Ulubieniec słynnego sędziego
Szymon Marciniak jest ulubieńcem byłego znanego sędziego Pierluigi Colliny, który odpowiada za wyznaczanie arbitrów na mecze pod egidą FIFA. To on podjął decyzję o tym, że Polak sędziował finał MŚ, w którym po pasjonującym meczu Argentyna pokonała w karnych Francję. A Marciniak wtedy dał radę.
Komentatorom zaimponowało szczególnie to, że Polak nie dał nabrać się jednemu z reprezentantów Francji. Przeciwnie, podjął dobrą decyzję, pokazał żółtą kartkę Marcusowi Thuramowi za „symulkę”. Francuz chciał wymusić rzut karny.
Zwróćmy uwagę na komentarz Macieja Iwańskiego po tamtym finale:
„Po 90 minutach Szymon Marciniak udowadnia, że jest w Katarze najlepszy. Na tle pogubionych, nieumiejętnych i psujących mecze sędziów półfinału i meczu o brąz jego dyspozycja jest szczególnie dobrze widoczna. Brawo Marciniak i cały polski zespół sędziowski” – napisał komentator TVP Sport.
Dzięki Marciniakowi błyszczeli piłkarze
Marciniak prowadził finał mundialu tak, że pozwolił błyszczeć dwóm największym gwiazdom tamtego meczu. To był pojedynek Leo Messiego z Kylianem Mbappe, wygrany przez Argentyńczyka, ale trzymający do napięcia do samego końca i pozbawiony kontrowersji. Marciniak miał posłuch u piłkarzy, mecz nie wymknął mu się spod kontroli.
A działo się tak wcześniej np. w meczu Argentyny z Holandią, gdy hiszpański sędzia Mateu Lahoz, który lubi być w centrum uwagi (zakończył już karierę), pokazał kilkanaście żółtych kartek w tym spotkaniu, psując mecz w jakimś stopniu.
Dodajmy, że po finale mundialu Marciniak wykazał się też empatią, bo pocieszał załamanego lidera francuskiej kadry Kyliana Mbappe:
Ten obrazek obiegł cały świat.
Dostał półfinał i finał LM
Znamienne jest też to, że gdy kilka tygodni temu Marciniak prowadził rewanżowy mecz półfinału Ligi Mistrzów Manchester City-Real Madryt, to wiele osób było przekonanych, że nie dane będzie mu już poprowadzenie meczu finałowego. To w zasadzie się nie zdarza, by sędzia wyznaczony do półfinału, w dodatku do rewanżu, był później arbitrem w decydującej potyczce.
A jednak, tak jak FIFA ceni Marciniaka, tak też bardzo przychylnie odnoszą się do niego fachowcy ze struktur UEFA. Marciniak dał radę w Manchesterze, więc wczoraj sędziował z powodzeniem finał LM.
Mecz na szóstkę z minusem
Były sędzia Rafał Rostkowski, który jest teraz komentatorem ds. sędziowskich właśnie, ocenił pracę Szymona Marciniaka w finale Ligi Mistrzów na 6-:
„Szymon Marciniak może mógł odgwizdać jeden czy dwa faule więcej, może mógł pokazać jedną czy dwie żółte kartki więcej, może w jednej sytuacji nawet powinien, ale w takich meczach takie uwagi do sędziowania mają dokładnie takie znaczenie, jakie ma minus stawiany przy szóstce” – ocenił były arbiter na sport.tvp.pl.
Plany Marciniaka
Rostkowski zwraca uwagę też na to, że nieznana jest przyszłość Szymona Marciniaka. I zastanawia się, czy Polak będzie chciał uczestniczyć jako arbiter w igrzyskach olimpijskich w 2024 roku, a później sędziować powiększone do 32 drużyn klubowe mistrzostwa świata w 2025. No i przecież w 2026 roku w USA, Meksyku i Kanadzie odbędzie się kolejny mundial, także powiększony, z 48 drużynami.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że Marciniak już osiągnął swój szczyt – w jednym sezonie sędziował finały mundialu i Ligi Mistrzów, globalnie najważniejszych rozgrywek w piłce nożnej. Pamiętajmy, że nasz arbiter ma 42 lata, nie jest więc już młody, ale jeszcze przez te 3 lata mógłby sędziować na najwyższym poziomie.
Gwiazdy w Arabii, nie tylko piłkarze?
Tak się składa, że Arabia Saudyjska, myśląc o organizacji mundialu w 2030 roku, zamierza pozyskać plejadę gwiazd i nie chodzi wcale tylko o piłkarzy, bo na liście życzeń saudyjskich bogaczy jest także Szymon Marciniak, obecnie najlepszy sędzia na świecie.
Saudyjczykom nie udało się wprawdzie sprowadzić Leo Messiego, który zagra w Interze Miami, ale pozyskali Karima Benzemę. Francuz będzie tam zarabiał za sezon … 200 mln euro. W przeliczeniu na złotówki zgarnie więc prawie miliard.
Anglik przetarł szlak
To robi wrażenie, w Europie to są kwoty niewyobrażalne, jednak akceptacja saudyjskiej oferty oznaczałaby rezygnację z udziału w poważnej piłce. A może Marciniak jednak postąpi jak Mark Clattenburg, przed laty sędzia w angielskiej Premier League, najlepszej lidze świata.
W 2017 roku Anglik zrezygnował z prowadzenia meczów w Premier League, by podjąć pracę w Arabii Saudyjskiej. Brytyjskie media wtedy uzyskały informację, ile sędzia, który dokonał niespotykanego wcześniej wyboru, miał zarobić na Bliskim Wschodzie.
Otóż rocznie na jego konto miało wpływać 500 tysięcy funtów netto. A do tego dochodziło jeszcze wiele bonusów. Wówczas Clattenburg przez wielu ekspertów był postrzegany jako najlepszy sędzia na świecie. W 2016 roku UEFA dała do zrozumienia, jak go ceni. Wtedy dostał wszak nominację do prowadzenia dwóch najważniejszych meczów organizowanych w Europie. Clattenburg najpierw był sędzią finału Ligi Mistrzów, później poprowadził finał EURO 2016.
Szymon Marciniak dostąpił większego zaszczytu, bo oprócz finału LM sędziował finałowe starcie mundialu, który ma wyższą rangę niż mistrzostwa Europy. Ale zaznajamiając się z historią angielskiego arbitra, można dopatrzeć się punktów wspólnych z casusem Polaka. „Transfer” Marciniaka, jak widać, nie byłby sytuacją bez precedensu. Niemniej można się domyślać, że ponieważ teraz trwa swego rodzaju saudyjska ofensywa wizerunkowa, to Polak mógłby liczyć na o wiele większe zarobki niż Clattenburg.
Zaznaczmy jeszcze, że Clattenburg przez 18 miesięcy łączył obowiązki szefa sędziów w Arabii Saudyjskiej z prowadzeniem niektórych meczów rozgrywanych w tym kraju.
