wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaPodróżeUkraina ciągle się trzyma. Hołd dla ukraińskich kolejarzy

Ukraina ciągle się trzyma. Hołd dla ukraińskich kolejarzy

Odprawa o świcie i szybka podróż w inne miejsce, by uniknąć rosyjskiego ostrzału. Zabezpieczenie przejazdu pociągu z trzema premierami państw UE na pokładzie. Wydanie władzom rosyjskich szpiegów. Organizacja bezpłatnych przejazdów na zachód dla kolejnych tysięcy uchodźców. Ukraińska kolej w ciągu kilku godzin musiała przestawić zwrotnice i ze zwykłego przewoźnika stała się służbą specjalną na torach.

Ukraina ciągle się trzyma. Hołd dla ukraińskich kolejarzy (fot. Facebook/Ukrzaliznycja)

Ukraina walczy bohatersko w nierównej wojnie z Rosją w dużej mierze dzięki odwadze zwykłych ludzi, których dramatyczne okoliczności zamieniły w bohaterów. Duch Kijowa, załoga z Wyspy Węży, nieustraszeni żołnierze i rolnicy kradnący rosyjski sprzęt czy podziwiany przez cały świat prezydent kraju Wołodymyr Zełenski dodają Ukraińcom otuchy i wiary w to, że konflikt wkrótce dobiegnie końca. Kraj ma jednak jeszcze jednego, zbiorowego bohatera.

Ukrzaliznycja. Ukraińska kolej na pierwszej linii frontu

Ukraińska kolej Ukrzaliznycja (UZ) to największy pracodawca w kraju. Zatrudnia ponad 230 tysięcy osób, które dbają o to, by mieszkańcy drugiego największego kraju Europy mogli się skutecznie po nim przemieszczać. Koszty transportu lotniczego i wciąż słabo rozwinięta infrastruktura drogowa sprawiają, że to właśnie kolej jest głównym środkiem transportu w Ukrainie. 

Do 24 lutego jej pracownicy działali w normalnym trybie. Wyjechać na trasę, przewieźć pasażerów, wrócić do domu, odpocząć, zobaczyć bliskich i wrócić do pracy. Wielu z tych, którzy wyruszyli w przedostatni weekend lutego, pracuje bez przerwy. I już nie tylko jako kolejarze. W ciągu kilkunastu godzin musieli stać się koordynatorami akcji ewakuacyjnych, opiekunami, psychologami. Bezpieczna praca zmieniła się w służbę na pierwszej linii frontu.

20-osobowa załoga pociągu ukraińskich kolei, która pracuje nieprzerwanie od weekendu 19/20 lutego (fot. Facebook)

Kolejarze organizują ewakuacyjne przejazdy z terenów zaatakowanych przez Rosję. Bezpłatnie wywożą na zachód ludzi z Chersonia, Mikołajewa czy Charkowa, zapewniają zaplecze logistyczne walczącej armii, pomoc humanitarną, ciągłość eksportu, a także przewożą możliwe elementy produkcji  przemysłowej, kluczowej w czasie konfliktu. Nic dziwnego, że infrastruktura kolejowa i kierownictwo UZ znalazło się na celowniku Rosjan.

Ołeksandr Kamyszyn. Twarz ukraińskiej kolei

Ołeksandr Kamyszyn to zbiorowa twarz ukraińskich kolejarzy. 37-latek został tymczasowym prezesem Ukrzaliznycji ledwie pół roku temu. Jego poprzednik Iwan Juryk został odwołany po tym, jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy zgłosiła szereg zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa wynikających z krytyczną sytuacją UZ oraz katastrofalnym stanem infrastruktury kolejowej kraju. Teraz jest bohaterem ponad 2,5 miliona Ukraińców, którzy dzięki poświęceniu kolejarzy zostali ewakuowani na zachód.

Jak to możliwe? To pytanie zadaliśmy prezesowi Ukrzaliznycji w latach 2016-2017, Wojciechowi Balczunowi. W rozmowie z TrueStory podkreśla, że mimo swoich wszystkich problemów, UZ to potężne przedsiębiorstwo. – Ukraina to wielki kraj, w którym kolej ma strategiczne znaczenie. W Europie przewozi się tą drogą kilkanaście proc. wolumenu towarów, a w Ukrainie – 80. Pracownicy przestrzegają naprawdę wymagających procedur. Nam w Polsce często się wydaje, że za Bugiem nie ma niemal nic, tylko postsowieckie pustkowie. Nic bardziej mylnego – przekonuje.

Jego następca Kamyszyn w ostatnich dniach został bohaterem materiałów CNN i BBC. Swoją rodzinę widział po raz ostatni 3 tygodnie temu, pracuje w ciągłym stresie, śpi w najlepszym razie 4 godziny dziennie. Młody, wysoki, z wygolonymi bokami, niczym prawdziwy Kozak. Zdaje sobie sprawę, że praca, którą wykonuje, naraża go na zamach ze strony Rosjan. Od początku wojny jest w ciągłym ruchu. – Musimy być szybsi niż ci, którzy próbują nas namierzyć – mówi w rozmowie z BBC.

Wojciech Balczun, były prezes Ukrzaliznycji: potencjał i heroizm

Kamyszyn i jego najbliżsi współpracownicy, którzy zaczynają dzień od krótkiej odprawy, po czym rozjeżdżają się po kraju, nie dali się dorwać. Jednak do poniedziałku w wyniku rosyjskich ostrzałów zabitych zostało 33 pracowników kolei. Stwierdzenie, że zginęli, by inni mogli przeżyć, wydaje się pustosłowiem, ale w tym przypadku naprawdę tak było – wielu z nich zostało zabitych podczas naprawiania torów na kluczowych trasach ewakuacji, zbombardowanych przez Rosję.

– Zdolność operacyjna kolei w połączeniu z poświęceniem, wraz z heroizmem jej pracowników, jest tym, co umożliwia masowe i tak skuteczne działanie – uważa Balczun. O Kamyszynie wypowiada się z uznaniem, jako sprawnym organizatorze w nadzwyczajnej sytuacji. – Trudno oceniać jego umiejętności biznesowe czy menedżerskie, bo w obliczu wojny musiał zająć się czymś zupełnie innym. I faktycznie stanął na wysokości zadania, trzymam kciuki, żeby tak dalej było – ocenia Balczun.

Rozmówca TrueStory przyznał, że próbował sobie wyobrazić, jak wyglądałaby jego współpraca z rządem i dowództwem sił zbrojnych, gdyby konflikt wybuchł za jego prezesury. – Jako szef UZ na pewno uczestniczyłbym w tego typu naradach. Ale czy jako obcokrajowiec byłbym dopuszczony do tak wrażliwych informacji? – zastanawia się. Z lekceważącym podejściem spotykał się zresztą nieraz. Nieżyczliwi żartowali: „polski rock star chce rządzić naszymi kolejami” (Balczun jest też gitarzystą zespołu Chemia).

– Decydenci chyba nie do końca wierzyli, że jestem w stanie zrobić tam realne zmiany. Kiedy zacząłem je wprowadzać, pojawił się opór ze strony wielu środowisk. Części osób, którzy żyli w dużej mierze na koszt UZ, się to nie podobało, inni doceniali, że próbowałem uciąć wszystkie patologie, zakorzenionych niekiedy jeszcze w czasach sowieckich – wspomina. W przeprowadzonym niedawno wśród ukraińskich kolejarzy plebiscycie na najlepszego prezesa w wolnej Ukrainie, zajął drugie miejsce.

Ukrzaliznycja przestawia zwrotnice

Niezbyt gotowa na zmiany za czasów Balczuna, Ukrzaliznycja musiała teraz błyskawicznie przestawić zwrotnice i ze zwykłego przewoźnika stała się służbą specjalną na torach. Jednego dnia na jej facebookowym fanpage’u można było przeczytać informacje o opóźnieniach czy modernizacji infrastruktury, a następnego o kursach ewakuacyjnych, punktach pomocy i informacji zlokalizowanych na dworcach. Obecnie treści publikowane są co godzinę, a codziennie aktualizowana jest mapa linii kolejowych.

We wtorek na profilu można było zobaczyć zdjęcia dwóch pracowników kolei, których przyłapano na przekazywaniu wrażliwych informacji Rosji. Związani, z zasłoniętymi oczami, zostali przekazani władzom. Dzień wcześniej UZ pochwaliła się na FB, że dzięki nowo uchwalonemu prawu dotyczącemu konfiskaty rosyjskiego majątku, jest w trakcie przejmowania 15 tys. rosyjskich wagonów towarowych, znajdujących się na terytorium Ukrainy. Sami Ukraińcy zapobiegliwie zostawili w Rosji niespełna 500.

Wśród skonfiskowanego majątku znalazły się też ociekające złotem wagony znalezione w podkijowskiej posiadłości prorosyjskiego oligarchy Wiktora Medwedczuka. To nie tylko jeden z najbogatszych Ukraińców, ale także bliski znajomy Władimira Putina, który jest ojcem chrzestnym jego córki Dariny. Medwedczuk zbiegł z aresztu domowego, w którym przebywał od maja w związku z podejrzeniami o zdradę stanu, kilka dni po rosyjskiej inwazji.

Kaczyński z premierami dowiezieni pociągiem do Kijowa 

Można spodziewać się, że ważnym punktem ostatnich odpraw kierownictwa UZ była kwestia zabezpieczenia trasy pociągu z premierami trzech unijnych państw na pokładzie. Mateusz Morawiecki, Petr Fiala, Janez Jansa oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński we wtorek zostali przewiezieni do Kijowa, gdzie spotkali się z przedstawicielami ukraińskiego rządu i prezydentem Zełenskim.

Pojawiły się głosy, że informowanie o tak niebezpiecznej podróży w trakcie jej trwania to proszenie się o kłopoty i przejaw tzw. tupolewizmu, którego cień towarzyszył wizycie Morawieckiego i Kaczyńskiego. Balczun podkreśla, że w przypadku UZ o nieprofesjonalnym podejściu nie mogło być mowy. – Nie mam wątpliwości, że o żadnym lekceważeniu kwestii bezpieczeństwa nie mogło być mowy. Pamiętajmy, że w wyjeździe uczestniczyło trzech premierów, a co z tego wynika ta informacja musiała być w którymś momencie upubliczniona – dodaje.

Kaczyński w Kijowie wzywał NATO i Zachód do większego zaangażowania w obronę Ukrainy, nawiązując do słynnego przemówienia swojego brata, wygłoszonego kilkanaście lat wcześniej w stolicy Gruzji. To póki co symboliczny gest. Symboliczny hołd należy się jednak też tym, którzy niosą realną pomoc – poza tysiącami wolontariuszy nie zapominajmy też o pracownikach ukraińskich kolei.

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze