sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaKulturaCzy streaming zabije kulturę?

Czy streaming zabije kulturę?

Ponad 40 filmów do końca roku (sic!) – tyle produkcji trafi do grudnia do biblioteki Netflixa. Większość z nich to fabuły oryginalne z gwiazdorską obsadą. Czy właśnie stajemy się świadkami zarżnięcia kultury i kin, czy wręcz przeciwnie – zmierzamy do nieuniknionego?

Jesień – po raz kolejny – będzie należeć do platform streamingowych. Czy kultura, taką jaką znamy, właśnie się kończy? (Pixabay)
  • Platformy streamingowe atakują coraz większą część rynku 
  • Pandemia koronawirusa zmieniła układ sił 
  • Jednocześnie Scarlett Johanson pozywa Disneya za streaming 

Netflix po raz kolejny udowadnia, że drugi sezon jesieni koronawirusowej po raz kolejny będzie należeć do amerykańskiego giganta. We wrześniu zapowiedziano premiery aż 43 pełnometrażowych produkcji.

Równie imponująca, co liczba filmów, jest także lista gwiazd biorących w nich udział: Leonardo DiCaprio, Gal Gadot, Idris Elba, Jennifer Lawrence czy Dwayne Johnson. Netflix nie zapomina także o swoich o korzeniach, dlatego pierwszy film dodany do biblioteki streamingowej jest hołdem dla ofiar zamachów z 11 września. Dokładnie w 20. rocznicę tragicznych zdarzeń z Nowego Jorku światło dzienne ujrzał „Ile warte jest ludzkie życie” – w obsadzie znaleźli się m.in. Michael Keaton, który wcieli się w rolę prawnika „wyceniającego” życie ofiar zamachów, a także Stanleya Tucciego.

Netflix nie bał się także zaangażować w kino przez duże „K” – podobnie jak inne streamingowe platformy, takie jak Apple, Hulu, czy HBO – rokrocznie zwiększają liczbę nominacji do najważniejszych nagród filmowych. Ostatnim głośnym dziełem amerykańskiego giganta była „Malcolm i Marie”, która może i nie rzuciła na kolana (zdania jak zawsze są podzielone), ale pokazała kierunek w którym podążać będzie „artystyczne kino masowe”. 

Streaming udowodnił także, że w niepewnych czasach pandemii jest jedynym źródłem taniej, dostępnej i mało angażującej kultury. Ludzie na całym świecie rzucili się w początkowych miesiącach COVID-owych na nadrabianie zaległości serialowo-filmowo-dokumentalnej. I to w tak dużym stopniu, że większość z nich musiała obniżyć jakość streamingu w zamian za zwiększenie liczby wejść na platformę. 

Widzowie szukają także – i nie ma co się na to pieklić – taniej rozrywki. Można tu cytować gigantów kina pokroju Krystyny Jandy, że „kultura nie powinna być opłacalna, ale wysoko dotowana” – postulat jakże piękny, ale jakże niemożliwy do spełnienia w obecnych warunkach. Streaming może być wybawieniem właśnie dla twórców, którzy często zatrudniani na umowach śmieciowych będą mieć stabilność pracy i regularnej wypłaty. Choć i tutaj pojawiło się pole konfliktu na linii aktor – platforma streamingowa.

Nagłówkiem w zachodniej prasie stała się sprawa Scarlett Johansson. Aktorka pozwała Disneya za plan udostępnienia „Czarnej Wdowy” w streamingu (obok standardowej projekcji w multipleksach). Powodem, a jakże, była pandemia koronawirusa. Aktorka stoi na stanowisku, że jej umowa nie przewidywała takiej sytuacji, dlatego sprawa trafiła przed sąd. Dystrybutor wniósł o arbitraż, dlatego proces może toczyć się za zamkniętymi drzwiami. Będzie jednak pieczołowicie komentowany, a ewentualny werdykt stanie się precedensem w kolejnych latach. 

Zupełnie innym argumentem jest także kondycja rodzimego kina (dyskusja na zupełnie inny wątek, choć w ostatnich latach coś drgnęło), ale przede wszystkim kondycja kin. Pandemia (again) zmieniła układ sił nie tylko w gospodarce czy polityce, ale także i sztuce. Wiele pomniejszych kin studyjnych albo zbankrutowało, albo walczy o przeżycie. 

Coraz mniej widzów chadza na nowe produkcje wybierając szybko dostępną bibliotekę w TV lub smartfonie. Nadal musimy też siedzieć w maskach na sali kinowej, nie wspominając już o lękach niektórych osób przed zamknięciem w słabo wentylowanym i ciemnym pomieszczeniu. I na tym właśnie powinna się skupiać debata nad streamingiem – czy część z dochodów (a to naprawdę niebagatelne sumy) nie powinna zostać przeznaczane na poprawę kondycji kin studyjnych i zwiększenia frekwencji. „Takie trzeba kręcić filmy: ciepłe, o prawdziwych ludziach, a nie komercyjne gnioty” – mówi w ostatnich sekwencjach „Superprodukcji” Juliusz Machulski”. Czego sobie i wam życzę. 

Netflix – pełna lista premier

NETFLIX – wrzesień

„Imprezowa dusza” – premiera 2.09.2021
„Ile warte jest ludzkie życie” – premiera 3.09.2021
„Bracia krwi” – premiera 9.09.2021
„Kate” – premiera 10.09.2021
„Straszne historie” – premiera 15.09.2021
„Schumacher” – premiera 15.09.2021
„Intrusion” – premiera 22.09.2021
„Szpak” – premiera 24.09.2021
„My Little Pony: Nowe pokolenie” – premiera 24.09.2021
„To brzmi jak miłość” – premiera 29.09.2021
„No One Gets Out Alive” – premiera 29.09.2021

NETFLIX – październik

„Winni” – premiera 01.10.2021
„Diana: The Musical” – premiera 01.10.2021
„Ktoś jest w twoim domu” – premiera 06.10.2021
„Found” – premiera 20.10.2021
„Nocne kły” – premiera 20.10.2021
„8 Rue de l’Humanité” – premiera 20.10.2021
„Armia złodziei” – 29.10.2021

NETFLIX – listopad

„Zemsta rewolwerowca” – premiera 3.11.2021
„Miłosna pułapka” – 5.11.2021
„A Cop Movie” – 5.11.2021
„Passing” – 10.11.2021
„Red Notice” – 12.11.2021
„tick, tick…BOOM!” – 19.11.2021
„Poobijana” – 24.11.2021
„Rudzik Rudzia” – 24.11.2021
„14 Peaks: Nothing Is Impossible” – 29.11.2021

NETFLIX – grudzień

„Psie pazury” – premiera 1.12.2021
„Shaun The Sheep: The Flight Before Christmas” – premiera 3.12.2021
„The Unforgivable” – premiera 10.12.2021
„To była ręka Boga” – premiera 15.12.2021
„Don’t Look Up” – premiera 24.12.2021
„The Lost Daughter” – premiera 31.12.2021


ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

Skomentuj zNAFCA Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze