
W 2020 roku Justyna Wydrzyńska wysłała tabletki poronne ciężarnej Annie, która zgłosiła się do inicjatywy „Aborcja Bez Granic” w 12. tygodniu ciąży. Choć posiadanie takich środków na użytek własny jest legalne, to udzielenie pomocy w przerwaniu ciąży na gruncie prawa polskiego podlega karze. Sprawa trafiła na policję, a następnie do prokuratury.
14 marca sąd uznał aktywistkę winną udzielenia pomocy w aborcji przez przekazanie paczkomatem mizoprostolu, zgodnie z art. 152 par. 2 Kodeksu Karnego. Wydrzyńska ma wykonywać prace społeczne przez osiem miesięcy, trzydzieści godzin w miesiącu. Sama skazana przyznaje, że nie przyjmuje wyroku i zapowiada złożenie apelacji.
Aborcja farmakologiczna – rzeczywistość a prawo
Aborcja farmakologiczna polega na przyjęciu przez kobietę substancji, które powodują zahamowanie rozwoju ciąży oraz wydalenie tkanki ciążowej z organizmu kobiety. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w pierwszym trymestrze nie wymaga ona kontroli lekarskiej i jest rekomendowaną formą przerywania ciąży.
Jednak polskie prawo reguluje karalność aborcji. Zgodnie z artykułem 152 Kodeksu Karnego, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.
Solidarność ze skazaną okazała m.in. Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA.