czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaBez Platformy nie da się rządzić. Dlatego trzeba ją zmienić

Bez Platformy nie da się rządzić. Dlatego trzeba ją zmienić

Wśród publicystów trwają dyskusję w jakim układzie opozycja powinna pójść do wyborów. Dominują tu dwa nurty: pierwszy, według którego należy iść w rozproszeniu reprezentując odmienne poglądy i pokazując wyborcy pełną paletę wyboru i drugi, który mówi, że tylko jedna lista wyborcza może zwyciężyć PiS. Nie mam dobrych wieści dla zwolenników obu teorii, bowiem prawda leży po środku.

Donald Tusk jest jaki jest, ale innego lidera opozycja w najbliższych latach mieć nie będzie (fot. Flickr)

Spór jest gorący i pewnie będzie tylko zyskiwał na temperaturze im bliżej będzie wyborów (a jak obstawiam te odbędą się w przewidzianym przez Konstytucję terminie). Problem polega na tym, że nie jest to zwykła dyskusja akademików, a zaangażowane strony mają swój interes by forsować jedno z dwóch rozwiązań. Partie mniejsze, takie jak Lewica i Polska 2050 mówią, że jedna lista zamaże ostrość ich propozycji na naprawę Rzeczpospolitej. Platforma Obywatelska sugeruje, że ordynacja wyborcza premiuje dużych graczy i tylko jedna lista może rozbić monolit PiS. Dodajmy do tego, że Donald Tusk ma wybitne doświadczenie w pożeraniu mniejszych ugrupowań, stąd oczywisty lęk reszty opozycji przed stworzeniem polskiego duopolu wyborczego.

Racje można wskazywać po jednej i po drugiej stronie barykady, ale ostatecznie trzeba się zdecydować na jedno rozwiązanie. Będzie nim start osobny. Nie wyobrażam sobie żeby liderzy mniejszych partii zrzekli się przysługującej im władzy i zdecydowali się złożyć hołd przed Tuskiem. Jednocześnie mam wrażenie, że czy to Szymon Hołownia czy Włodzimierz Czarzasty zapominają jaki jest sens polityki.

Stanowi go zdobycie i utrzymanie władzy. Dopiero mając po swojej stronie sejmową arytmetykę można realizować ambitne pomysły. Inaczej jest się tylko publicystą wyposażonym w poselski immunitet. A skoro tak, to należy stanąć w prawdzie i powiedzieć głośno: bez Platformy opozycja nie będzie rządzić, podobnie jak Platforma nie porządzi bez reszty opozycji.

Nawet gdybyśmy wyobrazili sobie alternatywny świat, w którym inne partie zyskują na znaczeniu, PO słabnie i władzę przejmuje koalicja Hołowni z lewicą, to na przeszkodzie będzie stać ordynacja do Senatu. Senatorów wybieramy bowiem poprzez JOW-y, a z jednego okręgu do izby wyższej wchodzi tylko jeden senator. Tym samym, tam gdzie opozycja się podzieli jest ryzyko, że mandat otrzyma kandydat PiS. Znów okazuje się, że bez Tuska się nie da.

Przestańcie się obrażać i zacznijcie myśleć

Rozumiem, że dla wielu może to być trudne. Platforma od lat krytykowana jest za mało ambitny program, niektóre rozwiązania szeroko stosowane na Zachodzie nie mieszczą się jej członkom w głowach, a dziadek Tusk co chwila daje dowody na to, że w poglądów przez lata nie zmienił. Dla PO dalej legalizacja związków partnerskich, marihuany czy wypowiedzenie konkordatu to tematy abstrakcyjne, mimo że społeczeństwo zaczęło się do wszystkich tych postulatów przekonywać i nie budzą one takich kontrowersji jak piętnaście lat temu.

Co więcej, główna linia programowa Platformy, to cofnięcie reform PiS, co – znów truizm, ale chyba trzeba to powiedzieć głośno – nie będzie możliwe dopóki prezydentem będzie Andrzej Duda, a więc do 2025 roku. Zakładając więc, że opozycja wygra najbliższe wybory, czekają nas dwa lata względnego marazmu (bo w to, że opozycja będzie mogła odrzucić prezydenckie weto nie wierzę).

Rok 2007. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło

Popularne porzekadło piłkarskie mówi, że gra się tak jak przeciwnik pozwala. Pozostają więc kwestie edukacji, ochrony zdrowia czy spraw zagranicznych, w których przyszły rząd będzie miał jakąś swobodę. Gdyby więc już dziś zacząć wypracowywać kompromisy w tych tematach, to byłoby to na wagę złota.

Wiem, że skład przyszłego rządu będzie zależał od podziału mandatów w parlamencie, ale rozmowa o tym kto chce wziąć jaki resort, nie byłaby dzisiaj niczym złym. Wiadomo, że PO weźmie MSW, a Lewica będzie chciała odpowiadać za politykę społeczną. Taki roboczy podział mógłby już teraz  pozwolić na ustalenie warunków brzegowych współpracy, a nawet na stworzenie wspólnych założeń programowych.

Jeśli PO ma być bardziej progresywne, to trzeba się o to postarać

W tytule tego artykułu napisałem o „zmienianiu Platformy”. To zadanie trudne, żmudne i czasochłonne, ale nie niemożliwe. Wymaga rozpoczęcia debaty wokół bardzo niemodnego pojęcia jakim jest „kompromis” i wypracowania rozwiązań, które są akceptowalne dla szerokiej liczby działaczy. Jeśli w centrum rozpocznie się jakikolwiek ferment intelektualny (a mam wrażenie, że opiniotwórcze środowiska centrowe zamarły, ograniczając się do problemu „odsunięcia PiS od władzy”) to środek dyskusji będzie można spychać na różne tory.

Kluczowe jest w tym przeniesienie dyskusji z Twittera do think-thanków oraz tworzenie projektów ustaw rozwiązujących konkretne problemy. Na pierwszy ogień mogłaby pójść paląca kwestia programu budowy mieszkań. Bardzo chciałbym zobaczyć jak politycy PO, Hołowni i Lewicy siadają do wspólnego stołu by znaleźć kompromis w tej sprawie, przy pełnej świadomości, że tkwiąc przy swoich pryncypiach niczego nie osiągną.

Tymczasem woli do współpracy nie widać. Ilości szpil jakie posłanka Izabela Leszczyna z PO (zyskująca w partii w ostatnim czasie) wbiła Lewicy nie zliczę. Socjaldemokraci z liberałami żrą się o wszystko: od Krajowego Planu Odbudowy po najnowszą historię Polski (tu stosunek do transformacji ustrojowej wyparł dyskusje o ocenie PRL). Wygląda to tak jakby siły, które powinny harmonijnie współpracować zdecydowały się iść na zderzenie..

Jeśli tak dalej pójdzie to w 2023 roku obudzimy się z ręką w nocniku. Kto wie, może prezydent Andrzej Duda wykorzysta spory opozycji i wyznaczy do stworzenia przyszłego rządu mniejszościowy zlepek PiS-u i Konfederacji. Bo nie mam wątpliwości, że w sprawie podziału tortu te partie dogadają się w pięć minut.

Zobacz też:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze