wątpliwości, czy rząd zgodzi się na proponowane zmiany. Jest bowiem jasne, że jeśli tylko wejdą one w życie, wpływy pochodzące z mandatów spadną. Policjanci nie będą mogli ustawiać się za nieużywanym od 20 lat przystankiem PKS z suszarką łapiąc kierowców, którzy myśleli, że są poza terenem zabudowanym, nie mówiąc już o pomiarowym pomiarze prędkości na drogach ekspresowych. Jak wiemy, rząd ekstremalnie potrzebuje pieniędzy i z pewnością nie po to podnosił taryfikator mandatów, aby później pozbawić się potencjalnych zysków płynących z portfeli kierowców.

Inne pomysły GDDiKA

Niezależnie od tego czy nowe pomysły wejdą w życie, warto dodać, że GDDiKA przygotowała cały pakiet zmian, a te wymienione wyżej po prostu uznaliśmy za najbardziej rewolucyjne. Eksperci chcieliby ograniczyć liczbę znaków na drogach, tak by np. nie pisać o ograniczeniu prędkości do 50 kilometrów na godzinę tam, gdzie stan nawierzchni i jej geometria i tak nie pozwalają jechać szybciej.

Jednocześnie chcieliby wprowadzić znany z niemieckich dróg znak ograniczający prędkość ze względu na tymczasowe gorsze warunki pogodowe. Zmianie miałyby ulec też tablice kierujące na konkretny zjazd. Chodziłoby o to, aby do informacji na jaką drogę zjeżdżamy dodać adnotację o kolejnym możliwym zjeździe, a więc „zjeżdżam na drogę krajową numer 22, z której będę mógł wjechać na autostradę”.

Zobacz też:

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze