
Na TrueStory już we wrześniu pisaliśmy o koszmarze klientów sieci IKEA. Szwedzki koncern przyzwyczaił do świetnej błyskawicznej obsługi, tymczasem ostatnie miesiące to niekończące się niedobory produktów i chaos związany z dostawami i informacjami o dostępności zamówień.
Mali producenci mebli toną w długach
Wydawałoby się, że na problemach sieci IKEA skorzystają lokalni producenci. Nic bardziej mylnego. Z informacji Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, wynika, że polska branża meblarska tonie w długach. W trakcie pandemii zadłużenie firm zwiększyło się o ponad 18,5 mln zł. To oznacza 17-proc. wzrost długu – do ponad 125 mln. zł. Zadłużają się zarówno producenci, jak i sklepy sprzedające gotowe meble. 90 mln zł, czyli ok. 70 proc. wspomnianego zadłużenia generują jednoosobowe firmy.
To oznacza, że przeszło 3 tys. rzemieślników z własną działalnością ma poważne kłopoty z płynnością finansową. Ich firmy mogą być w likwidacji albo niezdolne do realizacji nowych zamówień. Pojedyncza firma do spłaty ma średnio 37,6 tys. zł. Największe długi mają te zarejestrowane w Wielkopolsce. Rekordzista to jednak spółka jawna z woj. łódzkiego. Zalega ona swoim wierzycielom na kwotę 3,3 mln zł.
Dlaczego to głównie małe firmy mają największe kłopoty? Dysponując mniejszym kapitałem, a co za tym idzie buforem finansowym, są bardziej narażone na wahania koniunktury i zatory płatnicze. Dostawcy materiałów mając do wyboru zaopatrzenie dużego i małego klienta, najpierw wybiorą takiego, który będzie miał więcej pieniędzy. Ceny drewna w Polsce są najwyższe w historii, co sprawia, że przedstawiciele branży aktywnie lobbują za ograniczeniem eksportu surowca z Polski. Na razie jednak nie zapadły w tym zakresie żadne decyzje.

Obroty rosną, ale wyższe koszty zjadają zysk
Szacunkowe dane dotyczące wartości mebli sprzedanych za granicę pokazują, że branża meblarska jako całość podniosła się po pandemii. Zadłużenie i widmo bankructwa małych firm to kolejny dowód na to, że w czasie kryzysu silni robią się silniejsi, a mali musza zwijać interes. Wciąż jesteśmy największym eksporterem tych dóbr w Europie (i drugim na świecie). Pierwszy kwartał 2021 był pod tym względem rekordowy dla branży – za granicę trafiły polskie meble warte 3,14 mld euro.
Targana problemami IKEA, światowy potentat w branży, również notuje rekordowy obrót. Ostatni rok fiskalny (wrzesień 2020-sierpień 2021) przyniósł sprzedaż sięgającą 42 mld euro. Tyle że zysk koncernu (1,7 mld euro) w porównaniu z poprzednim okresem rozliczeniowym spadł o 16 proc., jest też niższy o 4 proc. od roku 2019.
Franczyzodawca zapowiada, że rok 2022 będzie trudny pod względem czasu oczekiwania na zamówione meble. Wiadomo też, że w sklepach z żółto-niebieskim logo zobaczymy wyższe ceny. W ten sposób IKEA chce odbudować łańcuch dostaw, którego przerwanie stoi za chaosem, którego klienci doświadczają od kilku miesięcy. Ceny nie będą jednak odgórnie podnoszone – każdy sklep dostanie wolną rękę w ich kształtowaniu.
IKEA sprzedała Polakom produkty za 5 miliardów złotych
Ponad miliard euro zarobionych przez sieć IKEA to pieniądze zostawione w kasach przez Polaków. Choć nowe sklepy w naszym kraju na razie nie powstaną, to zaplanowano otwarcie 8 Studiów Planowania. Pierwsze zostało uruchomione 21 października 2021 r. w Centrum Handlowym Wola Park w Warszawie.
To miejsce, gdzie z pomocą pracowników sklepu można zaprojektować swoją nową kuchnię, garderobę, lub zweryfikować już istniejący projekt pod kątem dostępności produktów. Klienci uzyskają tam też pomoc przy innych usługach, takich jak zamówienie transportu do domu czy znalezienie najbliższego Punktu Odbioru.
Czytaj też:
- Gehenna klientów IKEI. Dlaczego na meble trzeba czekać tygodniami?
- Jesień industrialnego średniowiecza. FELIETON SIEMIONA
Innymi słowy, czeka nas mniej błądzenia z wózkiem po labiryncie z meblami, więcej aranżowania przestrzeni z pomocą pracowników sklepu. Przy ryzyku kolejnych lockdownów to opcja, która gwarantuje sieci dodatkowy dopływ gotówki (Studia Planowania mają być otwarte nawet przy znacznych obostrzeniach).