czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaSportFIFA i imperializm. Czy kadra Polski powinna zagrać mecz z Rosją?

FIFA i imperializm. Czy kadra Polski powinna zagrać mecz z Rosją?

W obliczu wprowadzenia, już zupełnie jawnie, kolejnych rosyjskich wojsk na terytorium formalnie przynależące do Ukrainy, okupowane przez Rosjan od 2014 r., wielu komentatorów podnosi, powinniśmy zastanowić się nad sensem rozgrywania w marcu tego roku meczu z Rosjanami w ramach baraży do Mistrzostw Świata w Katarze. W TrueStory zgadzamy się, ale niestety musimy być realistami. Co może w tym celu zrobić PZPN? Najpewniej zupełnie, kompletnie nic.

Gianni Infantino był kiedyś sympatycznym panem od losowań, ale jego rządy w FIFA to kolejne lata sankcjonowania dyktatur, ze szczególnym naciskiem na Katar (Fot. Wikimedia/Twitter)

Zawodowy sport jest nierozłącznie sklejony z polityką

„Nie mieszaj sportu do polityki” – odpowiada jak nakręcane automaty część osób zainteresowanych tematem. Ten, kto wymyślił to hasło, wyrządził wiele szkód ludzkości. Czysty sport niezmieszany z polityką to jest na orliku pod blokiem, a na poziomie Ligi Mistrzów czy eliminacji Mistrzostw Świata mamy w równej mierze wielomilionowy, dochodowy biznes. Sponsorzy wykładają kasę na zawodowych kopaczy nadmuchanego balona nie dlatego, że lubią tę dyscyplinę, ale po to, by na nich zarabiać. To prawidła stare jak świat.

„Tak to jest normalne, że nie gadasz z bandytami/Nie zapraszasz ich do domu, nie odwiedzasz ich samych” – rapował Kazik Staszewski w 1995 r., gdy Rosja pacyfikowała zbuntowaną Czeczenię, a wizytę na uroczystości obchodów rocznicy zakończenia II Wojny Światowej postanowił złożyć ówczesny premier Oleksy. Czasy się zmieniają, ale od tego czasu Moskwa pozostała takim samym bandyckim krajem, destabilizującym region i terroryzującym sąsiadów. Wielki sport pozostał tymczasem dobrym biznesem i mało kto wzywał do bojkotu olimpiady w Soczi w 2014 r. (jeszcze przed aneksją Krymu) czy mundialu w 2018 r.

Dochodzi do tego dodatkowy smaczek w postaci tego, że powyższe wielkie imprezy w sposób oczywisty służyły ociepleniu wizerunku Rosji. Sport to wszak ulubione narzędzie władców autorytarnych. Na boisku drużyny ich krajów to tacy sami ludzie, jak zawodnicy krajów demokratycznych, a nazwy kojarzące się z łamaniem praw człowieka w końcu mogą pojawić się w pozytywnym świetle. Z jakiegoś powodu ostatnie zimowe igrzyska odbyły się w totalitarnych Chinach, a nadchodzący mundial będzie mieć miejsce w autorytarnym Katarze.

FIFA i UEFA od lat przymykają oko na praktyki bandyckich krajów

Czy zatem powinniśmy odwiedzać w domu bandytów, by pokopać z nimi w piłeczkę? Minister sportu Kamil Bortniczuk póki co zapowiedział, że polscy sportowcy nie powinni jechać do Rosji, a minimum, o które zamiera walczyć PZPN, to rozegranie meczu na neutralnym terenie. Jeśli nie będzie zgody Moskwy (a możemy już teraz przepowiedzieć, że jej nie będzie), to nie ma jednak zasadniczego planu. Oczywiście, wymarzonym scenariuszem, nie tylko ze sportowych względów, byłby walkower dla Polski i wykluczenie Rosji z rozgrywek.

To się nie zdarzy. Nie ma co wierzyć w to, że FIFA się przejmie inwazją na Ukrainę. Z ich strony maksymalną sankcją będzie pogrożenie Rosji palcem. Mówimy o organizacji, która mimo wiedzy o tym, że Katar skorumpował działaczy i de facto wykupił sobie tegoroczny mundial, nic z tym nie robi. Arabski kraj buduje stadiony, na których będą za niecały rok gościć prominenci, przy wykorzystaniu pracy współczesnych niewolników, i FIFA ma to w nosie. Inna świetna organizacja, Międzynarodowy Komitet Olimpijski, po skandalu dopingowym rosyjskich atletów, zamiast wykluczyć ich na lata z igrzysk, pozwala im na starty pod niezrzeszoną banderą. I tak to się w tym wielkim sporcie, do którego „nie wolno mieszać polityki”, kręci.

Nie wiem, co musiałaby zrobić Rosja, żeby organizacje odmówiły jej piłkarzom prawa rywalizacji. By nie wyjść na hipokrytów, obecnie razem z Rosjanami z federacji powinno wylecieć przynajmniej kilka innych drużyn. Ot, chociażby Białoruś, która stała się Klakierem dla moskiewskiego Gargamela. UEFA z kolei powinna odebrać Rosji finał Ligi Mistrzów, który ma mieć miejsce w Petersburgu, oraz wykluczyć z niej londyńską Chelsea, ulubioną zabawkę oligarchy Romana Abramowicza. To oczywiście nie nastąpi, bo Abramowicz jest formalnie obywatelem Izraela, a jednym z głównych sponsorów całego turnieju jest Gazprom, którego siedziba znajduje się w dawnej stolicy carów.

Czy PZPN powinien działać na własną rękę?

Bardzo niewykluczone, że PZPN zostanie na lodzie i bez poparcia w strukturach międzynarodowych. Czy w tej sytuacji powinniśmy podjąć decyzję o jednostronnym bojkocie meczu? Wtedy to my dostaniemy walkowera i na własne życzenie pozbawimy się szans na mundial. Piłkarze i sztab szkoleniowy, którzy włożyli pracę w przygotowania, z pewnością będą tym zachwyceni. Jeśli bojkotujemy wyjazd do Rosji, nie powinniśmy także w ogóle chcieć jechać do Kataru, z podobnych względów.

Czy też może przystąpić do meczu, spiąć pośladki i wprost liczyć na to, że pobijemy drużynę Putina? To starcie wtedy urośnie do rangi niemalże mitycznej, prawie jak mecz, „którego nie wolno było wygrać” – Polska-ZSRR z października 1957 r. Z tamtego starcia i tak nic nie wynikło, bo mimo wygranej po dwóch golach Gerarda Cieślika przegraliśmy z Sowietami w rewanżu. A dodajmy, że obecnie szanse nawet nie są wyrównane, to Rosja wydaje się być sportowym faworytem. Jeśli dostaniemy w trąbę, to będziemy żałować, że nie wybraliśmy opcji bojkotu.

Czytaj również:

Jest właśnie bardziej prawdopodobne, że nie zrobimy nic. TVP Sport póki co informowało, że to właśnie prawdopodobny scenariusz, bo według europejskiej i światowej federacji mecz mógłby zostać odwołany lub przeniesiony w inne miejsce jedynie w sytuacji, gdyby w miejscu jego rozgrywania sytuacja była niebezpieczna. Co najwyżej związek planuje ograniczyć pobyt polskiej kadry w Rosji do minimum. Putin będzie tym bardzo dotknięty.

Myślę, że jest w tym coś żenującego
Odwiedzać gospodarza dzieci mordującego
W imię imperialnych bredni, to pomysł nieprzedni
Nie tłumaczy tego święto ani dzień powszedni”
Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze