czwartek, 28 marca, 2024
Strona głównaLifestyle„Kiedy będziecie mieli dziecko?”. Nie zadawaj tego pytania

„Kiedy będziecie mieli dziecko?”. Nie zadawaj tego pytania

Pytanie „Kiedy będziecie mieli dziecko?” nie należy do wysublimowanych kwestii. Nieważne, w jakim jesteście wieku, jak prezentuje się staż Waszego związku oraz czy jesteście kobietą lub mężczyzną. Pytanie tego rodzaju może okazać się dla Was nie tylko kłopotliwe, lecz i bolesne. Istnieje przynajmniej sześć powodów, dla których warto zastanowić się dwa razy, zanim zwróci się do kogoś bliskiego w ten sposób.

Pytanie o to, kiedy WRESZCIE będziecie mieć dziecko, bywa krępujące. Można oczywiście tylko wzruszyć ramionami, ale czasem nie jest to takie proste / fot. Wikimedia

Pytanie „Kiedy będziecie mieli dziecko?” nie należy do wysublimowanych kwestii. Nieważne, w jakim jesteście wieku, jak prezentuje się staż Waszego związku oraz czy jesteście kobietą lub mężczyzną. Pytanie tego rodzaju może okazać się dla Was nie tylko kłopotliwe, lecz i bolesne. Istnieje przynajmniej sześć powodów, dla których warto zastanowić się dwa razy, zanim zwróci się do kogoś bliskiego w ten sposób. A oto i one.

1. Jest to bardzo nietaktowane

To jeden z najbardziej ogólnych, lecz jakże  istotnych powodów. Bez względu na to, czy jesteś spokrewniony z osobą, którą chcesz o to zapytać, powinieneś poruszyć ten temat wyłącznie wtedy, kiedy ona go rozpocznie. Wyobraź sobie sytuację, w której pytasz kogoś zupełnie znienacka o to, czy korzystał dzisiaj z toalety. Albo ile pieniędzy posiada na koncie. Albo w jakiej pozycji lubi uprawiać seks ze swoim partnerem. A przed chwilą przecież temat rozmowy oscylował wokół lasu, w którym wujek Władek zgubił się, kiedy poszedł na grzyby. Wyskoczysz z pytaniem o dziecko niczym filip z konopi i efekt takiego występku spowoduje konsternację.

Nie da się ukryć, że pytanie dotyczące spłodzenia potomstwa zalicza się do tych bardzo intymnych. A przy tym jest to naprawdę ważna decyzja, która zmienia całe życie. Nie powinno zatem traktować się jej pobłażliwie i rzucać zapytaniem o nią przy kawce i ciasteczkach.

2. A co jeśli… nie ma drugiego partnera?

Następne punkty będą odnosić się do par, a więc ludzi, którzy chodzą już ze sobą jakiś czas. Co jednak w przypadku, kiedy tej drugiej osoby po prostu nie ma? Chciałoby się oczywiście wierzyć, że życie każdemu z nas potoczy się jak w animacjach Disneya i kiedy już raz z kimś będziesz, to do końca życia. Rzeczywistość nieraz może jednak zaskoczyć. Bywają przypadki, w których owszem, nie brakuje pretendentów i pretendentek do wspólnego związku, ale jakiekolwiek próby zbudowania trwałych relacji po prostu kończą się fiaskiem.

Musimy zaakceptować fakt, że współcześnie niektórzy ludzie nie potrafią żyć w stałym związku. Może wynika to z ich charakteru, a może nie posiadają ku temu predyspozycji, ale to już nie nam oceniać. Poszczególne jednostki czują, że jeśli ktoś całkowicie nie spełnia ich standardów, to nie mogą z kimś takim egzystować. I możliwe, że duża część osób, które tak uważają, posiada zawyżone wymagania, jednakże to ich prywatna sprawa, a nie można komuś na siłę pomagać.

Inna kwestia to po prostu brak partnera lub partnerki z powodu takiej, a nie innej sytuacji życiowej. Znam wiele przypadków ludzi, którzy są sami. Niektórzy z nich pewnie chcieliby kogoś posiadać, ale występuje jakaś bariera, która im to uniemożliwia. Wydawać by się mogło, że żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, każdy korzysta z mediów społecznościowych, a aplikacji randkowych nie brakuje, więc co stoi na przeszkodzie? Tego Wam nie powiem, bo wydaje mi się, że trzeba by przeanalizować każdy przypadek takich osób indywidualnie. Mogę jednak powiedzieć o własnych doświadczeniach i tym, co zauważyłem.

Obecnie jestem w bardzo szczęśliwym związku już od kilku lat, jednak zanim to nastąpiło, również ciężko mi było kogokolwiek sensownego znaleźć. Aplikacje randkowe wydawały mi się nastawione wyłącznie na szukanie kogoś do seksu. Czasami nawet – i to wydaje mi się najdziwniejsze z perspektywy czasu – cieszyłem się, że z kimś mi nie wyszło, bo i tak uświadamiałem sobie, że nic by z tego nie było. Nie posiadałem też pewności siebie, co blokowało mnie już na starcie, ponieważ od dzieciństwa się jąkałem.

Pomyślcie teraz, że istnieje o wiele więcej osób, które są nieśmiałe, nie mają dużego doświadczenia, a niekiedy mieszkają na obszarach wykluczonych komunikacyjnie. Często są one nieporadne, jednak nie do końca ze swojej winy – po prostu nikt nie nauczył ich radzenia sobie z takimi sprawami. Media utwierdzają nas w przekonaniu, że z takich osób należy się śmiać, emitując kolejnych „Chłopaków do wzięcia”. Bo prosty człowiek z wioski jest przygłupem i nie zasługuje na szczęście, tylko ma pajacować na ekranie.

Chcę przez to powiedzieć, że znalezienie drugiej połówki nie należy wcale do zadań łatwych, a branie byle kogo, aby po prostu ludzie przestali gadać, nie bazuje na indywidualnych potrzebach. Warto może więc nie traktować posiadania dziecka czy partnera jako linii mety, do której szybko musisz pędzić.

W teorii „Chłopaki do wzięcia” mają pomóc mężczyznom z terenów wiejskich w znalezieniu partnerek życiowych. W praktyce chodzi o wyśmianie ich sytuacji ku uciesze widzów. Wydaje się to nie tyle absurdalne, co po prostu smutne / fot. Polsat

3. Może para nie posiada wystarczających warunków materialnych?

Dobrze, ale załóżmy, że jednak mamy te dwie osoby, które chcą razem ze sobą żyć. Zrobienie dziecka uchodzi pozornie za zadanie niezwykle proste, lecz co potem? Pojawienie się go w życiu zmienia je praktycznie o sto osiemdziesiąt stopni. Dziecko powinno mieć własny pokój, a rodzice muszą dysponować zarówno zasobami czasowymi jak i finansowymi. Jak sytuacja ekonomiczna naszego kraju prezentuje się obecnie, chyba nie muszę wspominać, ponieważ podwyżki widać gołym okiem na każdym kroku.

Załóżmy jednak, że czytasz ten tekst w roku 2043. Być może auta w końcu latają, a kosmici dali nam pierwszy sygnał, z którego wynika, że nie chcą nas znać. Może nawet gospodarka Polski prezentuje się całkiem nieźle. Nadal jednak jako osoby wkraczające w nowe życie możecie napotkać duże problemy z utrzymaniem siebie, a co dopiero jeszcze dodatkowego człowieka. Jeśli jedna osoba zrezygnuje z aktywności zawodowej, aby opiekować się niemowlakiem, to wasze finanse się uszczuplą. Racja, istnieją dodatki socjalne, jednak są to tak naprawdę grosze. Nie wszyscy też czuliby się komfortowo, siedząc na utrzymaniu państwa.

W swoim życiu widziałem kilka przypadków osób, które z robienia (nie rodzenia i wychowywania, tylko dosłownie robienia) dzieci stworzyły sobie biznes. Te osoby siedzą w mieszkaniach socjalnych, nie pracują albo robią to na czarno i dodatkowo pobierają paczki i zasiłki z MOPS-u. W rzeczywistości ich warunki bytowe są tragiczne, ponieważ często w grę wchodzi także spożywanie alkoholu. I jeżeli komuś odpowiadają takie warunki życiowe, to nie mnie to oceniać, ale dzieci z takich domów mają po prostu przerąbane na samym starcie.

Jeśli aktualnie nie chcesz mieć dziecka, ponieważ czujesz, że nie zapewnisz mu odpowiednich warunków, to jesteś bardzo odpowiedzialną i empatyczną osobą. Natomiast często padający argument w stylu „kto będzie łożył na twoją emeryturę” to już anomalia w myśleniu w najczystszej postaci. Po pierwsze, pytanie to zakłada, że dziecko posiada się tylko dla korzyści materialnych na starość. Po drugie, jaka emerytura? Naprawdę ktoś urodzony w latach 90. i wzwyż ujrzy tego mitycznego stwora?

4. Być może para zmaga się z niepłodnością albo kobieta poroniła?

To chyba najbardziej drastyczny, ale i równie częsty problem wielu par. Czasami ciężko jest mówić o takich sprawach, a jeśli rozmowa zaczyna się od czegoś w rodzaju oczekiwania, to ból może okazać się jeszcze większy. Bo istnieje możliwość, że te osoby bardzo pragną dziecka, jednak mimo usilnych starań im nie wychodzi. Próby zajścia w ciążę czy samego leczenia niepłodności mogą stanowić kwestię naprawdę wielu lat.

Tak samo sprawa wygląda przy poronieniu. Będąc nawet bliską przyjaciółką dla kobiety, której się to przytrafiło, nie musisz wcale o tym wiedzieć. Takie zdarzenie pozostawia w psychice szramę na długi czas. Jasne, że można skorzystać z pomocy psychiatry, lecz z doświadczenia wiem, jak długo trzeba czekać na konsultację z nim w ramach NFZ. Oczekuje się kilka ładnych miesięcy, a problem trapi się już teraz. Pytanie o dziecko może przywołać w takiej kobiecie bolesne wspomnienia. Nie ułatwia tego rejestr ciąż oraz postawa naszego „kochanego” rządu i księży, których interesuje tak naprawdę tylko dziecko w brzuchu matki, natomiast nie sama kobieta oraz noworodek, który już przyszedł na świat. No chyba że trzeba zapłacić za chrzest.

Skoro zatem przestrzeń polityczna, religijna oraz społeczna (bo przecież polityka i religia łączy się bezpośrednio ze społeczeństwem) wywołują taką presję, to dopilnujmy, abyśmy my sami zachowywali się mądrzej.

Dziecko to dużo miłości, ale nie można zapominać o obowiązkach i wyrzeczeniach. Małemu człowiekowi należy zapewnić dobre warunki, co nie każdy jest w stanie zrobić / fot. Domena Publiczna

5. Może ktoś nie ma takiej potrzeby?

Załóżmy teraz, że ktoś nawet ma dobrą kondycję finansową, a jego płodność prezentuje się bez zarzutów. Posiada też kochającego partnera lub partnerkę. Ale dziecka nie ma. I… właściwie co z tego wynika?

Co rusz straszy się nas niskim przyrostem naturalnym, ja osobiście uważam jednak, że zwyczajną kolej rzeczy stanowi fakt, że w nowoczesnych cywilizacjach występuje mniej ludzi. Czasy, w których ogrom dzieci miał nam zapewniać podanie szklanki wody na starość, dawno minęły, a i ogrom dziatek w ogóle Wam tego nie gwarantuje. Nie możemy przymusowo nakazać ludziom płodzić dzieci, ponieważ nie mieszkamy w Gileadzie.

Musimy przy tym zaakceptować, iż niektóre osoby po prostu nie mają potrzeby posiadania dzieci. Nie czują do tego powołania i nie zamierzają na siłę czegokolwiek komukolwiek udowadniać. To tak samo jak nie każdy czuje potrzebę zdawania kursu na prawo jazdy albo imprezowania w weekend. Posiadanie potomstwa nie jest kolejnym etapem związku, a wyłącznie opcją, którą możemy wybrać lub nie. Zresztą, w przypadku par, które zaliczyły wpadkę, trudno mówić o świadomym wyborze.

Można zarzucić, że takie osoby są hedonistami, lecz trzeba zastanowić się nad tym, czy lepiej aby dziecka nie było, niż aby zostało spłodzone i nie było kochane? To zabrzmi mocno antynatalistycznie, ale lepiej po prostu z własnej woli nie posiadać dziecka niż podążać ślepo za tradycją, uznając, że tak musi być.

6. Po urodzeniu pierwszego nadejdzie pytanie o drugie

Nawet jeśli już zdecydujecie się na dziecko, prędzej czy później może pojawić się pytanie o to, kiedy sprawicie sobie drugie. I według mnie tu pojawia się dopiero hedonistyczna postawa. Bo okej, zrobiliście sobie jedno, ale MY nie jesteśmy usatysfakcjonowani taką liczbą. Myślę, że znajomi raczej nie powiedzą czegoś podobnego, jednak rodzice, ciotki czy inni członkowie rodziny jak najbardziej mogą postąpić w tak nietaktowny sposób.

A kiedy można zapytać?

Na zakończenie wymienię sytuacje, w których jak najbardziej pytanie o plany co do posiadania dziecka są adekwatne. Możesz o to zapytać, kiedy pracujesz jako lekarz, na przykład ginekolog albo androlog, ponieważ taka informacja jawi się jako istotna dla wywiadu medycznego. Możesz także zapytać, kiedy rozmowa jest luźna i dana osoba sama o tym wspomni. Przede wszystkim nie należy pytać „kiedy?”, a „czy?”, gdyż pierwszy wariant sugeruje odpowiedź.

Czytaj także:

Ślub humanistyczny. Czy może być alternatywą dla tradycyjnych obrzędów?

Fundacja Kornice. Kto stoi za najgłośniejszymi w Polsce billboardami?

Sebastian Jadowski-Szreder
Sebastian Jadowski-Szrederhttps://www.jadowskiszreder.pl/
Youtuber i pisarz, twórca zbioru opowiadań "Incydenty Antoniego Zapałki", hobbystycznie zbieracz filmów i pasjonat horrorów, a także starych gier. Główną sferą jego zainteresowań jest popkultura z wyraźnym zaakcentowaniem elementów retro.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze