
Tak ważna rocznica, w dodatku podczas kampanii wyborczej, to samograj dla walczących ze sobą partii. Dlatego w Budapeszcie odbyły się dwie manifestacje. Jedna „fideszowska” na czele z Victorem Orbanem i druga, opozycyjna, na której największą gwiazdą był Péter Márki-Zay, burmistrz Hódmezővásárhely i kandydat na premiera.
Hódmezővásárhely to nazwa, której nawet nie będziemy próbować wymówić. Możemy za to odpowiedzieć na pytanie, dlaczego burmistrz miejscowości będącej odpowiednikiem Ciechanowa bierze udział w grze o najwyższy urząd w państwie (Węgry mają prezydenta, ale ten jest wybierany przez Zgromadzenie Narodowe i nie ma dużych kompetencji).
Kim jest Péter Márki-Zay?
Péter Márki-Zay został wybrany w wyborach uzupełniających w lutym 2018 roku.
Do tamtej pory Hódmezővásárhely kojarzono z urodzonym tam Janosem Lazarem. Ten prominentny polityk Fideszu od 2002 roku był burmistrzem w swojej rodzinnej miejscowości. Funkcję piastował dziesięć lat, w tym czasie piął się po kolejnych szczeblach partyjnej kariery. Później był ministrem bez teki i szefem Kancelarii Premiera.

W Csongradzie, czyli regionie, w którym leży Hódmezővásárhely, zaufanie dla Fideszu rosło podczas kryzysu uchodźczego. Gdy wojna w Syrii przybierała na sile, miliony uchodźców wyruszyło przez Turcję, do Serbii i Węgier w kierunku Niemiec. Csongrad położony na granicy z Serbią przeżywał wówczas trudne chwile.
To stamtąd pochodziły nagrania z bitew na granicy, gdy Węgrzy robili wszystko by nie wpuścić uchodźców na swoje terytorium. Władza mocno ich w tym wspierała. W efekcie w wyborach parlamentarnych Fidesz dostał tam 11 mandatów, a drudzy socjaldemokraci tylko pięć.
Péter Márki-Zay odniósł wówczas sukces w dokładnie taki sam sposób jaki chce powtórzyć teraz. Zjednoczyć wszystkie partie opozycyjne, odsunąć Fidesz od władzy i uchwalić nową Konstytucję. Gdyby na potrzeby polskiej publicystki jakoś streścić jego poglądy, to najłatwiej byłoby powiedzieć, że jest to po prostu „anty-PiS”. Metoda sprawdziła się ponownie w 2019 roku w Budapeszcie, który udało się odbić z rąk partii władzy.

JOW-y – marzenie Kukiza, piekło węgierskiej opozycji
To wcale nie jest tak, że względnie konserwatywny Márki-Zay chętnie brata się z socjalistami i zielonymi. Zmusza go do tego ordynacja wyborcza. Na Węgrzech ziściło się marzenie Pawła Kukiza o jednomandatowych okręgach wyborczych, które dawało Fideszowi miażdżącą przewagę niemal wszędzie. W systemie, w którym z jednego okręgu do parlamentu trafia tylko jeden kandydat w Polsce skończyłoby się absolutnym zwycięstwem PiS-u i kilkudziesięcioma bezradnymi posłami Platformy.
Na Węgrzech taka sytuacja zmusiła opozycję do współdziałania ponad podziałami. Wspólny kandydat na premiera został wyłoniony w prawyborach, w których mógł głosować każdy pełnoletni Węgier. – Sytuacja przypomina tą z lat 80. ludzi o różnych poglądach łączyło to, że byli antykomunisty – komentował Péter Márki-Zay.

Węgry. Kampania w cieniu wojny
Węgierskie media relacjonują wojnę na Ukrainie opieszale, głównie dlatego, że zostały niemal w całości przejęte przez Fidesz, któremu obecna sytuacja jest bardzo nie na rękę. Do tej pory Viktor Orban próbował prowadzić politykę obrotową, tzn. taką, w której wszczyna oficjalne wojny z Unią Europejską, tylko po to żeby mieć lepszą pozycję przetargową za zamkniętymi drzwiami. Jednocześnie chętnie brał pieniądze i technologie z Moskwy. Najlepszym przykładem takiej współpracy jest elektrownia Paks budowana pod Budapesztem przez Rosatom.
Wojna wywróciła ten układ, a Rosja stała się pariasem Europy z czym Orban ewidentnie ma problem. Jest on tym dotkliwszy, że wzrasta znaczenie Ukrainy, której rządzący Fidesz szczerze nienawidzi. W 2017 roku Ukraina wprowadziła nowe prawo dotyczące ograniczenia stosowania w szkolnictwie języków mniejszości narodowych. Prawo było wymierzone w Rosję, ale rykoszetem uderzyło w mieszkających na Zakarpaciu Węgrów. Od tej pory oba państwa notorycznie wymieniają się nieuprzejmościami i rzucają sobie kłody pod nogi.

Po wybuchu wojny Orban nie chciał nakładać sankcji gospodarczych na Rosję i protestował przeciwko przekazywaniu Ukraińcom broni, mówiąc, że ta może służyć im do przeprowadzenia czystek etnicznych. Na wiecu w Budapeszcie krzyczał do swoich wyborców, że „nie pozwolimy, żeby lewica nas w tę wojnę wciągnęła”.
Péter Márki-Zay odpowiada mu mówiąc, że po jego zwycięstwie kontakty z Rosjanami zostaną wstrzymane, a prokuratura będzie mieć pełne ręce roboty.
Wybory na Węgrzech – jakie są sondaże?
Jaki będzie rezultat wyborów na Węgrzech? Trudno powiedzieć, bo obie koalicje idą łeb w łeb. Raz wyprzedza Orban, raz Péter Márki-Zay, ale nawet jeśli któryś z nich zdobywa przewagę to nie jest ona większa niż 3 proc. Do tego dodajmy, że aż 20 proc. badanych jeszcze nie zdecydowało kogo poprze w wyborach.
Madziarzy do urn pójdą już 3 kwietnia 2022 roku. Wówczas wybranych zostanie 199 deputowanych do Zgromadzenia Krajowego – jednoizbowego parlamentu, którego kadencja trwa cztery lata.
PS. W tekście darowaliśmy sobie wyjaśnianie afery ze zdjęciem Tuska z szefem Jobbiku. Jest dla nas oczywistym, że prezes Platformy był na miejscu żeby wspierać całą opozycję. W przemianę Jobbiku specjalnie nie wierzymy, a Tusk ma też wiele zdjęć z Romanem Giertychem. Zresztą jeśli wpiszecie w Google „Tusk Jobbik”, to szybko zobaczycie, że sprawę rozdmuchują głównie pisowskie media.
Zobacz też: