
Papież Franciszek powiedział w głośnym już wywiadzie dla „Corriere della Sera”, że być może Putina „sprowokowało szczekanie NATO pod drzwiami Rosji”. „Co do swoich relacji z Cyrylem – przyznał, że nie rozumie propagandy, którą ten próbuje mu wciskać i oczekuje, że będzie parł do zakończenia wojny. Co do dostaw broni dla Ukraińców – zawiesił sąd, choć zaraz zaprezentował też pogląd, że tak w ogóle to broń zawsze jest złem, i nigdy nie powinno się po nią sięgać” – pisze Hołownia.
Franciszek nie mówi o wojnie z „ziemskiej” perspektywy
Polityk przytacza słowa papieża, który deklaruje, że nie pojedzie teraz do Kijowa, ale że chce pojechać do Moskwy i porozmawiać z Putinem, przekonywać do zakończenia wojny. Ale ten nie chce go zaprosić. „Nie tylko mi chyba, a zawsze byłem wielkim fanem tego papieża i pokładałem w nim olbrzymie nadzieje, ręce opadają teraz z cichym szelestem, gdy słucha jego geopolitycznych komentarzy” – wyznaje Hołownia. Jego zdaniem fakt, że takie słowa padły świadczą o tym, że papież patrzy już na ten konflikt „z perspektywy następnego, lepszego świata”.
„(…) w której faktycznie każdy wystrzał – niezależnie od tego, kto strzela – jest wybojem na drodze, opóźniającym nas w drodze do celu. Patrzy z perspektywy spowiednika, który – rzecz dla normalnego człowieka niewyobrażalna – odpuszcza czasem grzechy różnym Hessom, Frankom, gwałcicielom, mordercom” – ocenia. Zdaniem Hołowni, słowa papieża wynikają z dążenia do „szukania dobra w każdym człowieku”. „Nawet w Putinie. Do końca nie zamykać mu dróg. Bo Jezus też wybaczył swoim mordercom” – czytamy.

Hołownia podkreśla jednak, że Jezus wybaczył swoim mordercom i zachęcał wszystkich, żeby postępowali tak samo. Decyzja o wybaczeniu może (i powinna) należeć do osób skrzywdzonych, a nikt nie ma prawa „zaocznie wybaczyć” sprawcom w imieniu kogokolwiek innego.” A już najgorszą strategią jest przybranie postawy rodzica – symetrysty: Jasiu odciął rękę Kaziowi, ale Kazio też jest trochę winny, bo po co ją wyciągał” – pisze Hołownia i przypomina zdanie „Wszyscy jesteśmy winni” – które zaowocowało wysypem memów o papieżu.
Każdy jest trochę winny, ale liczy się też skala przewin
„Czepiacie się Piłata, a Jezus też był trochę winny. Czcze heheszki? No nie do końca. Bo mógł Jezus z Piłatem rozmawiać milej? No mógł. Mógł trochę bardziej dyplomatycznie, a nie tak obcesowo wyjeżdżać ówczesnym religijnym politykom? No mógł” – czytamy. Hołownia podkreśla, że fraza o „biednym Putinie sprowokowanym do złości przez szczekanie NATO u drzwi” przywodzi mu na myśl matki skazanych za ciężkie przestępstwa, z którymi kiedyś, w dziennikarskim życiu, miał okazję rozmawiać.
„Rozumiem, że papież – w imieniu Boga – chce teraz przyjąć postawę takiej matki. Tyle że te, które ja poznałem, pisały też często listy do ofiar swoich synów i córek. Czasem ich szukały i na kolanach, że łzami błagały o przebaczenie, pytając, jak mogą zadośćuczynić. Brały kredyty, żeby ze swoich emeryckich groszy spłacić to, co zostało ukradzione. Słowa nic nie kosztują, zapewnienie o modlitwie też. Twoje dziecko, chcesz wziąć odpowiedzialność?” – pisze Hołownia.

Polityk i były prezenter przekonuje, że – zgodnie z nauką Kościoła – do rozgrzeszenia i wybaczenia potrzebne jest nie tylko zadośćuczynienie, ale też wyznanie win, postanowienie poprawy i gotowość naprawienia krzywd. „Nie wiem jak papież, ale ja nie słyszałem o gwałconych teraz przez Ukraińców masowo Rosjankach, o zabijanych setkami rosyjskich dzieciach. O bombardowanych przez Ukraińców szpitalach i palonych rosyjskich miastach. To Rosjanie, to Putin stoją dziś po stronie zła, szatana” – przekonuje.
Niech papież robi swoje, a ludzie swoje
Hołownia podkreśla, że nikt nikomu nie broni akademickiej wiary w to, że szatana można nawrócić, ale w praktyce – nie czas na symetryzm. „Nie wiem, może ja jakoś już nie rozumiem obecnej ewolucji kościelnej doktryny, ale ja zakładałbym raczej, że Jezus poszedłby najpierw opatrywać pobitego i zgwałconą” – czytamy. Tymczasem papież według Hołowni mówi: „momencik, najpierw audiencja u gwałciciela, sprawdzę co mu w duszy gra, może poczuł się sprowokowany?”
Polecamy:
„Papież Franciszek zaprawdę przypomina mi dzisiaj w tych wywiadach o Rosji niegdysiejszych klasyków naszego liberalizmu, którzy do mas niezamożnych Polaków mówili z przyganą: Przestańcie być biedni!. No, jesteśmy biedni. Nie wybaczamy w imieniu zaatakowanych sąsiadów, bo to jest ich prawo, ich łaska. A jeśli mamy do wyboru – szczekające pod drzwiami NATO i dialog ze ścianą, czyli z mordercą Putinem, wybierzemy bez wątpliwości to pierwsze” – pisze Hołownia.
„Jeśli będzie trzeba strzelać do kogoś, kto będzie gwałcił i mordował naszych bliskich – będziemy strzelać. Jeśli to spotka sąsiada, pomożemy sąsiadowi, żeby on mógł strzelać” – czytamy. Hołownia podsumowuje wpis stwierdzeniem, że papież Franciszek jest dziś w niebie, my na ziemi. „Może nasze drogi kiedyś się w tej sprawie przetną. (…) Nie musimy się zgadzać, ani nawet rozumieć. Warto jednak byśmy pamiętali, że naszym sędzią będzie w tej sprawie nie idea, nie abstrakcja, nie Bóg nawet (…), a każde kolejne zabite na tej wojnie dziecko”.
Czytaj też: