środa, 24 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaAndrzej Izdebski. Co wiadomo o (nie)sławnym handlarzu bronią i respiratorami?

Andrzej Izdebski. Co wiadomo o (nie)sławnym handlarzu bronią i respiratorami?

Andrzej Izdebski, handlarz bronią, który miał zorganizować respiratory dla stojącej w obliczu covidowego kryzysu Polski, zmarł w czerwcu w Albanii. Przynajmniej tak wynika z aktu zgonu i słów jego rodziny. W sprawie pojawia się jednak coraz więcej pytań, podobnie jak wokół osoby samego Izdebskiego.

Andrzej Izdebski wyrolował polski rząd i zniknął z pieniędzmi podatników, a teraz podobno nie żyje (fot. player.tvn.pl/screen)

Temat respiratorów zamówionych z pominięciem obowiązujących procedur przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz jego zastępcę Janusza Cieszyńskiego wraca jak bumerang. Politycy przyznawali, że na początku 2020 roku działali na granicy prawa i w obliczu grożącej Polsce katastrofy epidemicznej zrobiliby to raz jeszcze. Tyle że z 1200 respiratorów, za które zapłacili wtedy 200 mln zł do Polski dotarło jedynie nieco ponad 200. I część z nich do niczego się nie nadawała.

Andrzej Izdebski i respiratory na ratunek Polsce

Maszyny ratujące życie miał „załatwić” resortowi zdrowia właśnie Andrzej Izdebski. W sytuacji, kiedy rządy większości krajów przygotowywały się na epidemię kontraktując respiratory u producentów, w Polsce panowała sielanka. „Jesteśmy przygotowani na pandemię koronawirusa, niezależnie od jej skali” – zapowiadał szef KPRM Michał Dworczyk, a szef sanepidu Jarosław Pinkas radził politykom opozycji, którzy namawiali rząd do podjęcia bardziej zdecydowanych działań, by „wsadzili sobie lód do majtek”.

Było to już w czasie, kiedy w Europie umierali pierwsi zakażeni pacjenci. Efekt był taki, że Polska została – trzymając się niewyszukanych paraboli – z ręka w nocniku. Paniczne poszukiwanie respiratorów, których nie było na żadnym rynku, wykorzystał Andrzej Izdebski. Właściciel spółki E&K z Lublina, handlarz bronią, umieszczony niegdyś na czarnej liście ONZ za złamanie embarga na dostawy broni, m.in. do Angoli i Liberii, nie miał nigdy nic wspólnego z medycyną.

Izdebski już wtedy powinien również być na czarnej liście współpracowników polskiego rządu, o ile nie na liście poszukiwanych. Jak pisaliśmy na TrueStory.pl, 2011 r. kierowana przez niego spółka Unimesko miała dostarczyć trotyl do kontrolowanych przez państwo zakładów Nitro-Chem. Ostatecznie dostarczyła 20 proc. zamówionego towaru. Izdebski przekonał właściciela Nitro-Chemu, że sprowadzony z Albanii ładunek to okazja, która może uciec sprzed nosa. Dlatego pieniądze chciał z góry.

W 2017 r. rząd zawarł z Unimeskiem umowę, na mocy której dług firmy rozłożono na raty. I to nie przyniosło rezultatu (o ile ktoś realnie próbował wyegzekwować należne miliony złotych). Niezrażeni tym „niepowodzeniem” ministrowie Szumowski i Cieszyński ochoczo przyjęli ofertę Izdebskiego, który zaoferował zdobycie 1200 respiratorów po okazyjnej cenie 200 mln zł. Część transakcji z osobistego upoważnienia premiera Morawieckiego autoryzował minister Dworczyk.

Andrzej Izdebski i pieniądze za respiratory-widmo

44,5 miliona euro to kwota, której nawet bogaty resort nie może wyciągnąć spod stołu, więc zakupu dokonano za pośrednictwem jednej z bogatszych spółek skarbu państwa – lubuskiej KGHM. Long story short: Izdebski wziął pieniądze, przysłał 1/6 towaru, który okazał się szmelcem i zniknął. Ministerstwo Zdrowia co prawda domagało się zwrotu pieniędzy i nawet częściowo się to udało, ale obrotny handlarz nie zwrócił sporej części z otrzymanych kwot.

O pracy pośredników w handlu bronią w mówi były prezes BUMAR-u Roman Baczyński

Chodzi o 3,5 mln zł (za 30 bezużytecznych chińskich respiratorów, które do tej pory stoją ponoć nietknięte w magazynie na Okęciu, przepłacone 12-krotnie), 45,5 mln zł (za 285 maszyn ze Szwajcarii – przebitka około 300 proc.) oraz aż 44,5 mln euro za aparaty także prawie 600 aparatów innych firm (w sumie 1241 sztuk za stawki dwu-, trzy-, a nawet czterokrotnie wyższe od cen, za jakie oferowali je producenci) – donosi Judyta Watoła z „Gazety Wyborczej”.

Dziennikarka przypomina, że tuż po zawarciu umowy zimą 2020 roku Ministerstwo Zdrowia przelało spółce E&K, należącej do Izdebskiego, ponad 35 mln euro zaliczki. To niecodzienna praktyka, niezawarta nawet w umowie, bo resort zawsze płaci za sprzęt po dostawie, do 30 dni od wystawienia faktury. Pierwsze respiratory miały być dostarczone w kwietniu, a do 30 czerwca – wszystkie 1,2 tys. Do końca maja nie dotarł żaden, więc resort częściowo odstąpił od umowy. Izdebski zwrócił 40,5 proc. zaliczki.

Minister Szumowski i wiceminister Cieszyński zapewniali, że choć wszystkie zakupy były potrzebą chwili, to były w pełni transparentne, a ryzyko fiaska części transakcji było w wczesnych okolicznościach nieuniknione. Po tym, jak NIK złożyło do prokuratury trzy zawiadomienia w sprawie pozyskania respiratorów, wiceszef resortu zdrowia udał się na urlop, a trzy dni później niespodziewanie zrezygnował z funkcji. Dzień po Cieszyńskim z do dymisji podal się Łukasz Szumowski.

Andrzej Izdebski znika i się pojawia. Zarządza fortuną mimo listu gończego i komornika na karku

O ile minister zdrowia niemal zniknął z życia publicznego, jego zastępca miał miękkie lądowanie – odpowiada teraz w KPRM za sprawy cyfryzacji. A co z Izdebskim? Według lubelskiej prokuratury, która wnioskowała o wydanie za nim listu gończego, wyjechał z Polski 9 grudnia 2020 r. i już nigdy nie wrócił. Wpisy z Krajowego Rejestru Sądowego mówią jednak co innego – Izdebski mial przebywać w Lublinie we wrześniu 2021, wydając dyspozycje w sprawie fortuny, którą zarobił na respiratorach.

Wcześniej, bo na początku 2021 r. respiratory szwajcarskiej produkcji zajął komornik. We wrześniu zostały wystawione na licytację, ale nie było chętnych, bo to maszyny przeznaczone na rynek brytyjski. Nie nadawały się one (bez niezbędnych przeróbek) do użytku w większej części Europy przez odmienne zasilanie czy jednostki miar. Nie miały też wymaganych dokumentacji i gwarancji. Komornikowi udało się za to ściągnąć z konta E&K 24 mln zł, które za te respiratory zapłaciło Izdebskiemu KGHM.

Choć obrotny handlarz zapewniał, że nie ma z czego oddać pieniędzy, które zarobił na respiratorach, to z KRS wynika, że jego spółka w 2020 osiągnęła 176 mln zł przychodu – ponad dwieście razy więcej niż rok wcześniej. Po opłaceniu podatków, zysk netto wyniósł prawie 16,6 mln zł (166 razy więcej niż przed rokiem). Izdebski mógł więc jeszcze w 2020 r. spłacić przynajmniej część należności. Według resortu zdrowia wynoszą one, 4,6 mln euro plus 3,64 mln euro z tytułu kar.

Poza niezwróconą zaliczką i należnością za respiratory, Izdebski miał oszukać Skarb Państwa na podatku VAT

Tyle że to kwoty wynikające z realnej wartości towaru, a nie ceny z kilku- lub kilkunastokrotnymi przebitkami.

Artykuł aktualizowany

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

3 KOMENTARZE

  1. Nikt nie poniesie odpowiedzialności bo nie bo poszło z ich kieszeni!
    Wstyd i hańba dla każdego z rządu!
    Teraz podłożyli jakiegoś bezdomnego i skremowali żeby zatrzeć ślady, a on leży sobie w hamaku na Karaibach i się ze wszystkich śmieje.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze