Matka protestuje
Helen Whittle, australijska fotografka, opowiedziała o swoim bólu i zdenerwowaniu. Sytuację, która ją spotkała, nazwała ona nieautoryzowanymm wykorzystaniem wizerunku swojej córki jako podstawy do prorosyjskiego muralu na zbombardowanym budynku w Mariupolu.
Włoski artysta uliczny Ciro Cerullo, znany jako Jorit, ogłosił, że ukończył mural, na którym widać dziewczynę z kolorami flagi samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej w oczach, a za nią spadającą bombę z słowo „NATO”. Wielu użytkowników na Instagramie i Twitterze zwróciło uwagę na podobieństwo do zdjęcia zrobionego przez Helen Whittle swojej córce, które pojawiło się na okładce australijskiego magazynu fotograficznego Capture w 2018 roku.
Helen Whittle powiedziała w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych:
Zostałam poinformowana, że to moje zdjęcie, zrobione w 2018 roku, zostało wykorzystane do stworzenia muralu w Mariupolu na Ukrainie. Artysta nie skontaktował się ze mną i nie wyrażam zgody na wykorzystanie tego obrazu. Moje myśli i opinie nie są w żaden sposób zgodne z poglądami zaangażowanego artysty.
Aktualnie Whittle konsultuje się ze swoimi prawnikami, by rozwiązać całą sprawę.
Wygląda na to, że [Jorit – red.] czerpie inspirację z plagiatu obrazów, które znajduje w Internecie. To było dla mnie denerwujące i bolesne widzieć, jak moje zdjęcie jest kopiowane i wykorzystywane w ten sposób.
Jorit nie ustępuje
Jorit wyjaśnił w rozmowie z Giornale Radio, że namalował „żywą dziewczynkę z Donbasu, która pierwsze lata spędziła w Mariupolu otoczonym wojną”. Wśród oskarżeń o plagiat i szerzenie kremlowskiej dezinformacji Jorit otwarcie przyznał, że nie skontaktował się z Helen Whittle przed użyciem jej zdjęcia do stworzenia muralu. Co więcej, jego zdaniem wcale nie wzorował się on na wspomnianej fotografii, a na wizerunku innej dziewczynki o imieniu „Nastya”, które zostało wywieszone na ulicach Moskwy.
Artysta napisał także, że opór, który powinniśmy byli wesprzeć, należy do ludu Donbasu, który od ośmiu lat walczy o uwolnienie się” od „niedemokratycznego już reżimu kijowskiego.
Jorit był obecny w Mariupolu w związku z corocznym festiwalem sztuki ulicznej Urban Morphogenesis w Rosji. Twórca tłumaczył, że poprosił o wyjazd do Donbasu, gdzie wpadł na pomysł namalowania muralu. Wyjaśnił, że nie został on przez nikogo zlecony do namalowania. Zaręczał też, że absolutnie nikt mu za niego nie zapłacił.
Jego działanie – jak można się domyślić – wywołało kontrowersje, gdyż stworzenie muralu w jednym z ukraińskich miast najbardziej dotkniętych rosyjską agresją militarną, przy jednoczesnej aprobacie sił okupacyjnych, zostało uznane za niestosowne. Niektórzy jednakże bronili artysty i dziękowali mu za jego “odwagę”. Większość internautów mimo wszystko zwróciło uwagę na absolutną niestosowność malowania takiego muralu w takiej sytuacji.
Kwestia Milany, innej ofiary wojny
Helen Valigia Blu, włoska niezależna strona internetowa typu non-profit, zajmująca się sprawdzaniem i demaskowaniem faktów napisała, że przed rosyjską inwazją na pełną skalę istniał mural poświęcony ukraińskiej dziewczynie z Mariupola. Była to Milana Abduraszytova, która w styczniu 2015 roku została trafiona przez uderzenie rakietowe dokonane przez prorosyjskie siły separatystyczne. W jego wyniku straciła matkę oraz dolnąc kończynę. Mural został wykonany w 2018 roku dla Fundacji Rinata Achmetowa .
Mariupol był jednym z pierwszych dużych miast, które zostały otoczone po inwazji rosyjskiej. Miasto, postrzegane jako kluczowy cel Kremla, stanowiło miejsce oblężenia, które Czerwony Krzyż nazwał „apokaliptycznym”. Ukraińskie władze szacują, że w walkach zginęło 22 tys. mieszkańców miasta.
Czytaj także: