piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaDlaczego Francja chce utworzyć europejską armię? Trzy powody

Dlaczego Francja chce utworzyć europejską armię? Trzy powody

Administracja Emmanuela Macrona lubi przypominać o imperialnych ambicjach Francji. Nie od dziś wiadomo, że nad Sekwaną z radością powitano by projekt powstania europejskiej armii, który zmniejszyłby skalę wpływu USA w regionie. Co na to Polska i inne kraje przywiązane do sojuszu z Waszyngtonem.

Docelowo europejskie wojsko musiałoby być nowocześniejsze niż to na zdjęciu
  • Francuzów do działania nad powołaniem europejskiej armii pobudziło wyjście wojsk USA z Afganistanu
  • Kolejnym ważnym sygnałem wysłanym Europie było utworzenie nowej współpracy wojskowej między USA, Wielką Brytanią i Australią na Pacyfiku
  • Nie zapominajmy, że Francja ma ambicje mocarstwowe, które realizuje m.in. angażując się w konflikty zbrojne w Afryce Zachodniej

„Nie potrzebujemy kolejnego wydarzenia geopolitycznego tego rodzaju, aby zrozumieć, że Unia Europejska musi dążyć do większej autonomii w podejmowaniu decyzji i większej zdolności do działania na świecie” – ten komentarz przewodniczącego Rady Europejskiej, Charlesa Michela, nie zostawia wiele pola do interpretacji.

Afganistan. Pobudka dla Zachodu

Tydzień podczas którego Talibowie ruszyli do ofensywy i zdobyli Kabul, był ciosem dla niemal całego zachodniego świata. Niósł on ze sobą nie tylko gorycz porażki i poczucie bezradności, ale też stawiał pytanie o bezpieczeństwo Europy. Tak jak pokazały wojny domowe w Syrii i Libii, destabilizacja państw poza granicami Unii może stawiać jej bezpieczeństwo pod znakiem zapytania.

Sytuację chce wykorzystać Francja. Nad Sekwaną od dawna snuje się plany powołania „armii europejskiej”, która mogłaby zmniejszyć wpływ USA w regionie. Na razie zaproponowano jedynie powołanie sił szybkiego reagowania (około 5 tys. żołnierzy), które mogłyby dokonywać precyzyjnych operacji wojskowych w Afryce lub Azji. Pod tym projektem podpisało się 14 państw (nie było wśród nich Polski), ale to pomysł, który może szybko ewoluować.

Europie daje do myślenia nie tylko sytuacja w Afganistanie, ale też na Pacyfiku. USA mówią wprost, że to dla nich najważniejszy teatr działań, a tym samym staje się oczywiste, że Ameryka będzie zaniedbywać inne części świata.

Najlepszym przykładem na to, jak bardzo w Waszyngtonie obawiają się chińskiej ekspansji jest niedawne zacieśnienie współpracy wojskowej z Wielką Brytanią i Australią. Ten drugi kraj zakupi od USA okręty podwodne o napędzie atomowym. Tym samym Australijczycy zerwali rozmowy na zakup statków z Francji. Nad Sekwaną komentowano to posunięcie jako „nóż wbity w plecy” Francuzom. Paryż stracił w ten sposób nie tylko obiecane 50 miliardów euro, ale też strategicznego sojusznika w odległym dla siebie rejonie globu.

Armia europejska. Co może pójść nie tak?

Na drodze do powstania armii europejskich stoi kilka czynników. Po pierwsze, to krok, który wymagałby jednomyślności Unii. O tą będzie trudno, choćby dlatego, że niektórzy członkowie sojuszu pozostają neutralni (np. Austria). Prawdopodobnie, zaistniałyby także liczne konflikty dotyczące tego, co i gdzie taka armia powinna robić. Z perspektywy Francji, najważniejsze byłoby pewnie zaangażowanie wojsk w Sahelu. Z kolei dla Polski dużo istotniejsze wydają się manewry na wschodnich granicach UE (z tego względu Lech Kaczyński był gorącym zwolennikiem powołania europejskiej armii).

Pytanie, czy na takie ruchy Francja w ogóle miałaby ochotę. Paryż – niezależnie kto w nim aktualnie rządzi – dba o dobre relacje z Moskwą. Wspólne interesy energetyczne (np. inwestycje francuskiego przedsiębiorstwa petrochemicznego Total w Rosji), sprawiają, że Francuzi byli gotowi wybaczyć Rosjanom tak zajęcie Krymu, jak i liczne morderstwa polityczne.

Innym słabym punktem projektu jest fakt, że 21 z 27 państw UE jest zrzeszonych w NATO. Pytania o to, czy nowa instytucja nie dubluje kompetencji starej, z pewnością będą się pojawiać. Francja, nawet jeśli przekona wspólnotę do powołania nowej organizacji, będzie miała problem, aby zablokować lukratywne kontrakty zbrojeniowe z USA. Tamtejszy przemysł wojskowy nie ma sobie równych i trudno żeby ktoś rezygnował z dobrego sprzętu, w zamian za pogłębianie integracji europejskiej i uścisk ręki Emmanuela Macrona.

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze