
Nie jest tajemnicą, że Ursula von der Leyen (podobnie jak inni unijni urzędnicy) nie pała miłością do rządu PiS i odwrotnie. Unia zarzuca Polsce, że ta łamie zasady trójpodziału władzy, próbuje upartyjnić wymiar sprawiedliwości i stopniowo odsuwa się od zasad nowoczesnych demokracji. Z kolei PiS zdaje się tych zarzutów nie słyszeć, skupiając się na tym, że Unia próbuje sterować posunięciami suwerennego rządu Rzeczpospolitej. Ta wzajemna wymiana oskarżeń trwa od 2015 roku i zdaje się nie mieć końca. Nie jest też bez konsekwencji. Ze względu na opieszałość PiS w likwidacji tzw. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Polska dalej ma problemy z uzyskaniem pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Ostatecznie Izba została zlikwidowana, a w jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej, ale nie przyśpiesza to porozumienia z UE.
Ursula von der Leyen: Trzeba było słuchać Polski
Tym bardziej zaskakują słowa unijnej urzędniczki, która postanowiła pochwalić Polskę za jej nieugiętą postawę wobec Rosji. Ursula von der Leyen (ubrana w kolory przypominające te na fladze Ukrainy) wymieniła nasz kraj w jednym rzędzie z państwami bałtyckimi, które także nie miały złudzeń co do intencji Władimira Putina. Przypomina to słowa Lecha Kaczyńskiego, który w 2008 roku w Tibilisi ostrzegał przed zakusami putinowskiej Rosji.
Słowa von der Leyen są ważne, bo nie zostawiają miejsca na dialog z Rosją. Polityk mówiła wprost: „Ukraina zwycięży, a Putin upadnie” dodała też, że jest to „nasza wojna”. To niezwykle istotne w kontekście opieszałości Niemiec we wręczaniu Ukrainie pomocy. Ostatecznie RFN przekazały Ukrainie wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet, samobieżne haubice i czołgi przeciwlotnicze Gepard, ale ociągały się z tym. Wcześniej wygłupiły się oddając Kijowowi stare hełmy i oferując Rosji pomoc w przeprowadzeniu transformacji energetycznej w zamian za zatrzymanie ofensywy. Berlin nie potrafił także powstrzymać swojego byłego kanclerza, Gerharda Schrödera przed jawnym spiskowaniem z Rosjanami.
Czy słowa von der Leyen ocieplą relacje z Polską?
Ostatecznie uważamy jednak, że gest unijnej urzędniczki – choć bardzo miły – to nie zmieni relacji między Komisją Europejską a Rzeczpospolitą. Już w lipcu, gdy prezydent podpisał ustawę o likwidacji Izby Dyscyplinarnej Ursula von der Leyen komentowała ten krok, mówiąc że nie zmieni on istoty poprzedniej reformy. Urzędniczka mówiła wówczas, że w nowo utworzonej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej wciąż nie będzie możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka bycia pociągniętym do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Szefowa KE powiedziała, że będzie pracować, aby Ukraina uzyskała dostęp do jednolitego rynku Unii Europejskiej. Poinformowała też, że jeszcze w środę pojedzie do Kijowa na rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Zobacz też: