wtorek, 16 kwietnia, 2024
Strona głównaPieniądzeLotnisko w Radomiu. Czy faktycznie jest się z czego śmiać?

Lotnisko w Radomiu. Czy faktycznie jest się z czego śmiać?

Lotnisko w Radomiu doczekało się już wielu żartów, podobnie jak radomska siedziba Marynarki Wojennej czy chytra baba z Radomia. Ostatnio głos o inwestycji zabrał prezes Ryanaira Michael O’Leary, nazywając ją „lotniskiem pośrodku niczego”. Czy Irlandczyk ma rację, czy Radom znów niesłusznie stał się wdzięcznym obiektem do żartów?

Lotnisko w Radomiu. Każdy chciałby tu się znaleźć, ale nie Michael O’Leary (fot. Wikimedia CC BY 2.0, Linkedin)

– Radom jest jedną z najgłupszych decyzji o budowie lotniska w środku niczego, to inwestycja jak z czasów sowieckich – powiedział O’Leary, ogłaszając odnowienie połączeń lotniczych z i do Polski po okresie pandemii. Irlandczyk stwierdził też, że budowanie lotniska w takim miejscu, podczas, gdy w Warszawie i jej okolicach działają już dwa porty, to zupełna głupota. Cóż, powiedzmy sobie szczerze O’Leary to facet, który umie bronić swoich interesów. W tym wypadku określa je dobrobyt lotniska w Modlinie.

Lotnisko dla chytrej baby

Wypowiedź Irlandczyka sprawiła, że lotnisko w Radomiu po raz kolejny stało się obiektem drwin. Żartownisie wypominali pensje wypłacane pracownikom portu w czasie, kiedy nie obsługiwano żadnych lotów. Trzeba im oddać, że to inwestycja, która na pierwszy rzut oka nie wygląda poważnie. 

Lata 2007-2013 to analizy i ekspertyzy, z których wynikło, że istniejące od 1932 roku lotnisko wojskowe i jego infrastrukturę można wykorzystywać również cywilnie. Wiosną 2014 roku Radom uzyskał wszystkie możliwe pozwolenia, podpisał umowę z przewoźnikiem i z zapartym tchem czekał na pierwszy lot.

Czarterowe połączenia do Hurghady z biura podróży Alfa Star nie podbiły jednak serc Polaków – wskutek niewielkiego zainteresowania ofertą zostały odwołane, jeszcze zanim się zaczęły. Później z Radomia do krajów Beneluksu, Skandynawii, Wysp Brytyjskich i Włoch pasażerów miał wozić 4You Airlines, ale przewoźnik zbankrutował przed pierwszym lotem. Ten ostatecznie odbył się 1 września 2015 roku – wybrańcy z radomskimi samorządowcami na czele udali się do Rygi.

Z Radomia w kolejnych sezonach można było też polecieć do Pragi, Berlina, Lwowa, a także Gdańska i Wrocławia. Popyt jednak nie był duży. Głośno było szczególnie o samolocie, który przyleciał z Pragi z trzema osobami na pokładzie. Do stolicy Czech zabrał już tylko powietrze, a przewoźnik Czech Airlines szybko zrezygnował z połączenia. Pod koniec października 2017 wycofała się też ostatnia firma przewozowa – Sprint Air.

Lotnisko im. Erwina Schrödingera. Prawie 29 tys. zł na pasażera

Od tamtej pory lotnisko w Radomiu jest lotniskiem tylko z nazwy. Zamiast porzucić pomysły o lotach cywilnych, w życie wcielono pomysł, żeby port… rozbudować. Po przejęciu go przez państwową spółkę Porty Lotnicze, pieniądze znów płyną do Radomia szerokim strumieniem. Zdemontowano niedawno postawiony terminal, bo uznano, że jest za mały. Lotnisko ma być gotowe już w przyszłym roku, a docelowo ma obsłużyć… 10 mln podróżnych.

O takich liczbach mówił premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając inwestycje w radomskie lotnisko, które mają sięgać – według jego słów – miliarda złotych. Pierwsza faza – do ponownego uruchomienia portu wiosną 2023 roku – to przeszło 425 mln zł. Dodając do tego 120 mln wydane od 2007 roku przez władze samorządowe, można złośliwie powiedzieć, że lotnisko w Radomiu to miejsce, gdzie w 15 lat wydano 550 mln zł, by przewieźć niespełna 19 tys. osób. Wychodzi po 29 tys. zł na pasażera.

– Te wszystkie pieniądze, które idą na budowę lotniska w Radomiu, można przeznaczyć na pomoc Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej – pouczał polskie władze szef Ryanaira. – Gdybym miał wehikuł czasu i wiedzę, że wybuchnie pandemia, to może należałoby inaczej sparametryzować decyzję o budowie lotniska w Radomiu – mówił z kolei Marcin Horała, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie. 

O’Leary wskazuje palcem na Radom, a ochoczo robią to za nim wszyscy, którzy nie wyobrażają sobie go w innej roli niż miasta-mema. Prawda jest jednak taka, że każdy, kto jechał z Warszawy na lotnisko w Modlinie wie, że jego potencjał do odciążenia Okęcia jest zbyt mały. Tymczasem czas przejazdu koleją do Radomia już skrócił się do 75 minut, a w przyszłym roku, po puszczeniu na trasę szybszych pociągów, ma spaść o kolejne 20. 

Jeśli pokonanie busem brakujących kilku kilometrów między powstającą stacją kolejową Radom Lotnisko a samym lotniskiem nie będzie przypominać podróży dowolną linią podmiejską sprzed 20 lat (jak w przypadku trasy PKP Modlin – Lotnisko Modlin), to Radom może być nawet wygodniejszą alternatywą dla największego lotniska w Polsce, niż Modlin. Szczególnie że PKP zatwierdziło nowe połączenia na trasie Lublin-Radom-Łódź. A sprawnie jeżdżą też pociągi z Kielc i Ostrowca, największych miast pozbawionego swojego lotniska sąsiedniego województwa Świętokrzyskiego.

Kij w szprychy Baranowa

Lotniska lokalne mają sens, a w szczególności miały go, gdy decyzje o ich budowie czy rozbudowie podejmowano w latach przedpandemicznych. Ale Radom, Okęcie, Modlin, Lublin i Łódź w perspektywie budowy portu w Baranowie i niepewnej przyszłości rynku lotniczego to już za dużo grzybków w barszczu.

Taki Modlin wciąż przynosi straty, a jego rada nadzorcza zapowiada, że lotnisku pomóc ma… rozbudowa, która pozwoli podwoić przepustowość portu. Na razie na drodze do pieniędzy stoi stara wojskowa infrastruktura, która nie pozwala lotnisku rozwinąć skrzydeł. Gdyby udało się ją wyremontować, to do Ryanaira, będącego modlińskim monopolistą, mogłyby dołączyć inne linie lotnicze. Łódź – podobnie jak Radom przed kilku laty – swoje lotnisko wystawiła na sprzedaż.

Miliard wpompowany w lotnisko w Radomiu to dużo. Ale nic nie wskazuje, że będzie to ta sama półka przepalania kasy, co półtora miliarda na jeszcze nie wybudowaną, a już rozbieraną elektrownię w Ostrołęce. Nie będzie Ryanaira, pojawią się inni przewoźnicy albo loty czarterowe. Żeby jednak inwestycja miała rację bytu, potrzebna jest współpraca rządu z samorządem, a o tej można co najwyżej pomarzyć. Blokada przez PiS rozbudowy lotniska w Modlinie, będącego oczkiem w głowie marszałka Struzika z PSL spotyka się z akcjami odwetowymi przy okazji inwestycji w Radomiu. Województwo nie chce bowiem dołożyć brakujących pieniędzy na stację kolejową Radom Lotnisko.

I tak w koło Macieju. Zanim (a może należałoby napisać „o ile w ogóle”) doczekamy się tego Baranowa i jego osławionych szprych, pewnie jeszcze parę razy spadniemy z rowerka. Po tym, jak sami włożymy sobie kij w szprychy.

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze